Alonqa - fajnie że masz impreze jutro
udanej życzę
. A gdzie pracujesz??
A ja miałam koszmarną noc, mała jak mi padła w końcu o 24 to ja obudziłam się z mega bólem brzucha (okres) o 2, chciałam iść do toalety ale nie dałam rady bo się przewracałam na ziemię, tak więc doczołgałam się i wymiotowałam jak kot już nie mając czy, w wc zimno a ja miałam napady gorąca i za chwile było mi lodowato, potem chciałam dojść do kuchni wziąć leki przeciw bólowe ale nie dawałam rady tak mnie rzucało po ziemi....
Masakra
Wziełam jakoś te leki doczołgałam się do łóżka i czułam jak mnie bo,ą wszystkei kości, krzyż, biodra, piszczele, kolana, no wszystko... Do tego niby pod kołdrą było mi ciepło a czułam się jakbym to ja była lodowata (dziwne uczucie)..
I tak nie mogłam zasnąć następne dwie godziny, potem się podniosłam koło 6 żeby iść po jeszcze jedną tabletke i znów nie mogłam dojść do kuchni, wziełam jakoś leki wróciłam, czuje że przysypiam wreszcie i spałam może z godzine bo zaraz Tosia wstała...
Nie wiem co to było ale czułam się o wiele gorzej niż przy porodzie... I choć mój poród klasyfikował się do ciężkich to zwymiotowałam tylko raz i nie rzucało mną o ziemie... Ech, mam nadzieję że już mi to nie wróci...
I nie wiem co robić, rodzice chcą żebym się spakowała i została u nich na noc bo będzie mi łatwiej z Tosią i z nimi, ale ja nie wiem czy chciałabym coś takiego przechodzić u nich ...