reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy to za szybko na starania?

Nie wysteruj się tak, że zostaniesz z dzieckiem, bez studiów i bez pracy. I bez swoich pieniędzy. To się prawie nigdy dobrze nie kończy.
Ja wiem, że jest wielka miłość i ogóle, ale potem przychodzi proza życia i znam niestety dziewczyny, które siedzą w nieudanych związkach, bo nie mają swojej pracy i kasy, żeby odejść.
Rozumiem, że chęć posiadania dziecka jest duża, ale masz 20 lat i mimo obciążeń masz moim zdaniem sporo czasu na ciąże, jeśli zaczniesz po studiach w wieku 26 lat.
Dodatkowo na takim kierunku to albo ucierpi dziecko albo nauka. Sama kończyłam ciężkie, wymagające studia, zaszłam na ostatnim roku i wiem, że ciężko byłoby mi je skończyć po porodzie. A co dopiero lekarski...
Gdybyś studiowała zaocznie, na prywatnej uczelni, gdzie największym wymogiem jest samo przyjście na egzamin to tak, można sobie łączyć studia i macierzyństwo. Ale w takiej sytuacji to naprawdę będzie ciężkie do pogodzenia.
 
reklama
Nie wysteruj się tak, że zostaniesz z dzieckiem, bez studiów i bez pracy. I bez swoich pieniędzy. To się prawie nigdy dobrze nie kończy.
Ja wiem, że jest wielka miłość i ogóle, ale potem przychodzi proza życia i znam niestety dziewczyny, które siedzą w nieudanych związkach, bo nie mają swojej pracy i kasy, żeby odejść.
Rozumiem, że chęć posiadania dziecka jest duża, ale masz 20 lat i mimo obciążeń masz moim zdaniem sporo czasu na ciąże, jeśli zaczniesz po studiach w wieku 26 lat.
Dodatkowo na takim kierunku to albo ucierpi dziecko albo nauka. Sama kończyłam ciężkie, wymagające studia, zaszłam na ostatnim roku i wiem, że ciężko byłoby mi je skończyć po porodzie. A co dopiero lekarski...
Gdybyś studiowała zaocznie, na prywatnej uczelni, gdzie największym wymogiem jest samo przyjście na egzamin to tak, można sobie łączyć studia i macierzyństwo. Ale w takiej sytuacji to naprawdę będzie ciężkie do pogodzenia.
ja bym powiedziała, że i tu jest kilka takich, które nie odejdą, bo zostaną z niczym i pójdą do domu samotnej matki, a związek jest pusty, facet nie daje nic z siebie i w sumie kobieta jest samotną matką z mężem. Najgorsza perspektywa na życie. Wolałabym nie mieć dzieci i być w szczęśliwym związku niż je mieć i wychowywać sama, bo tatuś nie sprawdził się jako tatuś i mąż. 🤷‍♀️
 
Co innego jest mieć własne studia/wykształcenie/kwalifikacje i przez kilka miesięcy siedzieć w domu z dzieckiem zarabiając lub dostając mniejsze pieniądze niż facet. A co innego jest nie mieć ani skończonej edukacji ani własnych środków do życia i beztrosko żeglować sobie po rzeczywistości.
W tym pierwszym przypadku idziesz sobie w spokoju na macierzyński, dostajesz jakieś tam pieniądze a po jego ukończeniu na spokojnie rozglądasz się za powrotem do pracy. Czym się różni taksówkarz od lekarza? Tym, ze lekarz może schować do szuflady swój dyplom i zostać taksówkarzem. Ale taksówkarz lekarzem nie zostanie.
W tym drugim nie masz zbyt wielu możliwości. Nie masz edukacji, kwalifikacji, zawodu. Wybór pracy ograniczony.
Facet dzisiaj jest a jutro go nie będzie. Zajdziesz w ciąże a jego może coś rąbnąć w 10 tygodniu i masz pozamiatane. Ani dochodu ani nic. I już nie mówię, ze odejdzie do kogoś ale choćby go przejedzie tramwaj albo coś. I skonczy się rumakowanie.
Jest takie powiedzenie, ze co masz w dupie tego ci nikt nie wyłupie i takim czymś są np studia/kariera. Jakkolwiek to nazwać.
 
