reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja poporodowa

Dołączył(a)
9 Październik 2023
Postów
7
Post bedzie dla mnie bardzo trudny i licze się ze slowami krytyki, ale musze to z siebie wrzucić...kilka miesięcy temu urodziłam dziecko, śliczną dziewczynkę, pogodną, która w żadnym razie nie należy do tych dzieci wymagajacych wiekszej uwagi...i myślę, ze mam depresję. Córka opiekuje się bez zarzutów, rozmawiam z nią, śmieję się, przytulam, jednak nie umiem odnaleźć się w macierzyństwie. Ogromnie tęsknię za swoim życiem przed ciąża (choć gdy sie o niej dowiedzialam bardzo sie ucieszyłam), za moimi pasjami, które w tej chwili kompletnie odłożyłam na bok, za wczesniejszym życiem z moim mężem - również dzielilismy wspolna pasje i za wspolnymi wieczorami. Straciłam kompletnie radość życia, zmuszam się do jedzenia i mimo, ze moja córka dobrze przesypia noce, ja cierpie od dawna na bezsennosc i odczuwam ciągły lęk. Boję sie, ze moja obecna postawa wyrzadzi szkody na psychice mojej córce, mam z tego powodu bardzo duze wyrzuty sumienia. Mój mąż kiedy tylko może pomaga mi w opiece, zabiera mała na spacery, żebym miała chwilę wytchnienia, mimo, że karmie wciaz piersią. On jednak dużo pracuje, a ja czuje się jak w wiezieniu, okropnie samotna, niczym w szklanej kuli, która odgradza mnie od reszty świata. Naprzemian czuję żal za straconym dawnym życiem, a potem biczuje sie za te uczucia, taki zaklety krąg. Zapisalam się na wizyte u psychologa, bo juz dłużej tego nie wytrzymam, codziennie zasypiam z nadzieją, ze się nie obudze :( bardzo proszę o radę, jak się ogarnac, jak zaczac się cieszyć tym nowym rozdzialem życia. Może ktoś przechodził przez podobny stan i może coś podpowiedzieć, jak mogę zmienić nastawienie, myślenie. Dziękuje.
 
reklama
Bardzo dobry krok to rozmowa z psychologiem. Obyś tylko trafiła na takiego, który Ci naprawdę pomoże.
Ja przeżywałam to samo co Ty a nawet jeszcze teraz mam takie myśli, mimo, że moja córka ma już 6 lat. Tęsknię przeokrutnie za życiem sprzed ciąży. A czekałam i walczyłam o to dziecko wiele lat i też miała wyrzuty sumienia za takie myśli. Niestety na to nikt mnie nie przygotował. Masz prawo do takich myśli. Dziecko to nowa rzeczywistość, przeorganizowanie wszystkiego, również swoich myśli.
Może nie pomogłam za dużo,ale wiedz, że nie jesteś sama z takimi myślami.
Życzę powodzenia.
 
Post bedzie dla mnie bardzo trudny i licze się ze slowami krytyki, ale musze to z siebie wrzucić...kilka miesięcy temu urodziłam dziecko, śliczną dziewczynkę, pogodną, która w żadnym razie nie należy do tych dzieci wymagajacych wiekszej uwagi...i myślę, ze mam depresję. Córka opiekuje się bez zarzutów, rozmawiam z nią, śmieję się, przytulam, jednak nie umiem odnaleźć się w macierzyństwie. Ogromnie tęsknię za swoim życiem przed ciąża (choć gdy sie o niej dowiedzialam bardzo sie ucieszyłam), za moimi pasjami, które w tej chwili kompletnie odłożyłam na bok, za wczesniejszym życiem z moim mężem - również dzielilismy wspolna pasje i za wspolnymi wieczorami. Straciłam kompletnie radość życia, zmuszam się do jedzenia i mimo, ze moja córka dobrze przesypia noce, ja cierpie od dawna na bezsennosc i odczuwam ciągły lęk. Boję sie, ze moja obecna postawa wyrzadzi szkody na psychice mojej córce, mam z tego powodu bardzo duze wyrzuty sumienia. Mój mąż kiedy tylko może pomaga mi w opiece, zabiera mała na spacery, żebym miała chwilę wytchnienia, mimo, że karmie wciaz piersią. On jednak dużo pracuje, a ja czuje się jak w wiezieniu, okropnie samotna, niczym w szklanej kuli, która odgradza mnie od reszty świata. Naprzemian czuję żal za straconym dawnym życiem, a potem biczuje sie za te uczucia, taki zaklety krąg. Zapisalam się na wizyte u psychologa, bo juz dłużej tego nie wytrzymam, codziennie zasypiam z nadzieją, ze się nie obudze :( bardzo proszę o radę, jak się ogarnac, jak zaczac się cieszyć tym nowym rozdzialem życia. Może ktoś przechodził przez podobny stan i może coś podpowiedzieć, jak mogę zmienić nastawienie, myślenie. Dziękuje.
Pierwszy krok i decyzję o konsultacji z psychologiem już podjęłaś, a to najważniejsze 😉 długi masz termin oczekiwania na wizytę?
 
