Wiolan u nas pomógł tran i u córci i u synka, a dodatkowo częstsze przebywanie na świeżym powietrzu, bo jak tylko zaczęło robić się ładnie na dworze i nadeszła wiosna często spacerujemy. Cały styczeń, luty i marzec przechorowali, córcia ciągle przynosiła jakieś choroby ze szkoły, mały się zarażał. Córcia pod koniec marca dostała zwolnienie z w-f i zajęć na basenie do końca roku szkolnego. Jak na razie od miesiąca mamy spokój z chorobami, mam nadzieje, że nie prędko zawita do naszego domu szpital.
Jeśli chodzi o karmienie piersią, to u mnie się nie sprawdziło, córci nie mogłam karmić, więc od początku była na mm i chorowała może z 3 razy w roku, dopiero jak poszła do szkoły zaczęła często chorować. Synka karmiłam co prawda krótko, no ale niby te 2 miesiące wyłącznie na piersi powinny mu coś dać, a tu guzik prawda, pierwszą chorobę zaliczył mając 2,5 tygodnia. nie ma jeszcze roku, a już kilka razy zaliczył zapalenie gardła, oskrzeli, raz miał zapalenie płuc, a ostatnio ospę i to taką paskudną, że cały języczek miał w krostkach i nie mógł jeść, a niby maluszki lżej przechodzą ospę.
"mega odpowiedzialni" rodzice wolą uganiać się za pracą niż dbać o zdrowie swoich dzieci i puszczają do zerówki dzieci z wszystkimi możliwymi wirusami i chorobami, włącznie z ospą czy zapaleniem oskrzeli... liczą na to, że a nóż widelec się uda...
Oj tak święta prawda, u mojej córci w szkole dyrekcja nawet na drzwiach wejściowych powiesiła karteczkę z informacją, by dzieci zakatarzone lub kaszlące pozostawiać w domu. Oferują nauczanie indywidualne w trakcie choroby. Nic to nie daje rodzice i tak pchają chore dzieci do szkoły. Nawet ostatnio jak przyszłam po córcię i w trakcie rozmowy z woźną wspomniałam, że córcia będzie zwolniona z w-f i basenu, bo tak często choruje i ma dużo nieobecności, jedna z mam wtrąciła się do rozmowy i stwierdziła, że ona tam córkę posyła do szkoły nawet jak chora jest, dostanie leki przed wyjściem i do szkoły. Dosłownie ręce opadają, czy ci ludzie nie myślą, że rozsiewają zarazki.