W grudniu robiłam pierwszy raz betę, bo miałam swój pierwszy raz, schiza złapała mnie w momencie kiedy okres mi się spóźniał, a mój „partner” niekoniecznie był tym zainteresowany i zaczęłam czytać. Robiłam wtedy testy ciążowe hurtowo. Codziennie.. spokojnie mogę uznać ze wykonałam ich z 20. Mój strach był spowodowany tym, ze wtedy tamten chłopak po naszym współżyciu stwierdził, ze jednak nic do mnie nie czuje- wiec zostałam w jakiś sposób chyba przez niego wykorzystana. Przelecieć i zostawić. Wtedy zaczęła się moja schiza. Na tej podstawie zaczęłam szperać w necie i nabawiłam się swojego rodzaju „deprechy”, nie potrafiłam myśleć o niczym innym niż o tym Cxy jestem w ciąży czy nie. No i teraz moja druga aktywność seksualna, znowu to samo. I zrobiłam 2 razy betę. Niby mój mózg podpowiada mi, ze to niemożliwe, ale w głowie są myśli „a co jeśli?” A co jednak? I to mi trochę to życie niszczy. Wczoraj wieczorem z niecierpliwością już czekałam na dzisiejszy poranek żeby zrobić test. Dopiero, gdy dzisiaj znowu wyszedł negatywny to jestem spokojna. Naprawdę podejrzewam u siebie problem natury psychicznej w tym temacie. Wiec psycholog będzie dla mnie chyba konieczny. Swoją droga, mam pytanie.
Otóż kupiłam test ciążowy PINK ten taki kasetowy? Trzeba tam wlać 3 krople moczu i odczytujemy wynik do 5 minut. Nie użyłam go dzisiaj, bo te obie linie testowe są tak mocno widoczne, ze to porażka!! Test nie jest użyty, ale jeszcze nigdy nie widziałam żeby były tak mocne te linie. Jestem wręcz przekonana, ze gdybym go użyła to by się pasek przy T zabarwił! Jeśli bez użycia jestem w stanie już dostrzec jego mocniejsze zabarwienie „takie szarawe” i widoczne boki tych kreseczek. Co prawda patrzyłam z lampa w telefonie i z wielkiego bliska, ale zawsze tak patrzę na testy dla pewności czy mnie oczy nie oszukują, mimo ze nosze okulary, ale to co dzisiaj zobaczyłam to po prostu no osłupiałam. Nie wykonałam go, miałam inny jeszcze. Patrzyłam na date ważności i jest 2023, wiec nie wiem o co chodzi.