reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężarówki z nerwicą

Gdyby nie ci nasi męzowie/narzeczeni to nie wiem jak byśmy dawały radę.. mój mąż też jest dla mnie mega podporą i gdy idzie do pracy na 9 godzin ja dostaję wariacji (czuję się niepewnie). Dominika.22 bierzesz jakieś leki?
 
reklama
Nie, przed ciążą miałam przepisany seronil ale nie chciałam go brać za dużo się naczytalam że ciężko z niego później wyjść. A chwilę potem zaszlam w ciążę. Teraz jakoś ciężko mi wybrać się do psychiatry nawet na konsultacje :/ ale mam jeden sukces za sobą. Mąż (właśnie, od soboty już mąż :) ) zaczął pracować na noc i wczoraj była moja pierwsza od dawna samotna noc i dałam radę nic się nie stało :) a Ty bierzesz jakieś leki Cherie?
 
Nanncy, jak najszybciej zgłoś się do psychiatry. Ja czekałam kilka lat zanim się zgłosiłam, byłam już skrajnie wyczerpana. DOstałam leki i po kilku tygodniach znowu normalnie funkcjonowałam.

Tydzień temu urodziłam swoje bliźniaki. Dziś czuję, że nerwica mi towarzyszy. Mam lęki przed wyjściem z domu i ogólnie przed wszystkim. Karmię piersią i leków nie mogę brać.
 
Witam,
wprawdzie nie jestem jeszcze w ciąży ale bedę podchodziła do in vitro. W tej chwili jestem na seronilu. Biore go od końca marca. U mnie nerwica objawiała sie tez kołataniem serca, lękiem przed wychodzeniem z domu, bałam sie wchodzic do sklepów, jechac autobusem do pracy bo natychmiast miałam myśli, że będę stała w korku, zrobi mi sie słabo, zemdleję i co ja wtedy zrobią. Koszmarne uczucie. Bałam się tez powrotów do domu z pracy, szczególnie jak byłam sama na dworzu. Dodatkowo stwierdzono u mnie niedoczynność tarczycy, która tez pewnie jakieś objawy nasilała. Zaczełam brac euthyrox i potem seronil. Po jakimś czasie objawy ustapiły. Czuję sie świetnie, nie mam leków ale teraz boje sie odstawic seronil. Żyję w stresie ze względu na problemy rodzinne. Nie wiem co robic z tym seronilem. Brać czy nie brać.
 
Hej! :) Co u nas? Nie wiem jak u dziewczyn gdyż wątek ucichł, ale u mnie z tygodnia na tydzień coraz gorzej :dry: tak bardzo się cieszyłam 2gim trymestrem, tak ładnie wszystkie lęki i dolegliwości mi przeszły a tu masz, jak na złość, na tej ostatniej prostej wszystko zaczyna wracać. Codziennie mam jakieś schizy, mimo iż nic mi się nie dzieje z sercem, ja mam wrażenie jakby mi coś zagrażało, powrocily dziwne i mocne sny pełne akcji, jestem niespokojna, chce mi się płakać i wszystko, każdą pierdołę potrafię tak mocno rozdmuchać, że robi się z niej prawdziwy problem. Od paru dni zatyka mnie w klatce, racjonalnie domyslam się, iż to wina macicy i dziecka w brzuszku, ale wciąż mam glupie mysli i najchetniej codziennie bylabym na badaniach. Te same obawy dotyczą dziecka - ma dni w ktorych mało co się rusza, a np od 2 dni jest strasznie aktywny, a od jakis 2 tyg po kilka razy dzinenie ma czkawke. Mimo zapewnien lekarza ze jest wszystko dobrze, badań, ktg ktore wyszlo idealnie ja wciaz sie boje, najchetniej juz bym urodzila, wtedy miałbym malego przy sobie. Caly czas, jak nie o siebie to o niego się boję i obawiam się że dopoki nie urodze to te moje obawy nie znikną. A tu dopiero 32 tydzień... wywiozą mnie w kaftanie do czubków :confused2:

A co u Ciebie Kochana? Mam nadzieję, że chociaż Ty napiszesz nam coś dobrego :)

Witam,
wprawdzie nie jestem jeszcze w ciąży ale bedę podchodziła do in vitro. W tej chwili jestem na seronilu. Biore go od końca marca. U mnie nerwica objawiała sie tez kołataniem serca, lękiem przed wychodzeniem z domu, bałam sie wchodzic do sklepów, jechac autobusem do pracy bo natychmiast miałam myśli, że będę stała w korku, zrobi mi sie słabo, zemdleję i co ja wtedy zrobią. Koszmarne uczucie. Bałam się tez powrotów do domu z pracy, szczególnie jak byłam sama na dworzu. Dodatkowo stwierdzono u mnie niedoczynność tarczycy, która tez pewnie jakieś objawy nasilała. Zaczełam brac euthyrox i potem seronil. Po jakimś czasie objawy ustapiły. Czuję sie świetnie, nie mam leków ale teraz boje sie odstawic seronil. Żyję w stresie ze względu na problemy rodzinne. Nie wiem co robic z tym seronilem. Brać czy nie brać.

