Nie wiem, czasami według mnie warto zaufać lekarzowiŻe do mleka przenikają śladowe ilości to czytałam, ale o tym że do maleństwa w brzuchu dociera mniej już nie wiedziałam. Nic nie mogłam znaleźć na ten temat.
reklama
Jak się czujesz po zwiększeniu dawki? Jest lepiej? Ja od 2 tygodni biorę 25mg. Już myślałam że jest lepiej a tu dzisiaj jakiś kryzys. Nie wiem czy zwiększyć dawkę czy jeszcze poczekać? W ogóle jaka max dawkę sertraliny można brać w ciąży? PozdrawiamNie wiem, czasami według mnie warto zaufać lekarzowi
Właśnie nie wiem jaką maksymalnie... Czuję się ciut lepiej, ale nadal mam paniki przed wizytami u lekarzy, badaniami itd. :/ Serce mi wtedy lata jak nie wiem i ciśnienie szybuje. Ostatnio miałam 140 puls :/ Ale już raczej nie ryczę z byle powodu. Nadal mi się nie chce wychodzić, ale to chyba przez to, że fizycznie kiepsko się czuje, wyniki mi poleciały, mam wysokie crp nie wiadomo od czego, to nadciśnienie i inne kwiatki... :/ Ja po dwóch tygodniach miałam zwiększyć dawkę do 50mgJak się czujesz po zwiększeniu dawki? Jest lepiej? Ja od 2 tygodni biorę 25mg. Już myślałam że jest lepiej a tu dzisiaj jakiś kryzys. Nie wiem czy zwiększyć dawkę czy jeszcze poczekać? W ogóle jaka max dawkę sertraliny można brać w ciąży? Pozdrawiam
asiakasia90
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Październik 2018
- Postów
- 375
Jak rozmawiałam z innymi dziewczynami to brały nawet 100 mg. A czujecie taką dużą różnicę przy braniu leku? Ja ciągle się waham co robić...
I urodziły zdrowe dzieci po takich dawkach? Ja dzisiaj całą noc nie spałam. Fatalnie się czuje, serce mi wali. Nie wiem co dalej ze mną będzie bo u mnie to dopiero 15 tydzień.Jak rozmawiałam z innymi dziewczynami to brały nawet 100 mg. A czujecie taką dużą różnicę przy braniu leku? Ja ciągle się waham co robić...
asiakasia90
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Październik 2018
- Postów
- 375
Nie słyszałam o osobie, która urodziła chore dziecko. Musisz skonsultować się z lekarzem. Może tą dawkę, którą przyjmujesz bierzesz za krótko i nie zaczęła jeszcze działać?I urodziły zdrowe dzieci po takich dawkach? Ja dzisiaj całą noc nie spałam. Fatalnie się czuje, serce mi wali. Nie wiem co dalej ze mną będzie bo u mnie to dopiero 15 tydzień.
- Dołączył(a)
- 25 Wrzesień 2019
- Postów
- 8
Witajcie mam 32 lata i jednego synka na pokładzie. Obecnie jestem w kolejnej ciąży, planowanej. Zaszłam w nią rok po ostatnim porodzie. Przez 10 lat zmagalam się z zaburzeniami lekowymi które były wywołane przez bardzo toksyczny związek. Udało mi się go zakończyć. Cierpiałam na agorafobie lęk przed wychodzeniem z domu, aerofobie i klaustrofobie. Miałam epizod z lekami. Brałam je przez około rok. Citabax i xanax. Ostatecznie zakończyłam moje kłopoty. Odezwałam się do Was nie bez powodu. Jeżeli któraś z Was będzie chciała sprawdzić moja aktywność na forum to jest ona tylko związana z czytaniem Waszego wątku. Udzielam się pod innym nickiem na wątkach z terminem porodu. Mam do Was kluczowe pytanie - ile z Was walczy o powrót do normalności poprzez skuteczną terapię? Ja swoje problemy pokonałam dzięki terapii poznawczo behawioralnej. Uwierzcie mi dziewczyny to działa. Spróbujcie przynajmniej. Leki to proteza. Nie pozbedziesz się ciągłego i panicznego myślenia o swoim stanie zdrowia na lekach. Jedynie to stlumisz. Terapia pozwoli Tobie zrozumieć problem i pokochać siebie, zaakceptować. Nie