- Dołączył(a)
- 23 Listopad 2018
- Postów
- 7
Przedwczorajszą calą noc miałam skurcze, były w różnych odstępach czasu. Zaczęły się po 20 i początkowo były może z 2 na godzinę, niezbyt bolesne. Od około 12 w nocy były w różnych odstępach czasu od 8 do nawet 3 minut i o różnym stopniu nasilenia. Rano niemalże wszystko ustało, ale pojechałam do lekarza. Miałam ktg i usg. Lekarz powiedział że jest jeszcze trochę szyjki macicy i dziecko nawet nie weszło w kanał rodny, więc zostałam odesłana do domu. Wczorajszą noc też od 12 spędziłam w bólach, były silniejsze niż dnia poprzedniego i też od 8 do 3minut. Nad ranem zaczęły być coraz rzadsze i tak przez cały dzień prawie wcale ich nie ma. Rano odszedł też chyba czop śluzowy (miałam takie delikatne brunatne plamienie). Od tych 2 dni mam również biegunkę. Czy jeśli dziś w nocy znów nastąpią te skurcze mam jechać na porodówkę?