Jeśli chodzi o lęki, to identyczne mogłabym napisac o sobie - każde najmniejsze wyjscie było kłopotem. Na szczęscie już nie jest aż tak wielkim - owszem, boję się, ale mniej. Jednak co do seronilu, kiedys bylam na serotoninie i tez dobrze po niej sie czulam, dobrze choroba odpuszczała, ale niestety 2 psychiatrów powiedziało, że żadnych tabsów w ciazy. Odstawiłam na prawie rok przed planowaniem dzidziusia i nie załuję, a myslalam ze padnę bez leków. Mimo wszystko bez leków się da wytrzymać, cięzko jest i mozna oszaleć, ale wiem juz ze leki nie sa zadna pomoca, tylko odwlekaja problem w czasie. Mysle ze dobrze by bylo gdybys porozmawiała z psychiatra o tym, na pewno lepsza byłaby chocby zwykla hydroksyzyna aczkolwiek tez nie wolno jej stosować non stop. :tak: a ta tarczyca? moze teraz gdy ją nieco podleczylas byloby lepiej niż przedtem?
 
Może faktycznie odważę się i zacznę odstawiać seronil. Dzieciątko jest ważniejsze. Zresztą i tak kiedyś musiałabym to zrobić. Pewnie niepotrzebnie wmawiam sobie, że jak odstawie to się znowu jazdy jakieś zaczną. Ale mam wielką motywację, uświadamiam to sobie powoli. Nawet nie potrafię przez ten seronil ocenić jak wygląda sytuacja z tarczycą. Ale masz rację Cherie, będzie lepiej po podleczeniu tarczycy.
W ogóle jak czytam Wasze historie to jest naprawdę trudna sytuacja. Trzeba jakoś żyć dalej tylko czasami te przeszkody na naszej drodze są (lub wydają się z naszego punktu widzenia) ogromne.
U Ciebie też będzie lepiej. Ja, jak czułam że robi mi się słabo, zawroty itd, powtarzałam sobie w kółko "to tylko w mojej głowie" az się uspakajałam. Dzięciątko niech jeszcze sobie trochę posiedzi bo narazie mu jest lepiej w brzuszku u mamusi :-)
 
Hej dziewczyny, no niestety nic zbyt dobrego nie napisze. U mnie masakra. 2,5 mies po porodzie i ja ledwo zyje psychicznie i fizycznie. Totalna rozsypka. Nadal biegam po lekarzach, bylam juz chyba u 6 specjalistow!!! Stosy badan, przeswietlen itp... Niektore wychodza okej a niektore tak sobie i w glowie mam kociol bo boje sie ze to powaznego. Emocje siegaja zenitu, u lekarzy ledwo wejde juz placze, przez co nie traktuja mnie serio. Niektorzy mowia odrazu ze nerwica a niektorzy kaza dalej sie badac...Sa dni ze wierze ze mi przejdzie i wtedy jest znosnie. Ale sa dni kiedy trace ta wiare i wtedy KONIEC!
Na obecna chwile mam chyba globus histericus, ucisk w szyji, bol szyji i przeczulica, wrazenie ciala obcego w gardle, suchosc w gardle, napinanie miesni szyji i zaciskanie gardla, zatykania w roznych miejscach drog oddechowych :(

Cherie, mi zaczelo sie wlasnie od zatykania w klatce w 6mies ciazy i dusznosci. Przerazily mnie na tyle ze do dzis je mam + globus :/ Nie popelnij mojego bledu ze strachem przed tym. Moge Cie na 100% zapewnic ze to normalne, tylko ja nie chcialam w to wierzyc i teraz mam pozamiatane.... Aha, takie cos jest tez przy refluksie a w ciazy on sie wzmaga. Jedz malutkie porcje, nie jedz na noc, nie lez tuz po jedzeniu i glowe wyzej miej jak spisz.
Ps mnie tez chyba kaftan czeka :p

Aisa, tarczyca bardzo wplywa na nerwice. Ja tezusze do endo smignac... Moze odstaw ten seronil. Neospazmine mozna w ciazy pic co jakis czas. Mi do porodu dali odrazu 2 miarki :)
 