jesteście gorsze, po prostu zainwestujcie dziewczyny w siebie dla swoich dzieci. Żeby miały świadome siebie matki, żebyście mogły pokazywać im świat, żebyście mogły wziąć te dzieci za rękę i pokazywać im że życie to najpiękniejsza przygoda jakiej przyszło nam doświadczyć. To był mój powód dla którego wybrałam terapeutę a nie psychiatrę. Co więcej - w terapii uczestniczyłam online. Przez Skype. Nie wychodziłam nawet z domu. Z kubkiem kawy i w kapciach. I jeżeli właśnie pomyślałaś sobie "co ona gada za głupoty nie ma pojęcia jak bardzo jest mi ciężko" to od razu odpowiadam - terapię możesz zacząć z lekami ale zrozumienie problemu sprawi że z dnia na dzień będziesz chciała ich się pozbyć. Ciąża to świetny czas na terapię. Mamy czas dla siebie, jesteśmy dla siebie. Dziewczyny do dzieła! Jeżeli macie pytania piszcie do mnie śmiało a wszystko Wam opowiem. Mówi Wam to kobieta dla której jeszcze niedawno wyjście z domu, jazda winda, podróż służbowa, wizyta w kinie, jazda autostrada to był KOSZMAR. O lataniu nie mówiąc. Właśnie namawiam męża na krótki rejs do Krakowa. Tak w ciąży i z rocznym dzieckiem pod pachą BO CHCE ŻYĆ. A stan ten zawdzięczam terapii. Nie lekom, które robią z nas niewolnice. Bardzo mocno w Was wierzę i za każdą trzymam kciuki. I chociaż dzisiaj wydaje się Wam że życie bez leków jest niemożliwe to gwarantuje, że kiedyś przypomnicie sobie mój post i tylko się uśmiechniecie do tego jak ten sposób myślenia był bardzo ale to bardzo mylący.
O to mnie pocieszyłas. Piszesz że miałaś kontakt z wieloma dziewczynami które brały sertralinie w ciąży. Dla mnie to ważne żeby nie szkodzić dziecku tylko boje się że ten lek w ogóle na mnie nie zadziała i będę się musiała do końca ciąży tak męczyć...a zostało jej jeszcze 180 dni.Nie słyszałam o osobie, która urodziła chore dziecko. Musisz skonsultować się z lekarzem. Może tą dawkę, którą przyjmujesz bierzesz za krótko i nie zaczęła jeszcze działać?
Super, że terapia Ci pomogła i w zupełności wystarczyła. Oby ten dobry stan się już zawsze utrzymywał. Tylko sama psychoterapia nie zawsze jest w pełni wystarczająca. Ja biorę leki i nie czuję się ich niewolnicą, za to czułam się nią, gdy nie mogłam wyjść z domu z powodu ataków paniki. Pewnie większość Pań stąd próbowała najpierw innych metod niż leki i szukała pomocy u terapeutów, ale silne zaburzenia psychiczne to nie jedynie sposób myślenia i nie biorą się one z nieba. Ja je mam od dzieciaka. Taka struktura mózgu, po części genetyka i nieprawidłowe działanie i wychwyt hormonów. Terapia pomogła mi nieraz bardzo, ale funkcjonowania organizmu nie zmieni. Osobie, która ma omamy słuchowe i wzrokowe, a takie mi się zdarzały, terapeuta nie przetłumaczy 'na logikę', że to nieprawdziwe. Kogoś kto choruje na padaczkę czy cukrzycę i jest do końca życia skazany na leki chyba nie nazwałabyś niewolnikamiWitajcie mam 32 lata i jednego synka na pokładzie. Obecnie jestem w kolejnej ciąży, planowanej. Zaszłam w nią rok po ostatnim porodzie. Przez 10 lat zmagalam się z zaburzeniami lekowymi które były wywołane przez bardzo toksyczny związek. Udało mi się go zakończyć. Cierpiałam na agorafobie lęk przed wychodzeniem z domu, aerofobie i klaustrofobie. Miałam epizod z lekami. Brałam je przez około rok. Citabax i xanax. Ostatecznie zakończyłam moje kłopoty. Odezwałam się do Was nie bez powodu. Jeżeli któraś z Was będzie chciała sprawdzić moja aktywność na forum