Hej. Nie powiem ile czasu nadrabiałam, wow ile piszecie!
Bardzo, bardzo mi przykro z powodu strat. Przytulam z całego serca.
Gratuluję bliźniaków i wszystkich dobrych wieści i pięknych serduszek i zdjęć.
Ja mam jakiś gorszy czas, samopoczucie okropne i łapię jakieś doły. Mam wrażenie, że w ostatniej ciąży byłam 100 lat temu i zaczynam się wkręcać niestety podobnie jak Wy, że coś jest nie tak. Za tydzień w piątek wizyta i lekarz dopiero zleci mi badania. Marzę żeby zobaczyć bijące serduszko i tak naprawdę to chciałabym już Święta Bożego Narodzenia. Również mam "dowcipnie" Luteinę 2x dziennie, 1x dziennie Acard i kwas foliowy dalej. Nic więcej. Mam jakiś niedosyt czy wszystko ok. I stresuję się coraz bardziej pracą, a tak bardzo chciałam pracować do końca maja...Są dni, że bywa kiepsko, pracuję w szkole, biegam między piętrami z siatami książek, bmałe dzieci ciągle na mnie wiszą, wczoraj dwie dziewczynki tak się na mnie rzuciły (z miłości
) że ścisnęły mi brzuch z całej siły...myślałam, że zwymiotuję i przestraszyłam się, nie ukrywam...na przerwach dyżury na korytarzu, chodzę i zasłaniam się torbami jak jakaś wariatka, ale tak asekuracyjnie chronię brzuch odruchowo. Dzisiaj dostałabym w brzuch prętem od piłkarzyków, bo akurat na przerwie zmieniałam gazetkę, a dzieciaki szalały...I zaczynam się coraz bardziej stresować że coś mi się stanie w pracy, sapię jak lokomotywa już ( to jest straszne), chce mi się jeść i nie chce, ciągle brakuje mi świeżego powietrza, piję jak słoń, a co za tym idzie wkurzam się w domu na moje dzieci osobiste...To się wygadałam...łeeeee. Ale chociaż mi lepiej.