dziekuje wam za wszystkie odpowiedzi
zakładając wiec ze juz jako małżeństwo mielibyśmy pieniądze na utrzymanie dziecka to czy uważacie ze opieranie sie finansowo tylko na facecie jest ok? kiedys o tym rozmawialiśmy i on uważa ze to jest ok dlatego ze teraz zarabia on a potem moge ja zarabiać wiecej, jego działalność jest zalezna od zlecen ja z kolei bede miec stabilniejszy przyszły zawod wiec moze byc w życiu tak ze potem ja bede podporą
pomimo ze opinia samego zainteresowanego jest pozytywna to i tak zastanawiam sie czy taki układ jest fair
Jako 40-latka (a wiec już z jakimś doświadczeniem), z cała pewnością potwierdzam zdanie,ze albo zawalisz studia,albo macierzyństwo. Ja tez miałam w Twoim wieku ogromny instynkt,pragnęłam dziecka,ale…całe szczęście,ze podjęłam decyzję,ze najpierw skończę studia. Ti była najlepsza decyzja. Po studiach miałam czas dla dziecka, a przede wszystkim - nie byłam już z moim wieloletnim chłopakiem. Życie bywa przewrotne. Mając 22 lata byłam niemal pewna,ze będę z nim do końca życia…,a ono napisało swój scenariusz (na całe moje szczęście). Od wielu lat jestem szczęśliwa mężatką i właśnie czekamy na trzeciego maluszka. Nie musisz odkładać rodzicielstwa do 30-taki,ale przemysl sobie,czy nie będzie Ci szkoda stracić szansy ukończenia tak fajnych studiów :)
 
Moim zdaniem jeśli myślisz o staraniach za dwa lata to wróć do tematu za dwa lata. Zobaczysz jak będzie rozwijać się twoja relacja z partnerem, czy będziecie stabilni finansowo, czy będziecie mieć warunki mieszkalne, jak będzie szło ci na studiach, czy dasz radę pogodzić to z praktykami... Nie wiesz co będzie za dwa lata więc myślę, że nie ma co tak wybiegać w przyszłość.
 
Cześć dziewczyny,
Ja i mój narzeczony będziemy mieć w tym roku 20 i 22 lata. Ślub planujemy w lato 2024, znamy się i jestesmy ze sobą wiele lat. Ostatnio uruchomił sie we mnie tzw instynkt co troche mnie przeraża bo jest to bardzo szybko. Mysle wiec o tym zeby zacząć starac sie o dziecko po ślubie. Studiuje bardzo wymagajacy kierunek który zajmie mi wiele lat i jestem wciaz zależna finansowo od rodziców (nie w całości bo na swoje przyjemności dorabiam sobie a dostaje pieniadze na jedzenie i mieszkanie), narzeczony zas rozwija firmę i juz od kilku lat jest samodzielny i jego sytuacja finansowa jak na wiek jest bardzo dobra. Z jednej strony ogranicza mnie studiowanie i byc moze jeszcze częściowa zaleznosc od rodziców a z drugiej mam PCOS, lekka IO i generalnie jestem obciążona, a w mojej przyszłej branży zanim zrobie karierę zeby zarabiać fajne pieniadze to potrwa to jeszcze z 10 lat. I zastanawiam sie, czy warto zacząć sie tak wczesnie starac? Kiedy wspominam o temacie to koleżanki mowia ze to za szybko i ze powinnam poczekać do 30 a ja nie wiem czy nie bede miec problemów z zajściem i do tego bardzo odczuwam instynkt, duzo mysle o dziecku, o ciąży i szczerze mowiac wręcz marze o tym. Mam duzo młodsze rodzeństwo wiec mam świadomość ile uwagi i poświęcenia wymaga dzieciątko i nie jest to wymysl. Boje sie jednak tez ze nie uda mi sie ukończyć studiów z dzieckiem. Co sadzicie? Gdybym zaczela się starać tak jak planuje czyli po ślubie to bede miec 22 lata.
Jesteś jescze bardzo młoda. Pocieszacie się z mężem sobą, studiuj, Baw się, zwiedzaj - masz teraz na to czas. Ja bym osobiście nie chciała w tak młodym wieku dziecka. Jesteś jescze bardzo młoda. Korzystaj z życia.
 