Ostatnia edycja:
Hej dziewczyny, no niestety nic zbyt dobrego nie napisze. U mnie masakra. 2,5 mies po porodzie i ja ledwo zyje psychicznie i fizycznie. Totalna rozsypka. Nadal biegam po lekarzach, bylam juz chyba u 6 specjalistow!!! Stosy badan, przeswietlen itp... Niektore wychodza okej a niektore tak sobie i w glowie mam kociol bo boje sie ze to powaznego. Emocje siegaja zenitu, u lekarzy ledwo wejde juz placze, przez co nie traktuja mnie serio. Niektorzy mowia odrazu ze nerwica a niektorzy kaza dalej sie badac...Sa dni ze wierze ze mi przejdzie i wtedy jest znosnie. Ale sa dni kiedy trace ta wiare i wtedy KONIEC!
Na obecna chwile mam chyba globus histericus, ucisk w szyji, bol szyji i przeczulica, wrazenie ciala obcego w gardle, suchosc w gardle, napinanie miesni szyji i zaciskanie gardla, zatykania w roznych miejscach drog oddechowych :(

Cherie, mi zaczelo sie wlasnie od zatykania w klatce w 6mies ciazy i dusznosci. Przerazily mnie na tyle ze do dzis je mam + globus :/ Nie popelnij mojego bledu ze strachem przed tym. Moge Cie na 100% zapewnic ze to normalne, tylko ja nie chcialam w to wierzyc i teraz mam pozamiatane.... Aha, takie cos jest tez przy refluksie a w ciazy on sie wzmaga. Jedz malutkie porcje, nie jedz na noc, nie lez tuz po jedzeniu i glowe wyzej miej jak spisz.
Ps mnie tez chyba kaftan czeka :p

Aisa, tarczyca bardzo wplywa na nerwice. Ja tezusze do endo smignac... Moze odstaw ten seronil. Neospazmine mozna w ciazy pic co jakis czas. Mi do porodu dali odrazu 2 miarki :)

Nanncy, dokładnie takie samo przerażenie, bieganie po specjalistach itd miałam 3/4 lata temu. Wiem co przeżywasz. Miałam badane już chyba wszystko, wyniki wychodziły ok i powiem Ci szczerze, że raz wynik wyszedł mi niezbyt dobry (chodziło o pływy w głowie, ale co to za badanie nie wiem) i podejrzewano u mnie SM.. może to głupie co powiem, ale oproz strachu towarzyszyło mi takie poczucie hmmm radości, że w koncu cos znaleźli, że cos jest nie tak, że to nie moja wyobraźnia. Gdy zrobili mi rezonans głowy z kontrastem w celu upewnienia się czy to SM i wynik byl oczywiscie negatywny, to poczułam ulgę ale i w sumie wróciłam do punktu wyjścia. Przez tamten czas byłam u wielu lekarzy, chyba od wszystkiego, każdy z nich mnie już zna i wie co mi dolega a każdy mówił jasno - jest pani za nerwowa i tyle. Nawet mój ginekolog teraz mi to mówi a nie wie ze mam nerwicę, to podobno od razu widać. Niestety wiem, że w pewnym momencie lekarze nie będą chcieli Cię już badać, tzn wysyłać na jakieś badania, gdyż wszystko będzie w porządku na papierze. Jedyne gdzie Cię wyślą to do psychologa. Mnie też wysłali i nie było zmiłuj - wg nich jestem zdrowa fizycznie, nie ma czego leczyć. W sumie jakaś racjonalna część mnie to wie, ale jest ten głosik w głowie też który mówi, że może źle szukali, że może badania wyszły błędne, że lekarze się nie znają. I wpada się w jeszcze większe koło, bo już nie ufa się nawet rodzinie, która też stara się zapewnić, że wszystko jest w porządku. Obyś w tą pętlę nie wpadła, nie dość, że męczące jest szukanie później schorzeń na włąsną rękę i uczucie, że jesteś oszukiwana wszędzie dookoła, to jeszcze lekarze , yhh.. patrzą jak na świra, jak na osobę upośledzoną. Nie raz lekarze śmiali mi się prosto w twarz, gdy mówiłam im co mi jest, uważali, że wymyślam, że sama sobie tworzę choroby a ja siedziałam tam i płakałam, że jak mogę wymyślać je sama? Przecież ja ich nie chcę! To one się pojawiają! Bezradność i jeszcze raz bezradność.. Myślę że teraz dobrze by było gdybyś udała się do psychologa, może do psychiatry też, dałby Ci coś na wyciszenie, bo wierz mi, że najgorsze może być dopiero przed Tobą :( :( :( Nie daj się temu!! Wszystkie musimy uwierzyć, że nic nam nie jest!!!!!

