reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Czy to za szybko na starania?

Witam ciężko tak powiedzieć czy Powinniście się starać czy nie. 🙂
Powiem ci moją sytuację ja gdy skończyłam 18 lat pojechałam wtedy ze swoim chłopakiem do Warszawy. Zaczęliśmy tam swoją pierwszą pracę i nie były to kokosy bo nie mieliśmy ani doświadczenia ani znajomości nic. Z czasem Ja poszłam do szkoły wtedy mój chłopak zaczął sobie robić różne kursy. Gdy nasza sytuacja finansowa się poprawiła i Nie liczyliśmy już od pierwszego do pierwszego mój chłopak zaczął mówić o dziecku a ja że nie że jeszcze za wcześnie że jestem jeszcze za młoda bo mam dopiero 20 lat jak my sobie poradzimy za 2 lata dopiero ślub gdzie to dziecko przed ślubem Kto to słyszał i takie tam. W międzyczasie wyszło że mam insulinooporność. Na szczęście nie było to na tyle poważne więc udało mi się wyleczyć tą samą dietą znaczy wyleczyć bardziej uciszyć. Gdy już trochę schudłam i moje wyniki badań się polepszy wróciliśmy do tematu dziecka rozmawiałam o tym z panią dietetyk Więc ona polecała mi jakiś tam badania. I nagle pojawiły się problemy okazało się że mam mutacje na genach że nie mogę brać zwykłego kwasu foliowego tylko metylowane ale ogólnie zaczęliśmy się starać. Po pół roku starań stwierdziliśmy w końcu że pójdę się przebadać bo widocznie jest jakiś problem skoro nam nie wychodzi. Na badaniu USG wyszło mi że mam nie do końca prawidłowy kształt macicy do tego też mąż się przebadał okazało się że ma bardzo złe wyniki nasienia. Poszliśmy do kliniki i lekarz na drugiej wizycie powiedział nam że nie mamy szans zajść naturalnie i zostaje nam tylko in vitro. Dla mnie to było zdecydowanie za szybko Więc zmieniliśmy klinikę tam zostałam ponownie przebadana jaki mój mąż dostaliśmy zalecenia mąż dostał witaminy na poprawę nasienia. A u mnie okazało się że mam problem z progesteronem który jest za niski i uniemożliwia mi zajść w ciąże. Od pół roku jestem Przynajmniej 3 lub nawet 4 razy w klinice na monitoringu owulacji. Żeby dojechać do kliniki w jedną stronę mam 70 km za każdym tym razem gdy jadę muszę brać urlop w pracy , Mój pracodawca nie jest z tego zadowolony A mi też jest głupio gdy muszę chodzić i prosić o dzień wolny. O dziecko w sumie Staramy się już 15 miesięcy. 2 marca pierwszy raz zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym. A 7 marca wyniki bety pokazały że utracę tą ciążę na bardzo wczesnym etapie. Z perspektywy czasu Bardzo żałuję że nie posłuchałam mojego obecnego męża i nie zaczęłam się wtedy starać bo może już bym miała do tej pory dziecko. Ja też miałam wymówki bo praca bo nie mamy własnego mieszkania jak my damy radę ale wiem że wtedy rodzice by nam pomogli nie zostalibyśmy na lodzie. Trzymam za was kciuki abyście podjęli dobrą decyzję. Trzymajcie się.

A ile teraz masz lat? Bo nie napisałaś
 
reklama
Nie wysteruj się tak, że zostaniesz z dzieckiem, bez studiów i bez pracy. I bez swoich pieniędzy. To się prawie nigdy dobrze nie kończy.
Ja wiem, że jest wielka miłość i ogóle, ale potem przychodzi proza życia i znam niestety dziewczyny, które siedzą w nieudanych związkach, bo nie mają swojej pracy i kasy, żeby odejść.
Rozumiem, że chęć posiadania dziecka jest duża, ale masz 20 lat i mimo obciążeń masz moim zdaniem sporo czasu na ciąże, jeśli zaczniesz po studiach w wieku 26 lat.
Dodatkowo na takim kierunku to albo ucierpi dziecko albo nauka. Sama kończyłam ciężkie, wymagające studia, zaszłam na ostatnim roku i wiem, że ciężko byłoby mi je skończyć po porodzie. A co dopiero lekarski...
Gdybyś studiowała zaocznie, na prywatnej uczelni, gdzie największym wymogiem jest samo przyjście na egzamin to tak, można sobie łączyć studia i macierzyństwo. Ale w takiej sytuacji to naprawdę będzie ciężkie do pogodzenia.
Chciałam napisać coś bardzo podobnego. To, że teraz wydaje ci się autorko, że jest różowo wcale nie oznacza, że będzie tak za dwa lata. Zajmij się najpierw sobą, dokończ edukacje, weź ślub, ustatkuj sie z dala od garnuszka rodziców. Jak wtedy będzie wszystko ok to myśl o maluchu.
 