Mam PCOS I insulinoopornosc. Jedno dziecko urodzone w wieku 25 lat (po studiach ale już pracowałam) drugie urodzi sie w wieku 36 lat 🙂 PCOS I insulinoopornosc to nie wyrok jeśli nie ma innych problemów. Sama usłyszałam o pcos w wieku 22 lat i mowilam narzeczonemu że mogę nie mieć dzieci. Na szczęście udało się. Z mojej perspektywy ciąża po 30 r.z. to piękny, świadomy stan. W wieku 25 lat naprawdę mało wiedziałam o życiu, nie byliśmy stabilni finansowo przez co nie mogłam zaoferować synowi wiele. Dziecko to też ogroooomne koszty. Na samego lekarza I badania wydałam teraz 5000 zł (samo NIFTY kosztowało 2000 zł- ale nie każdy musi czy chce go robic). Wyprawka wyszła jeszcze więcej, gdzie miałam już wózek i łóżeczko. Oczywiście można taniej bazując na rezygnacji z niektórych rzeczy i kupując w większości rzeczy używane. Mimo wszystko taniej nie oznacza tanio. Decydując się na dziecko teraz musisz wiedzieć że to ogrom pieniędzy i poświęcenia. Mam znajome,które zawieszały studia ze względu na dziecko a potem już nie wróciły- bo dziecko ma swoje potrzeby, dużo też choruje jak idzie do żłobka a tatusiowi pracowali na utrzymanie więc spadło na nie. Nie mówię ze tak będzie w twoim przypadku ale z tego co piszesz masz super możliwości i dopiero 20- 22 lata. Nie zmarnuj swojej możliwości rozwoju 🙂
 
Cześć dziewczyny,
Ja i mój narzeczony będziemy mieć w tym roku 20 i 22 lata. Ślub planujemy w lato 2024, znamy się i jestesmy ze sobą wiele lat. Ostatnio uruchomił sie we mnie tzw instynkt co troche mnie przeraża bo jest to bardzo szybko. Mysle wiec o tym zeby zacząć starac sie o dziecko po ślubie. Studiuje bardzo wymagajacy kierunek który zajmie mi wiele lat i jestem wciaz zależna finansowo od rodziców (nie w całości bo na swoje przyjemności dorabiam sobie a dostaje pieniadze na jedzenie i mieszkanie), narzeczony zas rozwija firmę i juz od kilku lat jest samodzielny i jego sytuacja finansowa jak na wiek jest bardzo dobra. Z jednej strony ogranicza mnie studiowanie i byc moze jeszcze częściowa zaleznosc od rodziców a z drugiej mam PCOS, lekka IO i generalnie jestem obciążona, a w mojej przyszłej branży zanim zrobie karierę zeby zarabiać fajne pieniadze to potrwa to jeszcze z 10 lat. I zastanawiam sie, czy warto zacząć sie tak wczesnie starac? Kiedy wspominam o temacie to koleżanki mowia ze to za szybko i ze powinnam poczekać do 30 a ja nie wiem czy nie bede miec problemów z zajściem i do tego bardzo odczuwam instynkt, duzo mysle o dziecku, o ciąży i szczerze mowiac wręcz marze o tym. Mam duzo młodsze rodzeństwo wiec mam świadomość ile uwagi i poświęcenia wymaga dzieciątko i nie jest to wymysl. Boje sie jednak tez ze nie uda mi sie ukończyć studiów z dzieckiem. Co sadzicie? Gdybym zaczela się starać tak jak planuje czyli po ślubie to bede miec 22 lata.
Pewnie każda kobieta może teraz opowiedzieć Ci inną historię 🙂 Życie jest nieprzewidywalne. Ja zaszłam nieplanowanie, pod koniec studiów. Zdawałam ostatni egzamin 2 tygodnie przed porodem 😉 Nie mogłam od razu robić kariery, byłam też finansowo zależna od męża, bo nie było wtedy żadnego macierzyńskiego dla bezrobotnych ani 500 plusów. Potem musiałam skorzystać z pomocy mamy, żeby zrobić staż zanim stracę uprawnienia. Gdyby nie ta ciąża wtedy, to byłabym teraz zawodowo w zupełnie innym miejscu. Mój mąż zarabia 3x więcej ode mnie i jeszcze rozkręca biznes. Czy żałuję? Absolutnie nie! Byłam młoda więc szybko zaszłam, szybko urodziłam, nic nie przytyłam 😉 Teraz moja córka ma 11 lat, jest samodzielna i zmieniła mnie w lepszego człowieka. A ja czuję się jeszcze młoda i pełna energii 😁 Teraz jestem w drugiej ciąży. Już na innych zasadach. I przechodzę ją dużo gorzej.

W każdym razie, cokolwiek zdecydujesz, nie rezygnuj z siebie. Ze studiów, z planów zawodowych i marzeń. Nawet jeśli zdecydujesz, że dziecko odsunie je w czasie. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko 😊
 
Rób jak uważasz. Ja też strasznie pragnęłam dziecka. Zaszłam w ciążę, miałabym 21 lat jakbym urodziła. Niestety, nawet mi się nie śniło że tak młoda osoba może stracić ciążę. Nie pozbierałam się do dzisiaj. Gdybym wiedziała, czekała bym aż ja będę stabilna emocjonalnie, starsza. Ale każdy radzi sobie inaczej, ma różnych rodziców, partnerów, psychikę. Jeśli jesteś gotowa to próbuj, nikt życia za ciebie nie przezyje ;) ale to prawda, stabilizacja finansowa bardzo ważna no i te czasy patlogicznej polityki.
 
reklama
Witam ciężko tak powiedzieć czy Powinniście się starać czy nie. 🙂
Powiem ci moją sytuację ja gdy skończyłam 18 lat pojechałam wtedy ze swoim chłopakiem do Warszawy. Zaczęliśmy tam swoją pierwszą pracę i nie były to kokosy bo nie mieliśmy ani doświadczenia ani znajomości nic. Z czasem Ja poszłam do szkoły wtedy mój chłopak zaczął sobie robić różne kursy. Gdy nasza sytuacja finansowa się poprawiła i Nie liczyliśmy już od pierwszego do pierwszego mój chłopak zaczął mówić o dziecku a ja że nie że jeszcze za wcześnie że jestem jeszcze za młoda bo mam dopiero 20 lat jak my sobie poradzimy za 2 lata dopiero ślub gdzie to dziecko przed ślubem Kto to słyszał i takie tam. W międzyczasie wyszło że mam insulinooporność. Na szczęście nie było to na tyle poważne więc udało mi się wyleczyć tą samą dietą znaczy wyleczyć bardziej uciszyć. Gdy już trochę schudłam i moje wyniki badań się polepszy wróciliśmy do tematu dziecka rozmawiałam o tym z panią dietetyk Więc ona polecała mi jakiś tam badania. I nagle pojawiły się problemy okazało się że mam mutacje na genach że nie mogę brać zwykłego kwasu foliowego tylko metylowane ale ogólnie zaczęliśmy się starać. Po pół roku starań stwierdziliśmy w końcu że pójdę się przebadać bo widocznie jest jakiś problem skoro nam nie wychodzi. Na badaniu USG wyszło mi że mam nie do końca prawidłowy kształt macicy do tego też mąż się przebadał okazało się że ma bardzo złe wyniki nasienia. Poszliśmy do kliniki i lekarz na drugiej wizycie powiedział nam że nie mamy szans zajść naturalnie i zostaje nam tylko in vitro. Dla mnie to było zdecydowanie za szybko Więc zmieniliśmy klinikę tam zostałam ponownie przebadana jaki mój mąż dostaliśmy zalecenia mąż dostał witaminy na poprawę nasienia. A u mnie okazało się że mam problem z progesteronem który jest za niski i uniemożliwia mi zajść w ciąże. Od pół roku jestem Przynajmniej 3 lub nawet 4 razy w klinice na monitoringu owulacji. Żeby dojechać do kliniki w jedną stronę mam 70 km za każdym tym razem gdy jadę muszę brać urlop w pracy , Mój pracodawca nie jest z tego zadowolony A mi też jest głupio gdy muszę chodzić i prosić o dzień wolny. O dziecko w sumie Staramy się już 15 miesięcy. 2 marca pierwszy raz zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym. A 7 marca wyniki bety pokazały że utracę tą ciążę na bardzo wczesnym etapie. Z perspektywy czasu Bardzo żałuję że nie posłuchałam mojego obecnego męża i nie zaczęłam się wtedy starać bo może już bym miała do tej pory dziecko. Ja też miałam wymówki bo praca bo nie mamy własnego mieszkania jak my damy radę ale wiem że wtedy rodzice by nam pomogli nie zostalibyśmy na lodzie. Trzymam za was kciuki abyście podjęli dobrą decyzję. Trzymajcie się.
 
Do góry