Opowiem o historii mojej znajomej.
Zaznaczam od razu - donosiła i urodziła zdrowego chłopca.
Dziecko umiejscowiło się przy bliźnie, później było ryzyko, że w bliźnie. Lekarz prowadzący nie dawał jej nadziei. Inny na prenatalnych powiedział jej, że 'ona w dwa tygodnie umrze' i skierowanie na terminację. W szpitalu powiedzieli, że jest ryzyko, że blizna pęknie, ale mogą próbować pociągnąć ciążę.
Leżała w szpitalu kilka miesięcy, wszystko dobrze się skończyło. Było ogromne ryzyko i stres, to oczywiste. Wypuścili ją pod koniec do domu, ale z nakazem, że nie może dźwigać i nie ma być sama w domu, gdyby coś się działo.