witam. ja coraz bardziej zastanawiam sie czy rodzic z mężem czy nie . ostatnio mi jest bardzo ciężko w codziennych obowiazkach a nawet sama ze sobą nie moge sobie poradzic przy myciu to jest tragedia umyć nogi i tak dalej a wstac z wanny to nie lada wyczyn zawiązać buty też trudno i schylać makabra mycie włosow szok a na mojego M nie mogę liczyć bo nawet jak go prosze o pomoc w czym kolwiek to jakby do sciany tak jakby się mnie brzydził a ja naprawde nie daje sobie rady najgorsze jest szorowanie i mycie stóp, podczas pierwszej ciąży opiekowali się mna rodzice i zawsze gdy nie dawałam rady służyli mi pomocą(głównie mama) a teraz jestem pozaostawiona sama sobie i dlatego sie zastanawiam nad rodzeniem bez M skoro sie mną brzydzi to jak bedzie sie zachowywała podczas porodu i jak bedzie na mnie patrzył.
reklama
Asteria
Wdrożona(y)
izka_sz wszystko zalezy od ciebie jak lezalam w szpitalu to jedna z pacjentek tez sie zastanawiala czy napewno chce rodzic z mezem. a jak przyszlo co do czego (ladnie sie rozkrecal porod) i maż sie pojawił to wszystko znikneło i musiala znow odczekac swoje... zeby sie skurcze pojawily...
Ja naszczescie nie moge narzekac na swojego mezczyzne bo pomaga mi jak umie, niekiedy niezdarnie ale zawsze jest, ostatnio nawet wydal mi rozpozadzenie ze nie moge isc sie kapac jak jego w domu nie ma bo mam juz problemy z wychodzeniem z wanny. Niekiedy to naprawde uwazam ze przesadza, ale ciesze sie ze tak sie o mnie troszczy...
Ja naszczescie nie moge narzekac na swojego mezczyzne bo pomaga mi jak umie, niekiedy niezdarnie ale zawsze jest, ostatnio nawet wydal mi rozpozadzenie ze nie moge isc sie kapac jak jego w domu nie ma bo mam juz problemy z wychodzeniem z wanny. Niekiedy to naprawde uwazam ze przesadza, ale ciesze sie ze tak sie o mnie troszczy...
Kiriam
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 26 Kwiecień 2008
- Postów
- 331
Izka - rodzenie z mężem to delikatna sprawa...
Może się zdarzyć, że gdy twój mąż będzie miał okazję uczestniczyć (a nie jedynie być w pozycji obserwatora) w tej wyjątkowej chwili doceni twój wysiłek, zobaczy jakim trudem i cierpieniem okupione jest pojawienie się na świecie waszej córeczki. Z pewnością również w takim momencie pojawia się silna więź między nim a dzieckiem - bo to on dostanie ją jako pierwszy do przytulenia a następnie ci ją poda do karmienia. Po takim doświadczeniu jego lęki związane z opieką nad noworotkiem będą mniejsze i może się okazać że będzie bardziej Ci pomagał.
Ale z drugiej strony - ktoś kto towarzyszy kobiecie w tym najbardziej intymnym momencie w jej życiu musi ją bezwarunkowo akceptować, a ty musisz mu ufać i mieć wewnętrzne stu procentowe przekonanie że widok krwi, krzyki, pot i inne historie w trakcie porodu nie wpłyną na obraz ciebie jako jego partnerki życiowej - kobiety pożądanej.
Jeśli takie obawy są to niestety zdarza się zatrzymanie akcji porodowej (jak pisała Asteria). A jeżeli mężczyzna nie dorasta emocjonalnie do roli którą powinien świadomie odegrać podczas porodu - tylko przeszkadza... i nie ma pewności jaka będzie później jego reakcja....
