Macie rację dziewczyny z tym mężem że nie mogę za dużo mu narzekać bo facet to tylko facet,ale ja nie wiem czy w ogóle mnie rozumie czy tylko myśli że ja udaję. Ma też dużo racji z drugiej strony bo wiele rzeczy po prostu mi się nie chce albo odkładam na później i właśnie tu jest haczyk.
BOJĘ SIĘ ŻE JAK URODZI SIĘ DZIECKO TO DUŻO RZECZY NIE BĘDZIE MI CHCIAŁO. I te myśli tak zaprzątają mi głowę że nie potrafię normalnie funkcjonować. Trudno mi się do tego przyznać ale dużo winy ponoszą tu moi rodzice
a w szczególności mama. Wszyscy wokół mnie opowiadają jak jeździli z rodzicami na rowerach, robili pikniki, a ja pamiętam tylko że rodzina nas bardzo często odwiedzała albo my ich a później to tylko że moja mama dużo spała po pracy i nic nie robiła bo odkładała to na później,nawet teraz w wieki 58 lat mam myje włosy raz w tygodniu. No i skąd mam brać dobre wzorce i chyba stąd mam te złe myśli że nie będzie mi sie chciało.
JAK MYŚLICIE CZY WYCHOWANIE RODZICÓW MA WPŁYW NA TO ŻE MAMY (CIĘŻARÓWKI) TERAZ NERWICE,CZY DEPRESJĘ?