Co do tych duszności, staram się nimi nie przejmować, szukam dobrej pozycji do oddychania i przechodzi. Bardziej męczy mnie ten puls szybki, bo boję się wyjść z domu :/ nie wiem też jak to wpływa na dziecko.. ech :<

Może faktycznie odważę się i zacznę odstawiać seronil. Dzieciątko jest ważniejsze. Zresztą i tak kiedyś musiałabym to zrobić. Pewnie niepotrzebnie wmawiam sobie, że jak odstawie to się znowu jazdy jakieś zaczną. Ale mam wielką motywację, uświadamiam to sobie powoli. Nawet nie potrafię przez ten seronil ocenić jak wygląda sytuacja z tarczycą. Ale masz rację Cherie, będzie lepiej po podleczeniu tarczycy.
W ogóle jak czytam Wasze historie to jest naprawdę trudna sytuacja. Trzeba jakoś żyć dalej tylko czasami te przeszkody na naszej drodze są (lub wydają się z naszego punktu widzenia) ogromne.
U Ciebie też będzie lepiej. Ja, jak czułam że robi mi się słabo, zawroty itd, powtarzałam sobie w kółko "to tylko w mojej głowie" az się uspakajałam. Dzięciątko niech jeszcze sobie trochę posiedzi bo narazie mu jest lepiej w brzuszku u mamusi :-)


Kochana, zawsze warto próować. Na pewno przez pierwszy miesiąc, dwa, trzy może nawet będziesz czułą się super, bo organizm będzie nasycony serotoniną, ale później mogą być spadki.. ważne abyś była na to gotowa i przygotowała się, że wszystko to jest wynikiem odstawienia leku. Niestety, to już działa jak narkomania - jesli organizmowi zaczyna brakowac podazy jakiejs substancji zaczyna się o nią domagać :/ wtedy właśnie dobrze jest poratować się innym lekiem, tak na wyciszenie. Przynajmniej u mnie tak działało. Ech. w 2012 roku byłam na Asertinie (to sertalina, ale działanie ma podobne). Czułam się super, pracowałam, niczego się nie bałam. Nagle okazało się,że jestem w ciąży. Byłam przerażona ale i szczesliwa. Psychiatra kazał mi odstawić w momencie lek, tak więc zrobiłam. Czułam się dobrze fizycznie, ale okazało się, że zarodek się nie rozwija. Niestety w 9 tyg miałam usuwany pecherzyk płodowy z tym co się tam zdarzyło wykształcic, a już dalej nie rosło. Nie piszę tego aby Cię straszyć, ponieważ nie ma 100% pewności, że to odstawienie leku nagle tak podziałało na płód, w sumie nie da się tego sprawdzic.. i to jest najgorsze. Do końca zycia będę się zastanawiać, czy ciąża nie rozwinęła się jak nalezy bo była słaba czy przez te pieprzone leki. Od tamtej pory - wierz mi kochana - było ciężko, były momenty gdy byłam pewna że umieram, żegnałam się ze światem, ale do leków nie powróciłam. Obiecałam sobie, że nigdy więcej do nich nie wrócę i że będę walczyć z nerwicą bez nich. Jak widać walka jest póki co wyrównana :D ale w dalszym ciągu jestem na ringu i się nie poddam!! Tobie też tego życzę! Abyś odważyła się je odstawić i miała w sobie tyle siły, aby walczyć z chorobą "na trzeźwo" :)
 
reklama
Cherie, to co piszesz o bieganiu po lekarzach, te wszystkie odczucia - jakbym o sobie czytala... Ja juz wpadlam w tą petle, choc psycholog mowila ze nalezy wykluczac przyczyny organiczne. Mojemu kuzynowi przed leczeniem kazali zbadac absolutnie wszystko.
U psycholog bylam juz w ciazy i za kilka dni zaczynam terapie. Bylam tez u psychiatry ale mam niemile wrazenia. Lekow nie chcialam. Stwierdzila depresje poporodowa i nerwice lękowa.
Noi tyle. Oby terapia jakos mnie podbudowala...

Ps troszke mnie zmartwilas ze najgorsze moze byc przede mna.. Oby tak nie bylo. Odczucia mam raczej takie ze TO juz za mna a teraz zaczynam podnosic sie z dna. Ponoc zeby sie podniesc - trzeba go najpierw siegnac niestety...
 
Do góry