Witajcie :-)
Czytam Was dłuuuuugiego czasu jeszcze za czasów m.in. Mamy, Gal i Czarodziejki. Dawno temu zaprosiła mnie tu
Piranha (witaj
) z którą troszkę znamy się z cafe, ale jakoś nie miałam odwagi się odezwać, tym bardziej że moje staranka dopiero teraz z etapu planów weszły na etap działania.
Otóż jestem mamą dwóch córek 3latki i 7latki, to mojemu mężowi głównie marzył się synek i stąd zaczęłam się interesować jak go zrobić ;-) ale teraz to i ja baaaaaardzo chcę synka.
Nuuuśka - jesli mogę dołączę do Was jako siusiaczkowa :-)
Od razu zaznaczam, iż pewnie dalej będę głównie skrytoczytaczem
;-)ale w miarę możliwości będę się odzywać, niestety mam na głowie budowe domu bo mąż od długiego czasu w delegacji, pracę i dom, tj. te moje psotne dziewuszki
Działania rozpoczęte. Zeszły cykl zakończył się niepowodzeniem, działania były 13dc przy cyklach 27 dniowych w czasie tzw. bólu owulacyjnego (ostry ból który sprawia że nie mogę chodzić i bardzo odczuwalny przy siadaniu).
Aha stosuję dietę już od ponad roku, nie jakąś bardzo rygorystyczną no ale zdecydowanie chłopczykową. Jem dużo ziemniaków (frytki też niestety) pomidory, różne sałaty z sosami vinegret,owoce: banany, pomarańcze, jabłka, winogrono, zupy pomidorówke, jarzynową. Z mięs jakieś 2 miesiące temu zrezygnowała z drobiu na rzecz wołowiny i wieprzowiny od czasu do czasu. Jem sporo pieczywa i niestety nie takie razowe ale wielozbozowe z domieszką słonecznika, płatków owsianych. Z nabiału piję codziennie kawę inkę z odrobiną mleka, a jedynym serkiem który jadam jest serek topiony w plasterkach (nie więcej niż jeden plaster dziennie, ma dużo o sodu lecz też zakwasza co mnie martwi
) Słodyczy unikam, choć czasami się skuszę na kawałek ciasta ;-)
Do tego codziennie od wielu miesięcy jem ok 100g daktyli uuuuuuwielbiam je
W tym cyklu podjadałam też suszone morele. Daktyle zastępują mi słodycze i jestem od nich uzależniona ;-).
Biorę suplementy też około roku z małymi przerwami. Takie jak witamina kwas foliowy 800mg, Q10 30mg czy zielona herbata 315mg- 500mg i potas 99mg biorę przez ten cały okres czyli około roku. Z przerwami łykałam L-Arginine 500mg, olej lniany z omega 3-6 1000mg i witamine E ale mniejszą dawke bo od 400mg robiły mi się takie slady jak po ugryzieniu komara, pewnie uczulenie lekkie mam, jak zmiejszyma dawke to przestało sie tak dziać.
Ten cykl miał iść na straty z uwagi na męża delegacje i nasze niedopasowanie względem owulacji i chciałam sobie zrobić miesieczny odpoczynek od suplementów. Ale nieoczekiwanie okazało się iż jednak zostanie w domu jeden dzień dłużej, dlatego w tym cyklu brałam suplementy tylko na ok 5 dni przed owulacją (w czasie @ nie brałam) - i zadziałaliśmy 12dc kilka godzin po piku LH na teście owulacyjnym, wieczorem- bo mąż w nocy już wyjeżdżał do pracy. Następnego dnia wieczorem zaczął sie ból owulacyjny i co dla mnie charakterystyczne podczas owulacji w tym dniu sutki zaczeły się robić wrażliwe , zawsze tak mam tylko podczas owulacji. Teraz po owulacji biorę kawas foliowy 1600mg, a-card i cynk.
Dziś jest 16dc i co mnie troche dziwi sutki nadal wrażliwe a test owulacujny robiony rano nadal ma kreske testową tłustą, mocniejszą od kontrolnej. Nigdy nie robie testów po pozytywnym teście ale tym razem ten 4dniowy okres wrażliwości sutków spowodował że zrobiłam test.
Na 3 dni przed owulacją piłam napój sodowy ok 7 porcji dziennie aż do 1 dnia po owulacji (to jest jednego dnia po charakterystycznym bólu owulacyjnym) i wkładałam palec z sodą i pree-sedem co 3-4 godziny. Moje ph przez 3 dni przed i 1 dzień po owulacji to 7,5 - 8. Bez sodu mimo stosowania diety niestety utrzymuje się na poziomie 4,5-5
Nie mierzę niestety temperatury z uwagi nato iż nadal często wstaję w nocy do młodszej.
Piranha, Elmo, Oczy niebieskie, Mar-chew, Nuuuśka - dziewczyny baaaardzo proszę oceńcie jakie mam szansę na ciążę i na synka, jakie błędy popełniam. Z góry baaaaaardzo Wam dziękuję
Vviedźmo - trzymam kciuki aby wszystko dobrze się skończyło, zrób koniecznie jeszcze raz bete może to poprostu bład był, a brakiem objawów się nie przejmuj bo tak wiele dziewczyn ma.
Piranha - co do przedszkola to moja młodsza córa tak właśnie miała, przez pierwsze 2 tygdnie wchodziła do sali przedszkolnej z uśmiechem, wręcz wbiegała, a póżniej było NIET i płacz co rano w przedszkolu, ale to tez jej przeszło po ok 3 tygodniach i teraz już jest fajnie. Jeszcze zdarza się, że nie chce iść i płacze, ale częsciej wchodzi uśmiechnięta, więc uszy do góry nawet jak przyjdzie kryzys to na pewno szybko przejdzie
Trzymam kciuki za każdą z Was !!!!