Tak więc wszystko zależy od was. Najpierw ty musisz być przekonana, że chcesz aby był z tobą, a później rozmowa z mężem, bo i on musi tą decyzję podjąć świadomie i samodzielnie. Uważam że nic na siłę.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Może się zdarzyć, że gdy twój mąż będzie miał okazję uczestniczyć (a nie jedynie być w pozycji obserwatora) w tej wyjątkowej chwili doceni twój wysiłek, zobaczy jakim trudem i cierpieniem okupione jest pojawienie się na świecie waszej córeczki. Z pewnością również w takim momencie pojawia się silna więź między nim a dzieckiem - bo to on dostanie ją jako pierwszy do przytulenia a następnie ci ją poda do karmienia. Po takim doświadczeniu jego lęki związane z opieką nad noworotkiem będą mniejsze i może się okazać że będzie bardziej Ci pomagał.
Ale z drugiej strony - ktoś kto towarzyszy kobiecie w tym najbardziej intymnym momencie w jej życiu musi ją bezwarunkowo akceptować, a ty musisz mu ufać i mieć wewnętrzne stu procentowe przekonanie że widok krwi, krzyki, pot i inne historie w trakcie porodu nie wpłyną na obraz ciebie jako jego partnerki życiowej - kobiety pożądanej.
Jeśli takie obawy są to niestety zdarza się zatrzymanie akcji porodowej (jak pisała Asteria). A jeżeli mężczyzna nie dorasta emocjonalnie do roli którą powinien świadomie odegrać podczas porodu - tylko przeszkadza... i nie ma pewności jaka będzie później jego reakcja....
Tak więc wszystko zależy od was. Najpierw ty musisz być przekonana, że chcesz aby był z tobą, a później rozmowa z mężem, bo i on musi tą decyzję podjąć świadomie i samodzielnie. Uważam że nic na siłę.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Asteria
Wdrożona(y)
Kiriam lepiej tego nie mogałas ujać...
Hanus78
Zawierzyłam Św Dominikowi
Ja wiem, że bardzo nie chcę być tam sama... A mój R już teraz myje mi nogi, bo mam z tym problem, a poza tym uważa, że w wielu rzeczach nie mam się czym wstydzić, więc chyba zdecydujemy się na poród rodzinny.
ja od mycia nog mam kosmetyczke i mojego wyszkolonego dwu latka bo mojego M calymi dniami i wieczorami nie ma w domu , ale przy pierwszym porodzie mialam z niego wspaniale wsparcie i nie wyobrazalam sobie ze teraz moze byc inaczej a tu zaskocenie moje M w zeszlym tygodniu oswiadczyl ze on teraz to wolalby zostac na korytazu wiec moze moja mama zastanow sie moze to chodzi tez o jego potrzeby faceci sa prosci jak linijka wiec rozmiawiaj wprost , ja tez nie moglabym liczyc na umycie nog chyba zebym sie poplakala ale to by zadzialalo raz a potem bym uslyszlam ze jemu wcale nie przeszkadzja nie umyte... wiec wprost i bez ogrodek musisz wiedziec na czym stoisz i na co mozesz liczyc.... to moja rada i zazdroszcze tych facetow ktorzy mja tyle z kobiety w sobie:-)
Carol_ka
Mama Filipa i Leny :)
Mój mąż też chce być :-). Ja też chce żeby był bo to zawsze ktoś jest obok ciebie i zareaguje odpowiednio ...... chyba ;-)
reklama
Mój mąż też bardzo chce być ze mną, i ja też wolałabym żeby był, bo jednak z kimś najbliższym będę miała więcej odwagi i poczucie bezpieczeństwa.Zawsze też będzie kogo ścisnąć za rękę. Poza tym wiem że to nie tylko dla mnie bardzo ważne, bo i on chciałby być jak najbardziej pomocny, i chociaż w ten sposób uczestniczyć w "wielkim wydarzeniu". Poprosiłam go tylko żeby jednak został od strony mojej głowy :-) ale co z tego wyniknie, życie pokaże
Podziel się: