reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy ślub to konieczność?

Ślub to żadna konieczność.
To nie jest Francja XVIII wiek gdzie tylko dzieci z „prawego” loża maja jakaś wartość i dziedziczy się ziemie i zamki tylko po jaśnie małżonku.
Bylam z moim mężem trzy lata zanim wzięliśmy ślub. Cywilny. Bo chcieliśmy. Bez żadnego ciśnienia rodziny.
Szczerze powiem, ze i przed i po ślubie wszystko było tak samo. Nie zaczelam swiecic własnym światłem, nie wyrosły mi skrzydła, nie zaczelam rzygac tecza.
U nas jest inne prawo, długoletni związek jest niemalże traktowany tak samo jak legalne małżeństwo. Wielkich różnic nie ma.
Jesli ktoś chce mieć ślub to proszę bardzo. Jak ktoś nie chce to nadal będzie pełnoprawna rodzina.
A tak w nawiązaniu do Francji ;-) : większość par wokół nie myśli o ślubie. Rzeczą wręcz naturalną jest: najpierw mieć dzieci, stworzyć rodzinę, wziąć razem kredyt, mieć dom, zbudować sobie wiele wspólnych lat... a potem czasami następuje coś, co wiele osób nazywa "logicznym dalszym ciągiem" = ślub. Fakt, że my od ślubu "zaczęliśmy", był nawet dość dziwnie postrzegany... może sobie pomyśleli, że się rzucam na obywatelstwo :biggrin2:
 
reklama
My chyba też już 8 rok, z tego wszystkiego przestalam już liczyć 😅 mamy pol roczne dziecko. Ja mam piękny przykład - rodzice od prawie 30 lat tworzą szczęśliwe małżeństwo pełne miłości, często znajomi zwracają uwagę na to, że widać u nich tą miłość jak u nastolatków. Natomiast mój facet przykład ma marny, rodzice tworzyli burzliwe małżeństwo, pobrali się za namową rodziców którzy ich ze sobą zeswatali. Pozniej się wzajemnie zdradzali i z wielkim hukiem się rozeszli. Do dnia dzisiejszego tesciowa ma nerwice i oboje nie mogą się pozbierać i juz nigdy nie stworzyli związku, nadal są sami. Mnie kiedyś bardzo zależało na ślubie, bo tworzyliśmy zgraną parę. Mój facet nigdy nie był gotowy, być może właśnie przez przykład jaki miał w domu. Kiedyś troszkę naciskałam na ślub, pozniej odpuscilam bo przecież nie o to chodzi, obie strony muszą tego chcieć. Postanowiłam sobie że jeśli do końca ciazy nie ruszy nic w tym kierunku to kończę temat. U nas tez każdy ma swoje pieniądze, i nie mamy wspólnego majątku. O ojcostwo również zadbaliśmy jeszcze przed porodem. Pozniej wszystko zaczęło się psuć i aktualnie zmierza w kierunku rozpadu związku.
 
O ślubie kościelnym marzyłam tylko jako mała dziewczynka. Cywilny mam za sobą w zestawie z rozwodem, więc do kolejnego ma i się nie spieszy, chociaż czekamy z partnerem na bliźniaki. Pewnie przyjdzie moment na legalizację ze względów praktycznych. W Polsce nie ma regulacji prawnych o związkach partnerskich, więc jak któreś z nas trafi do szpitala, to drugie nie ma prawa uzyskać żadnych informacji. Jak wydarzyłoby się jakiś wypadek kwestie zasiłku opiekuńcze też nie są do końca jasne. Czy nawet odszkodowanie od ubezpieczyciela dla małżonka. Nie ma małżonka nie ma odszkodowania.
I najważniejsze - wspólna nieruchomość. Niby nie ma różnicy czy jest się w związku małżeńskim czy nie, a jednak. Ja tę sprawę załatwiłam na jednej rozprawie rozwodowej. Ewidentna wina rozpadu małżeństwa po stronie mojego byłego męża, do tego jego wyższe dochody i praktyczne życie w innym mieście - przejęłam kredyt i mieszkanie jest moje.
Koleżanka rozstała się z partnerem po 10 latach. Wciąż się szarpią o mieszkanie. Wina rozpadu zwiazku ewidentnie jego, ale to nie ma znaczenia. Nie kupowali nieruchomości jako związek. Adwokatka ciągle powtarza, że gdyby byli po ślubie, to podczas rozwodu byłoby dużo łatwiej.
 
A tak w nawiązaniu do Francji ;-) : większość par wokół nie myśli o ślubie. Rzeczą wręcz naturalną jest: najpierw mieć dzieci, stworzyć rodzinę, wziąć razem kredyt, mieć dom, zbudować sobie wiele wspólnych lat... a potem czasami następuje coś, co wiele osób nazywa "logicznym dalszym ciągiem" = ślub. Fakt, że my od ślubu "zaczęliśmy", był nawet dość dziwnie postrzegany... może sobie pomyśleli, że się rzucam na obywatelstwo :biggrin2:

Byc może coś w tym jest? Polska wiele rzeczy zdaje się robić na opak wiec jeszcze jeden taki przykład nie powinien zaskakiwać.
W UK wyglada to podobnie jak we Francji. Rzadko kto zaczyna od ślubu. A sporo kobiet wręcz go nie chce, bo dają sobie świetnie radę same i ślub jest im potrzebny jak szczotka do zebow szczerbatemu.
A już kościelny to rzadko się zdarza. W większości są cywilne np z błogosławieństwem w kaplicy. Ale nie ze ślub w kościele.
UK jest bardzo pragmatyczne. Większość kościołów zostaje przerobiona na budynki mieszkalne. Mieszkań ludzie zawsze będą potrzebować, świątyni już niekoniecznie.
 
Byc może coś w tym jest? Polska wiele rzeczy zdaje się robić na opak wiec jeszcze jeden taki przykład nie powinien zaskakiwać.
W UK wyglada to podobnie jak we Francji. Rzadko kto zaczyna od ślubu. A sporo kobiet wręcz go nie chce, bo dają sobie świetnie radę same i ślub jest im potrzebny jak szczotka do zebow szczerbatemu.
A już kościelny to rzadko się zdarza. W większości są cywilne np z błogosławieństwem w kaplicy. Ale nie ze ślub w kościele.
UK jest bardzo pragmatyczne. Większość kościołów zostaje przerobiona na budynki mieszkalne. Mieszkań ludzie zawsze będą potrzebować, świątyni już niekoniecznie.
No tutaj panuje rozkwit ślubów humanistycznych dla lepszej "personalizacji" ;-)
Byłam w Liverpoolu w super restauracji przerobionej z kościoła właśnie.
 
Prawie 8 lat bez ślubu, mieszkamy około 7 lat razem, a w czerwcu rodzi nam się synek. Taki wesoły konkubinat z bękartem. I psem ;) Jak pytają o ślub, odpowiadam, że mamy. Hipoteczny. Mam wrażenie, że jest bardziej trwały niż instytucja małżeństwa ;)

Kiedyś chciałam wielkie weselicho. Ale to było z poprzednim partnerem. Po zakończeniu długoletniego związku jakoś straciłam poczucie wartości ślubu, choć nie byliśmy nawet zaręczeni.

Mój czasem nabąknie w tym temacie. Czasem pozartujemy. Kiedyś mu powiedziałam, że jak się chce że mną ożenić, to do mojej 30. Bo panna młoda, to panna młoda, a nie stara ;) No nie zdążył :p Prawda jest taka, że jestem w stanie się zgodzić tylko po to, żeby mieć z chłopakami to samo nazwisko (a szkoda mi mojego, jest oryginalne, a partnera bardzo pospolite) i czasem coś łatwiej załatwić jako żona.
 
Jesteśmy ze sobą prawie 13 lat, nie mamy ślubu, mamy dwoje dzieci i mam nadzieję, że niedługo kolejne.
Nie bierzemy ślubu bo nie, takie są nasze poglądy. On może nawet i by chciał, ale ja nie mam przekonania. Oświadczył się już chyba ze 3 razy bo nawet już nie pamiętam ;) może kiedyś teraz mi szkoda kasy na wesele marzeń (dla mnie to pewnie jakieś z pół miliona)
Oj tak. Mogłabym wz
Prawie 8 lat bez ślubu, mieszkamy około 7 lat razem, a w czerwcu rodzi nam się synek. Taki wesoły konkubinat z bękartem. I psem ;) Jak pytają o ślub, odpowiadam, że mamy. Hipoteczny. Mam wrażenie, że jest bardziej trwały niż instytucja małżeństwa ;)

Kiedyś chciałam wielkie weselicho. Ale to było z poprzednim partnerem. Po zakończeniu długoletniego związku jakoś straciłam poczucie wartości ślubu, choć nie byliśmy nawet zaręczeni.

Mój czasem nabąknie w tym temacie. Czasem pozartujemy. Kiedyś mu powiedziałam, że jak się chce że mną ożenić, to do mojej 30. Bo panna młoda, to panna młoda, a nie stara ;) No nie zdążył :p Prawda jest taka, że jestem w stanie się zgodzić tylko po to, żeby mieć z chłopakami to samo nazwisko (a szkoda mi mojego, jest oryginalne, a partnera bardzo pospolite) i czasem coś łatwiej załatwić jako żona.
No właśnie, bardzo boli mnie fakt, że żonie jest jednak trochę łatwiej oraz jest brana bardziej poważnie niż partnerka.
Powiem szczerze, że po prostu ze względów praktycznych lepiej jednak mieć ten ślub.
Bardzo go nie chcę, chociażby z takich względów, że nie jestem pewna nawet człowieka, z którym miałabym go brać. Nie mówię, że przy odpowiednim partnerze moje zdanie nie uległo by zmianie.

Trochę jednak, po przeczytaniu wypowiedzi, boje się, że chociażby w szpitalu nikt nie udzieli informacji na temat zdrowia i, że matka mojego faceta będzie miała pierwszeństwo.

Nie chciałabym z takich względów brać ślubu
 
Oj tak. Mogłabym wz

No właśnie, bardzo boli mnie fakt, że żonie jest jednak trochę łatwiej oraz jest brana bardziej poważnie niż partnerka.
Powiem szczerze, że po prostu ze względów praktycznych lepiej jednak mieć ten ślub.
Bardzo go nie chcę, chociażby z takich względów, że nie jestem pewna nawet człowieka, z którym miałabym go brać. Nie mówię, że przy odpowiednim partnerze moje zdanie nie uległo by zmianie.

Trochę jednak, po przeczytaniu wypowiedzi, boje się, że chociażby w szpitalu nikt nie udzieli informacji na temat zdrowia i, że matka mojego faceta będzie miała pierwszeństwo.

Nie chciałabym z takich względów brać ślubu
rozwiązaniem byłby związek partnerski, ale to nie w tym kraju, a już na pewno nie za tych rządów
 
reklama
Oj tak. Mogłabym wz

No właśnie, bardzo boli mnie fakt, że żonie jest jednak trochę łatwiej oraz jest brana bardziej poważnie niż partnerka.
Powiem szczerze, że po prostu ze względów praktycznych lepiej jednak mieć ten ślub.
Bardzo go nie chcę, chociażby z takich względów, że nie jestem pewna nawet człowieka, z którym miałabym go brać. Nie mówię, że przy odpowiednim partnerze moje zdanie nie uległo by zmianie.

Trochę jednak, po przeczytaniu wypowiedzi, boje się, że chociażby w szpitalu nikt nie udzieli informacji na temat zdrowia i, że matka mojego faceta będzie miała pierwszeństwo.

Nie chciałabym z takich względów brać ślubu
Ale to normalne, że ja nie mogę dysponować np. dokumentacja medyczną partnera. No bo jak oni mają zweryfikować, czy na pewno z nim mieszkam? Póki nie mamy w Polsce związków partnerskich, to się bujam za każdym razem z pełnomocnictwem. Rozumiem jednak, że to jest potrzebne, bo jakieś zasady bezpieczeństwa muszą być.
 
Do góry