Ja chyba intuicyjnie wiedziałam,że akurat z zajsciem w ciaze bedzie u mnie ciezko,po mimo,że miałam dopiero 21 lat postanowiliśmy ze postaramy sie bo może być różne i się nie pomyliłam starania trwały prawie 5 lat i okazało się,że gdybym zaczęła później to nie zostałabym mamą,bo mam chorobe genetyczną i tylko komórka dawczyni nas ratuje i teraz jestem w ciąży , jedyna rzecz, to brak jakiejkolwiek ustabilizowanie sytuacji finansowej u Ciebie a niestety teraz kompletująć wyprawkę wiem,że to duży wydatkek,co nie znaczy,że jest to najważniejsze,bo znam dużo osób z biednych rodzin a dzieci zawsze byly zadbane i szczesliwe ;)
 
Ja chyba intuicyjnie wiedziałam,że akurat z zajsciem w ciaze bedzie u mnie ciezko,po mimo,że miałam dopiero 21 lat postanowiliśmy ze postaramy sie bo może być różne i się nie pomyliłam starania trwały prawie 5 lat i okazało się,że gdybym zaczęła później to nie zostałabym mamą,bo mam chorobe genetyczną i tylko komórka dawczyni nas ratuje i teraz jestem w ciąży , jedyna rzecz, to brak jakiejkolwiek ustabilizowanie sytuacji finansowej u Ciebie a niestety teraz kompletująć wyprawkę wiem,że to duży wydatkek,co nie znaczy,że jest to najważniejsze,bo znam dużo osób z biednych rodzin a dzieci zawsze byly zadbane i szczesliwe ;)
Ja też wiedziałam, że będą problemy i też zaczęliśmy starania w wieku 21 lat. Na szczęście brałam wcześniej 3 lata hormony które zachamowały endometriozę na tyle, że od razu zaszłam w ciążę i mam 19 miesięcznego synka. Natomiast po nim ogromne problemy, endo się rozhulała, jajowody niedrożne, niby udrożnione podczas laparoskopii ale lekarz powiedział, że brak szans naturalnie tylko in vitro. Teraz jestem po transferze i czekamy. Gdybym czekała dłużej lub nie brała wtedy hormonów to na pewno synka bym nie miała. Wiedziałam od nastolatki, że coś jest nie tak. Ja w czasie okresu mdlałam, wyłam z bólu, wzywane pogotowie...każdy myślał, że zmyślam, że przesadzam 😪 nawet rodzice... dopiero teraz mama ma świadomość mojej choroby, przynajmniej teraz mnie wspiera, kompletnie ludzie sobie nie zdają z tego sprawy co to za cierpienie. Nie dosyć, że ból to i niepłodność. Wierzę też, że mój synek był darem. Wiedziałam, że chcę młodo dziecko ale byłam wtedy w "szale imprezowym" aż raz gdy nie poszłam na wykłady na studiach i czekałam aż otworzą mi hebe podszedł bezdomby który poprosił nie o pieniądze ale o to bym poszła i kupiła mu zupę mleczną (nie wiem ile on to mówił ale nie więcej niż za 5 zł). Nie chciało mi się iść więc dałamu 20 zł, on ze łzami mi dziękował. Wtedy nie wiem czemu tak mi się zachciało być mamą. Kupiłam testy owulacyjne, odstawiłam w ten sam dzień hormony (mimo, że to byla połowa opakowania) i zaczęliśmy starania. Wiem, że to był znak. Wierzę w to!
 