Post bedzie dla mnie bardzo trudny i licze się ze slowami krytyki, ale musze to z siebie wrzucić...kilka miesięcy temu urodziłam dziecko, śliczną dziewczynkę, pogodną, która w żadnym razie nie należy do tych dzieci wymagajacych wiekszej uwagi...i myślę, ze mam depresję. Córka opiekuje się bez zarzutów, rozmawiam z nią, śmieję się, przytulam, jednak nie umiem odnaleźć się w macierzyństwie. Ogromnie tęsknię za swoim życiem przed ciąża (choć gdy sie o niej dowiedzialam bardzo sie ucieszyłam), za moimi pasjami, które w tej chwili kompletnie odłożyłam na bok, za wczesniejszym życiem z moim mężem - również dzielilismy wspolna pasje i za wspolnymi wieczorami. Straciłam kompletnie radość życia, zmuszam się do jedzenia i mimo, ze moja córka dobrze przesypia noce, ja cierpie od dawna na bezsennosc i odczuwam ciągły lęk. Boję sie, ze moja obecna postawa wyrzadzi szkody na psychice mojej córce, mam z tego powodu bardzo duze wyrzuty sumienia. Mój mąż kiedy tylko może pomaga mi w opiece, zabiera mała na spacery, żebym miała chwilę wytchnienia, mimo, że karmie wciaz piersią. On jednak dużo pracuje, a ja czuje się jak w wiezieniu, okropnie samotna, niczym w szklanej kuli, która odgradza mnie od reszty świata. Naprzemian czuję żal za straconym dawnym życiem, a potem biczuje sie za te uczucia, taki zaklety krąg. Zapisalam się na wizyte u psychologa, bo juz dłużej tego nie wytrzymam, codziennie zasypiam z nadzieją, ze się nie obudze :( bardzo proszę o radę, jak się ogarnac, jak zaczac się cieszyć tym nowym rozdzialem życia. Może ktoś przechodził przez podobny stan i może coś podpowiedzieć, jak mogę zmienić nastawienie, myślenie. Dziękuje.
Myślę, że dwa ważne kroki, które zrobiłaś to uświadomienie sobie, że problem istnieje i próba porady u specjalisty.
Ciężko tu "ratować" Cię frazesami, że wszytstko się ułoży, bo z pewnością tego nie oczekujesz.
Przykro mi, że musisz przez to przechodzić. Trzymam kciuki, żebyś trafiła na specjalistę, który Ci pomoże i sprawi, że już niebawem te wszystkie czarne myśli staną się złym wspomnieniem.
 
Bardzo dobry krok to rozmowa z psychologiem. Obyś tylko trafiła na takiego, który Ci naprawdę pomoże.
Ja przeżywałam to samo co Ty a nawet jeszcze teraz mam takie myśli, mimo, że moja córka ma już 6 lat. Tęsknię przeokrutnie za życiem sprzed ciąży. A czekałam i walczyłam o to dziecko wiele lat i też miała wyrzuty sumienia za takie myśli. Niestety na to nikt mnie nie przygotował. Masz prawo do takich myśli. Dziecko to nowa rzeczywistość, przeorganizowanie wszystkiego, również swoich myśli.
Może nie pomogłam za dużo,ale wiedz, że nie jesteś sama z takimi myślami.
Życzę powodzenia.
Bardzo dziękuję za te słowa, choć przyznaje, że fakt, że Twoja córka ma już 6 lat, a ty dalej masz podobne myśli trochę mnie przeraża, bo ja mam ogromną nadzieję, że im starszy będzie mój maluch, tym bedzie lżej, a ja odzyskam przynajmniej część tego co utraciłam...zachodząc w ciążę bylam pewna, że nocne imprezy już mnie nie interesują i tak jest, ale brak możliwości realizowania swoich pasji dobija mnie każdego dnia, a brak czasu 1na1 z mężem i letnie wieczory spędzane w zaciemnionym pokoju przy usypianiu maluszka, zamiast ogladania zachodu slonca z mężem powodują, że czuje się jak w wiezieniu. Kolejna sprawa to samotnosc, moju znajomi to w wiekszosci ludzie bezdzietni, maja zupelnie inne piorytety i plan dnia, zostalam sama jak palec :(
 