to jest ona tylko związana z czytaniem Waszego wątku. Udzielam się pod innym nickiem na wątkach z terminem porodu. Mam do Was kluczowe pytanie - ile z Was walczy o powrót do normalności poprzez skuteczną terapię? Ja swoje problemy pokonałam dzięki terapii poznawczo behawioralnej. Uwierzcie mi dziewczyny to działa. Spróbujcie przynajmniej. Leki to proteza. Nie pozbedziesz się ciągłego i panicznego myślenia o swoim stanie zdrowia na lekach. Jedynie to stlumisz. Terapia pozwoli Tobie zrozumieć problem i pokochać siebie, zaakceptować. Nie jesteście gorsze, po prostu zainwestujcie dziewczyny w siebie dla swoich dzieci. Żeby miały świadome siebie matki, żebyście mogły pokazywać im świat, żebyście mogły wziąć te dzieci za rękę i pokazywać im że życie to najpiękniejsza przygoda jakiej przyszło nam doświadczyć. To był mój powód dla którego wybrałam terapeutę a nie psychiatrę. Co więcej - w terapii uczestniczyłam online. Przez Skype. Nie wychodziłam nawet z domu. Z kubkiem kawy i w kapciach. I jeżeli właśnie pomyślałaś sobie "co ona gada za głupoty nie ma pojęcia jak bardzo jest mi ciężko" to od razu odpowiadam - terapię możesz zacząć z lekami ale zrozumienie problemu sprawi że z dnia na dzień będziesz chciała ich się pozbyć. Ciąża to świetny czas na terapię. Mamy czas dla siebie, jesteśmy dla siebie. Dziewczyny do dzieła! Jeżeli macie pytania piszcie do mnie śmiało a wszystko Wam opowiem. Mówi Wam to kobieta dla której jeszcze niedawno wyjście z domu, jazda winda, podróż służbowa, wizyta w kinie, jazda autostrada to był KOSZMAR. O lataniu nie mówiąc. Właśnie namawiam męża na krótki rejs do Krakowa. Tak w ciąży i z rocznym dzieckiem pod pachą BO CHCE ŻYĆ. A stan ten zawdzięczam terapii. Nie lekom, które robią z nas niewolnice. Bardzo mocno w Was wierzę i za każdą trzymam kciuki. I chociaż dzisiaj wydaje się Wam że życie bez leków jest niemożliwe to gwarantuje, że kiedyś przypomnicie sobie mój post i tylko się uśmiechniecie do tego jak ten sposób myślenia był bardzo ale to bardzo mylący.
Ostatnia edycja:
reklama
- Dołączył(a)
- 25 Wrzesień 2019
- Postów
- 8
Prosiłabym o nie generalizowanie, bo rozumiem, ze wypowiedzialas sie jedynie w swoim imieniu?Super, że terapia Ci pomogła i w zupełności wystarczyła. Oby ten dobry stan się już zawsze utrzymywał. Tylko sama psychoterapia nie zawsze jest w pełni wystarczająca. Ja biorę leki i nie czuję się ich niewolnicą, za to czułam się nią, gdy nie mogłam wyjść z domu z powodu ataków paniki. Pewnie większość Pań stąd próbowała najpierw innych metod niż leki i szukała pomocy u terapeutów, ale silne zaburzenia psychiczne to nie jedynie sposób myślenia i nie biorą się one z nieba. Ja je mam od dzieciaka. Taka struktura mózgu, po części genetyka i nieprawidłowe działanie i wychwyt hormonów. Terapia pomogła mi nieraz bardzo, ale funkcjonowania organizmu nie zmieni. Osobie, która ma omamy słuchowe i wzrokowe, a takie mi się zdarzały, terapeuta nie przetłumaczy 'na logikę', że to nieprawdziwe. Kogoś kto choruje na padaczkę czy cukrzycę i jest do końca życia skazany na leki chyba nie nazwałabyś niewolnikami
Mysle, że większość kobiet tutaj cierpi na pewne zaburzenia nie z powodu innej struktury mózgu i złego wychwytu hormonów (to procent przypadków) a z powodu złej kondycji psychicznej, która jest jedynie stłumiona lekami. Terapia to praca nad sobą, wysiłek ale efekty są takie, że po stokroć warto.
Podziel się: