reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciężarówki z nerwicą

Ciesz sie ze już ostatnie pare dni Ci zostało i bedziesz miała szczęście na świecie. Ja 29tc i zaczynam mieć nerwy na temat porodu. Już sie pogodziłam z tym jak moje ciało sie zmienia jak wyglądam ale z dnia na dzień zastanawiam sie jak sobie dam rade czy nie wpadne w panikę czy nie dostanę duszności bo tak się objawia moja nerwica. Mam nadzieje ze szybko zleci mi juz ostatni trymestr a z drugiej strony boje sie ze jak będzie coraz bliżej to będzie gorzej ze mna.

A bierzesz leki, czy walczysz bez?
 
reklama
Cześć Dziewczyny!

Tak bardzo, bardzo Was rozumiem! Jestem w końcówce ciąży i zmagam się z nerwicą. Ok. 2,5 roku przed ciążą zdiagnozowano u mnie zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Dostałam leki i moje życie zmieniło się o 180 stopni. Zaczęłam sobie radzić ze sobą i swoim życiem. Próbowałam redukować dawkę, ale choroba była na tyle silna, że "przebijała" się przez zbyt małą dawkę leków, więc grzecznie wracałam do dawki większej.
Gdy zaszłam w ciążę, leki odstawiłam całkowicie. Pierwsze trzy miesiące były do przeżycia, a później koszmar wrócił. Jestem na ostatniej prostej (38 tydzień) i muszę wytrzymać, ale jest mi tak bardzo trudno :( Mam obsesję przede wszystkim na punkcie ubranek i sterylności. Przejmuję się tak bardzo, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, najchętniej bym leżała i rozgrzebywała moje obsesyjne myśli...
A jak na Was wpływa nerwica? Jak utrudnia Wasze funkcjonowanie? Macie jakieś sposoby, żeby sobie z myślami radzić?
Wiem przez co przechodzisz.. Też czekałam na rozwiązanie jak na zbawienie i po porodzie poczułam się dużo lepiej, niestety wróciły natrety po 3 miesiącach i musiałam włączyć leki:( możesz powiedzieć jakie obsesję dokuczaly Ci jeszcze przed ciąża, zanim zaczęłaś brać leki?
 
Na razie walcze bez ale za tydzień mam wizyte u psychologa bo juz czuje sie bezsilna.

Ja też przez całą ciążę jestem pod opieka psychologa, ale mowiac szczerze nie pomaga... Nawet moja psycholog, chociaz na poczatku pelna werwy i nadziei, stwierdzila juz jakis czas temu, ze bez lekow z tym nie wygramy. Wiec sie mecze. Moja psychiatra natomiast byla gotowa wlaczyc mi leki, ale zaznaczala, ze leki wlacza sie tylko w przypadku najwyzszej koniecznosci, wiec postanowilam, ze musze sprobowac bez. Takze moja psycholog jest bardzo anty jesli chodzi o leki w ciazy, bo, jak twierdzi, wplywaja na prace mozgu dziecka i produkowane przez niego hormony, przez co dziecko nieprawidlowo wytwarza chociazby dopamine. Ale nie ukrywam, ze mialam pare momentow, w ktorych myslalam, ze juz nie dam rady i siegne po leki.

Wiem przez co przechodzisz.. Też czekałam na rozwiązanie jak na zbawienie i po porodzie poczułam się dużo lepiej, niestety wróciły natrety po 3 miesiącach i musiałam włączyć leki:( możesz powiedzieć jakie obsesję dokuczaly Ci jeszcze przed ciąża, zanim zaczęłaś brać leki?

Mialam obsesje hipochondryczne (strach przed hivem chociazby), obsesje na punkcie swojej pracy i perfekcjonizmu (zarzucalam sobie ze nie jestem wystarczajaco dobra w tym co robie), obsesje religijne, natretne wulgarne i obrazliwe mysli, a na koniec doszly jeszcze napady lekowe i dusznosci. Jednym slowem duzo tego bylo.
 
Ja też przez całą ciążę jestem pod opieka psychologa, ale mowiac szczerze nie pomaga... Nawet moja psycholog, chociaz na poczatku pelna werwy i nadziei, stwierdzila juz jakis czas temu, ze bez lekow z tym nie wygramy. Wiec sie mecze. Moja psychiatra natomiast byla gotowa wlaczyc mi leki, ale zaznaczala, ze leki wlacza sie tylko w przypadku najwyzszej koniecznosci, wiec postanowilam, ze musze sprobowac bez. Takze moja psycholog jest bardzo anty jesli chodzi o leki w ciazy, bo, jak twierdzi, wplywaja na prace mozgu dziecka i produkowane przez niego hormony, przez co dziecko nieprawidlowo wytwarza chociazby dopamine. Ale nie ukrywam, ze mialam pare momentow, w ktorych myslalam, ze juz nie dam rady i siegne po leki.

to nieprawda, nie ma takich badań, które by to potwierdzały. Ja zgłębiłam temat bardzo dobrze.
Sertralina, podawana kobietom w ciąży, jest lekiem bezpiecznym. Oczywiście nie prowadzi się badań na kobietach w ciąży bo byłoby to nieetyczne, ale po 30 latach leku na rynku nie zdarzyło się, żeby lek zrobił krzywdę dziecku. Jedyne co zaobserwowano to problem z odruchem ssania tuż po urodzeniu, który jest przejściowy.
 
to nieprawda, nie ma takich badań, które by to potwierdzały. Ja zgłębiłam temat bardzo dobrze.
Sertralina, podawana kobietom w ciąży, jest lekiem bezpiecznym. Oczywiście nie prowadzi się badań na kobietach w ciąży bo byłoby to nieetyczne, ale po 30 latach leku na rynku nie zdarzyło się, żeby lek zrobił krzywdę dziecku. Jedyne co zaobserwowano to problem z odruchem ssania tuż po urodzeniu, który jest przejściowy.

I kłopoty z oddychaniem tuż po urodzeniu, też przejsciowe. I wieksza placzliwosc niemowlecia. No wlasnie, nie ma rzetelnych badan i tu jest pies pogrzebany. Badania odnosnie wplywu lekow antydepresyjnych na plod byly przeprowadzane na szczurach, a te na kobietach to badania kliniczne. Faktycznie, w literaturze glownie pojawiaja sie informacje dotyczace skutkow ubocznych tuz po narodzeniu (tzw. withdrawal symptom), ale sugeruje sie tez, ze dzieci matek, ktore byly leczone na depresje same sa bardziej podatne na zaburzenia psychiczne w wieku pozniejszym. Ale... w gruncie rzeczy skad wiadomo, ze to wina lekow, a nie genow po prostu? Ja absolutnie nie jestem anty jesli chodzi o leki w ciazy, tylko wiem, ze nie ma rzetelnych badan, ktore jednoznacznie potwierdzalyby, ze te leki sa bezpieczne. W naszym przypadku kazda staje przed wyborem - leki lub nerwica. Oczywiscie trzeba zaznaczyc, ze nerwica wiaze sie ze stresem, ten z wydzielaniem kortyzolu, ktory dla dziecka tez jest niedobry... Podsumowujac, kazda musi podjac decyzje, ja podjelam taka, aby lekow nie brac, ale czy slusznie? Tego pewnie nigdy sie nie dowiem.
 
I kłopoty z oddychaniem tuż po urodzeniu, też przejsciowe. I wieksza placzliwosc niemowlecia. No wlasnie, nie ma rzetelnych badan i tu jest pies pogrzebany. Badania odnosnie wplywu lekow antydepresyjnych na plod byly przeprowadzane na szczurach, a te na kobietach to badania kliniczne. Faktycznie, w literaturze glownie pojawiaja sie informacje dotyczace skutkow ubocznych tuz po narodzeniu (tzw. withdrawal symptom), ale sugeruje sie tez, ze dzieci matek, ktore byly leczone na depresje same sa bardziej podatne na zaburzenia psychiczne w wieku pozniejszym. Ale... w gruncie rzeczy skad wiadomo, ze to wina lekow, a nie genow po prostu? Ja absolutnie nie jestem anty jesli chodzi o leki w ciazy, tylko wiem, ze nie ma rzetelnych badan, ktore jednoznacznie potwierdzalyby, ze te leki sa bezpieczne. W naszym przypadku kazda staje przed wyborem - leki lub nerwica. Oczywiscie trzeba zaznaczyc, ze nerwica wiaze sie ze stresem, ten z wydzielaniem kortyzolu, ktory dla dziecka tez jest niedobry... Podsumowujac, kazda musi podjac decyzje, ja podjelam taka, aby lekow nie brac, ale czy slusznie? Tego pewnie nigdy sie nie dowiem.

Myślę, że geny a nie leki są tu przyczyną.
Ja osobiście wolę brać niż cierpieć 9 miesięcy, a było już bardzo ciężko. U mnie to depresja, lęk też mam ale jako dodatek.
 
Myślę, że geny a nie leki są tu przyczyną.
Ja osobiście wolę brać niż cierpieć 9 miesięcy, a było już bardzo ciężko. U mnie to depresja, lęk też mam ale jako dodatek.
Gdybym miała zacząć ciążę od początku, to też wzięłabym leki. Bez to męczarnia straszna. Teraz już nie ma sensu. Tyle wytrzymałam, to wytrzymam i ostatnie tygodnie. Tylko zastanawiam się co z karmieniem... Skoro całą ciążę leków nie brałam, to czy po porodzie będąc już na lekach (bo długo bez nie wytrzymam) warto karmić piersią, czy lepiej odpuścić...
 
reklama
Gdybym miała zacząć ciążę od początku, to też wzięłabym leki. Bez to męczarnia straszna. Teraz już nie ma sensu. Tyle wytrzymałam, to wytrzymam i ostatnie tygodnie. Tylko zastanawiam się co z karmieniem... Skoro całą ciążę leków nie brałam, to czy po porodzie będąc już na lekach (bo długo bez nie wytrzymam) warto karmić piersią, czy lepiej odpuścić...

Zależy jakie leki weźmiesz.
 
Do góry