Matko co za czasy 🙄 Półtora dekady temu nikt by Ci nie powiedział, że to za wcześnie. Aż nie mogę uwierzyć, że kobiety mają dziś takie podejście.
Urodziłam syna mając 23lata, byłam na drugim roku studiów, do tego pracowałam. Prace straciłam, nie miałam gdzie wrócić po urodzeniu dziecka, ale studia nie były żadnym problemem. Skończyłam bez dziekanki z malutkim dzieckiem. Mało tego syn wymagał rehabilitacji, jego ojciec zostawił mnie ze 100zł alimentów, bo chore dziecko to nie było jego marzenie. Ale dałam radę!!!
Pragnęłam dziecka wtedy najbardziej na świecie i chciałam tu napisać, że nie istnieje coś takiego jak za wcześnie. Jeśli instynkt podpowiada Ci, że to ten czas, a partner jest przy Tobie i tak samo jak Ty pragnie dziecka to tym bardziej nie ma na co czekać.
P.S. Pediatra mojego syna wciąż wspomina czasy studiów jak z małym dzieckiem i mężem mieszkała w akademiku. Dała radę? Dała! I jest najlepszym pediatrą jakiego znam i zawsze była super mamą dla swoich dzieci.
 
Ja powtórzę to, co mówiła już dziewvzyna wcześniej: wróć do tematu za 2 lata. Zobaczysz jak ciezkie sa dla ciebie studia, zobaczysz, jak sie biznes twojego partnera potoczy i czy twoj zwiazek jest stabilny. Narazie nie mysl o tym za duzo, bo 2 lata zo sporo czasu.
 
Temat stary, ale ja tak dla przeciwwagi - od początku studiów wszyscy lekarze powtarzali mi, że w ciążę nigdy nie zajdę. Głównie przez skoki hormonalne, nie do ustabilizowania.

Poczekałam, poznalam męża, znał sytuację, zaczęliśmy się starać po ślubie. Obie ciąże pykły w pierwszym cyklu starań :)
Więc złe wyniki nie przesądzają o tym, ze starania zajmą lata.
 
Ja mam 26 lat - wiele, nie wiele, nie wiem, zależy jak kto na to patrzy. Mogę Ci powiedzieć jedynie, że też ciągle się powstrzymywałam z dzieckiem a to dlatego, że jeszcze nie mieliśmy ślubu, ja chciałam skończyć studia, znaleźć pracę na etat i popracować w niej rok, ustabilizować się finansowo a dopiero później dziecko. Wszystko sobie poplanowalam i teraz stojąc na tym ostatnim etapie żałuję, że nie przytrafiła nam się "wpadka". Teraz tylko do szczęścia brakuje nam dziecka co jeszcze bardziej wzbudza niepotrzebne napięcie, a żeby się tylko udało. Jeśli dacie radę finansowo i czujecie się gotowi - ja bym próbowała, zwłaszcza, że masz PCOS co może sprawić trudności w zajściu. Mam jedną koleżankę, która urodziła i też jest w trakcie studiów medycznych - jest ciężko ale daje rade, a jeśli jeszcze możesz liczyć na rodzinę to wszystko się ułoży. ☺️
 
reklama
Jeśli studiujesz lekarski to mocno zależy od uczelni, ale nie opierałabym sie na poprzedniej opinii ze to „strzał w kolano”, obecnie jestem w drugiej ciąży (pierwsza niestety utracona w 7 tyg) i mam kilka koleżanek - mam (jedna już dwukrotna kolejno na 2 i 4 roku) które świetnie sobie radzą. Także na wiele rzeczy mimo wszystko nie masz wpływu, co ja bym zrobila:
1. Poodkladala pieniążki przez rok i zaczęła starania zaraz po ślubie, skromne wesele nie będzie Was dużo kosztować a to co ewentualnie dostaniesz w posagu bym odłożyła żeby nie być w 100% zależna od faceta.
2. Porozmawiała z rodzicami o swojej sytuacji. Niby PCOS zmniejsza szanse na ciąże, ale ja kierowana opiniami mądrych głów tak sie rozhulałam z brakiem anty, że bardzo szybko zobaczyłam 2 kreseczki :) a kolejne w tym samym cyklu co było łyżeczkowanie po utracie. Wiec bardzo łatwo te ciąże jak na starą definicję PCOS :)
3. Zmieniła dietę i zmniejszyła obwód w pasie, jeżeli jest IO. Pomoże Ci to zredukować ryzyko cukrzycy ciążowej. Będziesz tez musiała poodstawiać leki itp.

Reasumując dałabym sobie jednak ten rok i zaczęła działać, pod koniec życia nikt Ci nie wypomni czy skończyłaś studia rok czy 2 lata później :) a moze uda sie bez obsuwy. Zreszta na rezydenturze już będziesz zarabiać całkiem niezle, także te 10 lat to tez przesada jeśli chodzi o mroczne predykcje :D
 
Do góry