Witam,
Ja również chciałabym się przywitać. Postanowiłam do Was napisać ponieważ borykam się z nerwica natręctw od prawie 4 lat. Ponad tydzień temu dowiedziałam się o ciąży i moja nerwica przybiła mnie ze zdwojoną siła.
Moja nerwicowe początki zaczęły się właśnie w ciąży te 4 lata temu, więc całe 9 miesięcy przechodziłam w pełnym stresie i obawie o dziecko. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i dziś mam na świecie cudnego trzyletniego synka. Po ciąży rzeczywiście przez około dwa miesiące było ok, zresztą nie było czasu na bzdury jakie serwowała mi nerwica, niestety po tych dwóch miesiącach nerwica znowu we mnie uderzyła wraz z kompulsjami. U mnie głównymi obawami było życie i zdrowie dziecka, także ja również zaszorowywalam się w kuchni w obawie przed bakteriami itd. Potrafiłam wykonywać te wszystkie proste czynności wieeeelokrotnie. W tamtym czasie nie byłam jeszcze diagnozowana przez żadnego psychologia czy też psychiatrę, jednak zdawałam sobie sprawę że to nerwica po przeczytaniu masy artykułów w internecie. Klasyczne przyklady: ciągłe mycie rąk, naczyń, butelek dla dziecka, właściwie to wszystkiego co było przeznaczone dla dziecka.. No po prostu istna tragedia... W końcu nie wytrzymałam i w 9miesiacu życia mojego dziecka postanowiłam wziąć się w garsc, otrzymałam antydepresanty od Pani psychiatry z grupy SRRI i po jakichs dwóch miesiącach moje życie znowu nabrało kolorów. Życie naprawdę nabrało barw, byłam przeszczęśliwa i znowu byłam tą samą ja!! Myśląc, że nerwica odeszła w niepamięć po pół roku zrezygnowałam z leków, przez kolejne pół roku nadal było dobrze, a później wszystko wróciło, stety niestety bez kompulsji, jednak miałam tak ponure i przygnębiające mysli, że myślałam, iż oszaleję. Martwiłam się wszystkim. Głównie zdrowiem moim i synka. Te lęki mnie dobijały, nie mogłam czytać o żadnych chorobach, oglądać wiadomości i programów dokumentalnuch, w których mógłby ktoś choćby napomknąć o jakiejś chorobie bo zaraz bałam się że i nas to może spotkać. To było rok temu.. Później znowu podjęłam decyzję o leczeniu, i znowu trwało to pół roku poniewaz zapragnęłam drugiego dziecka, dlatego jakieś 4 miesiące temu zrezygnowałam z leków i tak dziś znalazłam się tu.. w ciąży z nerwicą.
Dziewczyny napisałam do Was bo może w kupie raźniej i jakoś przejdę ta ciążę. W razie czego również służę radą bo czytając Wasze wcześniejsze posty, widzę że niektóre są świeżymi 'nerwicowkami' . Ja przeszlam już jedna ciążę z nerwicą na karku. Nie jest to łatwe, ale jakoś dałam radę, także i Wy dacie!!!! :-)
Pozdrawiam Was serdecznie!!!