reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

czerwona kokardka

kryfina zgadzam sie 100% to,ze ktos ma kokardke na wozku czy rozaniec pod poduszka dziecka nie oznacza,ze jest zacofany itp i nie wolno nikogo w ten sposob oceniac. My kokarde mielismy z medalikiem,ale gdzies na spacerze odpadla i tragedi nie ma. Ostatnio jak bylam z Nadia na wazeniu to byla rodzina z 12-tyg synkiem,ktory na raczkach i nozkach mial zlote bransoletki,a brzuszek byl opasany zlotym lancuszkiem. Panie ktore wazyly zainteresowaly sie tym,ich zdaniem to niebezpieczna dla dziecka,bo lancuszek czy bransoletka moze sie sunac,dziecko moze to wziasc do buzi i sie udlawic. Rodzice dziecka oponowali twierdzac,ze u nich (muzumanie) jest taka tradycja i te ozdoby maja chronic dziecko.
 
reklama
Dziwi mnie jak łatwo niektóre z Was wydają osądy o kobietach tylko na podstawie kokardki przy wózku lub jej braku.
Mam wyższe wykształcenie, mieszkam w Warszawie, jestem niezależna finansowo, nigdy nie mieszkałam na wsi, moi rodzice również są wykształceni. Nie wierzę w zabobony, nie widzę logicznego uzasadnienia, dlaczego czerwona kokardka miałaby chronić przed urokiem.
Ale przypnę ją do wózka. Dlaczego? Bo lubię folklor. Lubię zabobony pochodzące jeszcze z czasów pogańskich, tradycje ludowo-chrześcijańskie i mądrości babć, które sprawdzały się od wieków, choć naukowcy dopiero teraz wiedzą czemu.
Hmmm, czy to czyni mnie prostaczką?
 
A ja jestem katoliczka więc zabobony odpadają jak to w tej wierze. Przy pierwszym synu to była moda na kokardy pamiętam. Teraz mieszkam w kraju gdzie nikt na nikogo nie patrzy to i żadnych ozdób nie zakładam. Grzechotki i tyle.
 
U wielu katoliczek w wózeczku jest medalik, który też ma ochraniać dziecko. Spełnia on taką sama funkcję, jak czerwona kokardka. Czy to też zabobon? W końcu idea taka sama, tylko przedmioty inne.
 
U wielu katoliczek w wózeczku jest medalik, który też ma ochraniać dziecko. Spełnia on taką sama funkcję, jak czerwona kokardka. Czy to też zabobon? W końcu idea taka sama, tylko przedmioty inne.
Dlaczego porownujesz symbole wiary do zabobonow?
Medalik czy krzyzyk dla osoby wierzacej nie jest tym samym co kokardki. Co to wogole za przyrownanie??
 
Tak siedzę i przeglądam cały temat.. aż nie wierzę chwilami w to, co piszą tu osoby dorosłe - matki. Nie chodzi tu absolutnie o to, że ktoś sobie przypina kokardkę do wózka czy łóżeczka ale o to, w jaki sposób osądzają z góry kobiety, które tak właśnie robią. Czym się charakteryzuje prosty człowiek i jakie masz prawo do tego, by mianować tak matki, które cieszą się ze swojego szczęścia i (być może) wierzą, że choć w ten sposób nikt im go nie odbierze bądź po prostu szanują (być może słuszne) rady starszego pokolenia? Upewnijcie się tym samym drogie Panie o wyższym poziomie, czy takowej kokardki nie przypinano kiedyś do Waszego wózka. Nawet, jeśli nie miało to miejsca i tak nie uprawnia Was to do takich osądów i wyśmiewania. Własne zdanie na jakiś temat jest jak najbardziej wskazane, przy tym jednak powinno się ruszyć własnym rozumem i nie obnosić poziomem wrzucając pewną grupę ludzi do jednego worka - to naprawdę tak uskrzydla Wasze ego? A wydawać by się mogło, że ludzie "nie prości" są bardziej asertywni.

Jestem w trakcie kompletowania wyprawki dla mojego już prawie gotowego do przyjścia na świat szczęścia. Zarówno Ja jak i mój mąż nie pochodzimy z rodzin "niewykształconych" (tutaj z góry zaznaczam, że nie chciałam nikogo w tym miejscu urazić), a wczoraj jak mąż poskładał wózek powiedział mi sam (w lekkim szoku byłam, że właśnie to On o tym pomyślał), że brakuje tylko jeszcze kokardki by uchronić maluszka przed zauroczeniem. W szoku byłam tym bardziej, że raczej w dużej mierze jest On realistą.

Pohamujcie trochę i szanujcie poglądy/tradycje/zdanie innych jak chcecie, by Wasze były szanowane.
 
reklama
moja Wicia kokardki nie ma. teściowa przypinała Jej do wózka stale i uparcie jakieś sztuczne badyle z czerwoną wstążeczką, ale je ściągałam, bo były wyblakłe, stare i paskudne i nie pasowały mi do fioletowego wózka. mam koleżankę, która córce wiążę czerwoną kokardkę na rączce, jak nie kokardkę, to koralikową bransoletkę, jak nie to, to kokardkę na włoskach. wszystko czerwone. nie widzę w tym nic złego. jak tak chce, to dlaczego mam się czepiać.? to nie moje dziecko, więc nie moja sprawa. wiem, że mi matka mojego ojca wiązała na ręce czerwoną kokardkę, a w wózku miałam medalik z czerwoną kokardką. sama nie przyczepię, bo nie mam takiej potrzeby, ale nie mam nic do osób, które to robią (zanim ktoś stwierdzi, że moja matka jest "prosta" czy coś - skończyła cybernetykę i ekonomię z bardzo dobrymi wynikami w Poznaniu, planuje zacząć studia podyplomowe jak odchowa mojego brata, ma własne biuro rachunkowe i jest jedną z lepiej wychowanych osób jakie znam).
 
Do góry