U mnie nie było źle najgorsze, przyszło dopiero w 8 miesiącu jakoś na początku listopada wtedy miałam pierwsze nawroty nerwicy natręctw. Wtedy bardzo pomogła mi rodzina moja mama przyjechałam do niej wszystko jej powiedziałam, że nie wiem co się że mną dzieje nigdy nie miałam takich stanów, że myślalam, że zaraz nad sobą nie zapanuje. Nie życzę tego nikomu ... I tak jak pisałam już, w którejś wiadomości Melisa (kupiłam sobie prawdziwe suszone duże liście na allegro i miałam taki okres, że przez tydzień piłam ja litrami dzbankami wręcz hahahah. Te myśli już potem nie odchodzili tylko starałam się codziennie przez ten miesiąc wychodzić z domu chociaż do sklepu czy z psami (mam dwa) chociaz lekarz mi zabronił żeby mnie nie ciągały, ale ja sobie nie wyobrażam siedzieć w domu i patrzeć w przestrzeń i się nakręcać jeszcze bardziej, bo bym już chyba wyskoczyła przez okno. Kiedyś przed ciążą pomagały mi tasiemce seriale (jak poznałem waszą matkę znam na pamięć) najważniejsze żeby wciągało i zajmowało ci głowę. Wcześniej jeszcze u mnie było to coś co mnie jeszcze mogło zmęczyć fizycznie (rolki, rower), ale wiadomo w ciąży nic nie można. Więc spacery, nawet się zastanawiałam czy nie zacząć nagrywać na tik toku żeby mieć o czym myśleć, a nie o mojej zasranej głowie.... No, ale nie zdecydowałam się. Jeszcze lepszy efekt daje melisa świeża taka z ogródka, raz zaparzyła mi ciocia to aż mi się w głowie zakręciło i takie uczucie, że o niczym nie myślałam hahahah. Bardzo oczyszczające polecamTo już praktycznie koniec twojej ciąży może napiszesz jak przetrwałaś te 9 msc ?
Jestem też fanką gier planszowych wszelkiego rodzaju do moich ulubionych należą party time, monopol,gierki małżeńskie, (teraz kupiłam nowe) -> na ile ogarniasz i 7 słów. Każda z tych gier musi cię zmusić do myślenia więc nie myślisz jak ja to mówię o głupotach.
Czasem zostawałam u mamy na 2-3 dni zmiana otoczenia, ludzi też dużo mi pomogła. Czasami czułam się w tym wszystkim przytłoczona zwłaszcza że mój partner też nie za dobrze sobie z tym radził, że ja sobie nie radzę warto mieć chociaż jedną taką osobę, która cię nie oceni i wysłucha twojego gadania i Twoich problemów. Teraz mój partner już ma zupełnie inne podejście do tej mojej choroby, ale ja też musiałam go nauczyć, że coś takiego jest, że to jest niestety nieodłączną częścią mnie. A hormony po prostu wszystko spotęgowały i zrobiły ze mnie zombie które mówi mi w głowie tylko jeść mózgi.... Wiadomo że to wszystko zabarwiam w sposób humorystyczny, ale był to horror. I życzę Wam wszystkim żeby szybko i sprawnie minęło. Abyście się otwierały też na rozmowę o tym nikt nie siedzi nam w głowach i nie wie o czym myślimy. Musimy się dużo śmiać, naprawdę dużo śmiać, wtedy dzień szybciej mija i jakoś lepiej się śpi. I jak to mój ginekolog śmieszek mówi kiedy będzie naprawdę ciężko to ciepłe mleczko przed spaniem wypić ... Odrazu się zaśnie