Post bedzie dla mnie bardzo trudny i licze się ze slowami krytyki, ale musze to z siebie wrzucić...kilka miesięcy temu urodziłam dziecko, śliczną dziewczynkę, pogodną, która w żadnym razie nie należy do tych dzieci wymagajacych wiekszej uwagi...i myślę, ze mam depresję. Córka opiekuje się bez zarzutów, rozmawiam z nią, śmieję się, przytulam, jednak nie umiem odnaleźć się w macierzyństwie. Ogromnie tęsknię za swoim życiem przed ciąża (choć gdy sie o niej dowiedzialam bardzo sie ucieszyłam), za moimi pasjami, które w tej chwili kompletnie odłożyłam na bok, za wczesniejszym życiem z moim mężem - również dzielilismy wspolna pasje i za wspolnymi wieczorami. Straciłam kompletnie radość życia, zmuszam się do jedzenia i mimo, ze moja córka dobrze przesypia noce, ja cierpie od dawna na bezsennosc i odczuwam ciągły lęk. Boję sie, ze moja obecna postawa wyrzadzi szkody na psychice mojej córce, mam z tego powodu bardzo duze wyrzuty sumienia. Mój mąż kiedy tylko może pomaga mi w opiece, zabiera mała na spacery, żebym miała chwilę wytchnienia, mimo, że karmie wciaz piersią. On jednak dużo pracuje, a ja czuje się jak w wiezieniu, okropnie samotna, niczym w szklanej kuli, która odgradza mnie od reszty świata. Naprzemian czuję żal za straconym dawnym życiem, a potem biczuje sie za te uczucia, taki zaklety krąg. Zapisalam się na wizyte u psychologa, bo juz dłużej tego nie wytrzymam, codziennie zasypiam z nadzieją, ze się nie obudze :( bardzo proszę o radę, jak się ogarnac, jak zaczac się cieszyć tym nowym rozdzialem życia. Może ktoś przechodził przez podobny stan i może coś podpowiedzieć, jak mogę zmienić nastawienie, myślenie. Dziękuje.
Nie ma za co cię krytykować; wręcz przeciwnie, należy ci się pochwala że nie chowasz się ze swoimi myślami, że mówisz głośno o tym co się z tobą dzieje i że szukasz pomocy. Bo to jest bardzo trudne i wymaga odwagi i zebrania się w sobie, o co w depresji niełatwo!

Większość tego co napisałaś, to jakbym czytała o sobie. To są normalne myśli osoby w depresji. Nie myśl źle o sobie, że cię to spotkało - nie masz na to wpływu. Po prostu czasem tak się dzieje, bo urodzenie dziecka zmienia wszystko. Kobieta wie, jak być matką... Ale cena za ten mały cud jest wysoka, to jest takie poświęcenie, że tęsknota za dawnym życiem jest w 100% zrozumiała. Ja uważam, że przeżyłam żałobę za życiem "przed". Czułam się samotna, czułam niesprawiedliwość że to moje życie a nie męża uległo aż takiej rewolucji, czułam też uwiązanie, brak swobody. W ogóle nie czułam się za to jak ja. Jakbym gdzieś zniknęła.

Dobrze, że już teraz idziesz do specjalisty, ja z perspektywy czasu uważam że nie powinnam była czekać tak długo...

Czy to minie? Tak, dziecko rośnie, coraz bardziej współpracuje, ty przerobisz w sobie tę zmianę, w końcu też zyskasz więcej swobody. Przytulam!
 
Bardzo dziękuję za te słowa, choć przyznaje, że fakt, że Twoja córka ma już 6 lat, a ty dalej masz podobne myśli trochę mnie przeraża, bo ja mam ogromną nadzieję, że im starszy będzie mój maluch, tym bedzie lżej, a ja odzyskam przynajmniej część tego co utraciłam...zachodząc w ciążę bylam pewna, że nocne imprezy już mnie nie interesują i tak jest, ale brak możliwości realizowania swoich pasji dobija mnie każdego dnia, a brak czasu 1na1 z mężem i letnie wieczory spędzane w zaciemnionym pokoju przy usypianiu maluszka, zamiast ogladania zachodu slonca z mężem powodują, że czuje się jak w wiezieniu. Kolejna sprawa to samotnosc, moju znajomi to w wiekszosci ludzie bezdzietni, maja zupelnie inne piorytety i plan dnia, zostalam sama jak palec :(
Po części wiem o czym piszesz, chociaż ja akurat nie tyle tęskniłam za dawnym życiem, co po prostu swoje zrobiły hormony po porodzie, zmęczenie i też taka samotność, bo niby są jacyś znajomi z dziećmi, ale i tak ze wszystkim jest się samemu z mężem, bo rodzina daleko itd... Mnie dobiła utrata życia, ale zawodowego, kompletna reorganizacja wszystkiego itd...
Psycholog na pewno pomoże Tobie się z tym uporać, ale też ważne żeby mąż znał Twoje uczucia, punkt widzenia, żebyście byli w tym razem, razem wypracowali sposób działania
 
Bardzo dziękuję za te słowa, choć przyznaje, że fakt, że Twoja córka ma już 6 lat, a ty dalej masz podobne myśli trochę mnie przeraża, bo ja mam ogromną nadzieję, że im starszy będzie mój maluch, tym bedzie lżej, a ja odzyskam przynajmniej część tego co utraciłam...zachodząc w ciążę bylam pewna, że nocne imprezy już mnie nie interesują i tak jest, ale brak możliwości realizowania swoich pasji dobija mnie każdego dnia, a brak czasu 1na1 z mężem i letnie wieczory spędzane w zaciemnionym pokoju przy usypianiu maluszka, zamiast ogladania zachodu slonca z mężem powodują, że czuje się jak w wiezieniu. Kolejna sprawa to samotnosc, moju znajomi to w wiekszosci ludzie bezdzietni, maja zupelnie inne piorytety i plan dnia, zostalam sama jak palec :(
Teraz inaczej już na to patrzę. Dziecko z czasem powoduje też inne problemy. Mimo, że tęsknię za dawnym życiem to to nowe też daje mi wiele. Kocham ponad życie córkę i nie zamieniłabym jej na nic innego. Czasami tylko w chwilach słabości myślę o tym co było kiedys. Więc czas rzeczywiście potrafi działac cuda. My z mężem tez jesteśmy sami. Mieszkamy za granicą, znajomi jacyś tam są ale wiadomo, że każdy ma swoje życie.
 
reklama
Post bedzie dla mnie bardzo trudny i licze się ze slowami krytyki, ale musze to z siebie wrzucić...kilka miesięcy temu urodziłam dziecko, śliczną dziewczynkę, pogodną, która w żadnym razie nie należy do tych dzieci wymagajacych wiekszej uwagi...i myślę, ze mam depresję. Córka opiekuje się bez zarzutów, rozmawiam z nią, śmieję się, przytulam, jednak nie umiem odnaleźć się w macierzyństwie. Ogromnie tęsknię za swoim życiem przed ciąża (choć gdy sie o niej dowiedzialam bardzo sie ucieszyłam), za moimi pasjami, które w tej chwili kompletnie odłożyłam na bok, za wczesniejszym życiem z moim mężem - również dzielilismy wspolna pasje i za wspolnymi wieczorami. Straciłam kompletnie radość życia, zmuszam się do jedzenia i mimo, ze moja córka dobrze przesypia noce, ja cierpie od dawna na bezsennosc i odczuwam ciągły lęk. Boję sie, ze moja obecna postawa wyrzadzi szkody na psychice mojej córce, mam z tego powodu bardzo duze wyrzuty sumienia. Mój mąż kiedy tylko może pomaga mi w opiece, zabiera mała na spacery, żebym miała chwilę wytchnienia, mimo, że karmie wciaz piersią. On jednak dużo pracuje, a ja czuje się jak w wiezieniu, okropnie samotna, niczym w szklanej kuli, która odgradza mnie od reszty świata. Naprzemian czuję żal za straconym dawnym życiem, a potem biczuje sie za te uczucia, taki zaklety krąg. Zapisalam się na wizyte u psychologa, bo juz dłużej tego nie wytrzymam, codziennie zasypiam z nadzieją, ze się nie obudze :( bardzo proszę o radę, jak się ogarnac, jak zaczac się cieszyć tym nowym rozdzialem życia. Może ktoś przechodził przez podobny stan i może coś podpowiedzieć, jak mogę zmienić nastawienie, myślenie. Dziękuje.
Przechodziłam przez to jeszcze kilka tygodni temu. Depresja (choć oficjalnie niezdiagnozowana) to było coś strasznego. Trochę z małym przeszłam w ciąży i jak się urodził i myślę, że to też miało wpływ na takie samopoczucie. Mały zdrowy, choć dawał mi w kość ale nie potrafiłam się z niego cieszyć i też bardzo się bałam, że to się na nim odbije. Całymi dniami sama z nim, zimą, w ciemnościach, ciągle płakałam. Rano ze stresu przed czekającym mnie dniem miałam odruch wymiotny przez co sporo schudłam. Doświadczyłam też bezsenności. Nic mnie nie cieszyło. No było ciężko. Poszłam nawet do lekarza po tabletki, chociaż ostatecznie nie brałam ich bo się bałam, że nie będę się w stanie zajmować małym. Zaczęłam brać suplementy, zapisałam się do psychologa. Powoli zaczęło być lepiej i na wizytę do psychologa już nie poszłam. Nie wiem czy pomogly suplementy czy po prostu minęła samoistnie ale już jest ok.
Bardzo Cię rozumiem i bardzo dobrze, że szukasz pomocy. Mam nadzieję, że za kilka wizyt poczujesz się lepiej. Bo nie życzę nikomu takiego samopoczucia.
 
Do góry