reklama
ladyk24na7
Fanka BB :)
Od roku nie udzielałam się na tym forum, a tu taki wysyp podwójnych mam .Hej dziewczny,ja w czwartek bylam juz po cesarce.Dziewczny malutkie sa po 2700 i 2500maja po 46 cmm
Zeit man gorzej duza utrata krwi w trakcie i po Cc doprowadzila do drgawek spadku cisnienia,stwierdzili dzis jeszcze plyn w macicy czy krwiak i byc moze czeka nie powtorna operacja.
Narazie Bruch Mimo srodkow przeciwbulowych straszie boli do tego nie möge wstac i man potworne gazy i zatwardzenia,z tego wszystkiego möge tylko przez patrzenie chwilke nacieszyc sie dziewczynkami bo mi je zabieraja.
Milego weekendu dziewczyny.
Marluna, wcale nie takie malutkie. Moi chłopcy urodzili się SN dokładnie w 35tc2d, ciąża 2k2o. Mieli po 45 cm. Jeden ważył 2600, drugi 2450. Lekarze mówili mi, że jak na bliźniaki to wymiary są ok. Teraz to już duże roczne chłopiska. Po maluszkach z początku śladu nie ma . Życzę szybciutkiego powrotu do zdrowia!
Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka
Justyna_91
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 11 Październik 2016
- Postów
- 32
Hej wszystkim mamom.
Już od jakiegoś czasu śledziłam Wasze wpisy, szukałam rad na czas ciąży i z ciekawością czytałam jak sobie radzicie z maluchami... Do tej pory wszystko u mnie było ok, dostałam w 28 tygodniu skierowanie na sterydy do szpitala (w moim szpitalu dostają je wszystkie mamy bliźniaków) i byłam przekonana, że moja wizyta tam odbędzie się tylko w tym celu. W szpitalu okazało się, że moja szyjka gdzieś zniknęła chociaż do tej pory miało być niby w porządku. Oczywiście nikt mi od razu wprost nie powiedział, że jest kiepsko. Trzeciego dnia pobytu pobrali posiew, dopiero po kolejnych dwoch dniach dowiedziałam się w jakim celu. Tak więc leżę od wczoraj już z pessarem, w sumie jest to mój 9 dzień spędzany w szpitalu. Z jednej strony cieszę się, bo czytałam że pessar naprawdę dużo pomaga, z drugiej trochę się martwię bo to dopiero 29 tydzień. Ale najgorsze jest to, że dowiedzieć się coś od lekarzy to naprawdę sztuka... Poza tym nie mogą się zdecydować i np. jeden z nich przychodzi i mówi, że wyjdę może nawet jutro, kolejny na porannym obchodzie nic o wyjściu nawet nie wspomina. Ja bym naprawdę zniosła informację, że musze leżeć np. do końca tygodnia czy nawet dłużej, tylko niech ktoś mi taką informację udzieli.
Jestem ciekawa jak to było u Was, czy te, które niestety musiały przebywać w szpitalu też miały taki problem z uzyskaniem informacji?
I mamy, które miały założony pessar, jak się sprawdził?
Już od jakiegoś czasu śledziłam Wasze wpisy, szukałam rad na czas ciąży i z ciekawością czytałam jak sobie radzicie z maluchami... Do tej pory wszystko u mnie było ok, dostałam w 28 tygodniu skierowanie na sterydy do szpitala (w moim szpitalu dostają je wszystkie mamy bliźniaków) i byłam przekonana, że moja wizyta tam odbędzie się tylko w tym celu. W szpitalu okazało się, że moja szyjka gdzieś zniknęła chociaż do tej pory miało być niby w porządku. Oczywiście nikt mi od razu wprost nie powiedział, że jest kiepsko. Trzeciego dnia pobytu pobrali posiew, dopiero po kolejnych dwoch dniach dowiedziałam się w jakim celu. Tak więc leżę od wczoraj już z pessarem, w sumie jest to mój 9 dzień spędzany w szpitalu. Z jednej strony cieszę się, bo czytałam że pessar naprawdę dużo pomaga, z drugiej trochę się martwię bo to dopiero 29 tydzień. Ale najgorsze jest to, że dowiedzieć się coś od lekarzy to naprawdę sztuka... Poza tym nie mogą się zdecydować i np. jeden z nich przychodzi i mówi, że wyjdę może nawet jutro, kolejny na porannym obchodzie nic o wyjściu nawet nie wspomina. Ja bym naprawdę zniosła informację, że musze leżeć np. do końca tygodnia czy nawet dłużej, tylko niech ktoś mi taką informację udzieli.
Jestem ciekawa jak to było u Was, czy te, które niestety musiały przebywać w szpitalu też miały taki problem z uzyskaniem informacji?
I mamy, które miały założony pessar, jak się sprawdził?
Niestety,jeśli chcesz się czegokolwiek od lekarzy dowiedzieć, musisz pytać i się naprzykrzać... o wyniki badań, badań dalsze postępowanie, o cel badań albo leczenia. U mnie s szpitalu chyba tylko jedna Pani doktor nieproszona podaję wyniki badań i udziela informacji. Reszta wymienia uwagi między sobą w lekarskim slangu albo nie mówi nic poza "czekamy". Porażka. Trzymaj się i powodzenia!
U mnie tak samo to wygladalo. Co lekarz to inna opinia albo w ogole zero odzewu. Oni na tych dyzurach to sie boja cos do pacjenta powiedziec. Tylko jak ordynator chodzila to jeszcze byla szansa poznac konkrety ale tez nie zawsze. Ja sie nastawilam, ze jak trzeba to leze do konca ciazy. Jak sie okazalao, ze wychodze w 36tc po 4 tyg na patologii to tez bylam zadowolona. W szpitalu czulam sie pod dobra opieka. Dobrze wspominam te czasy
ladyk24na7
Fanka BB :)
Ja trafiłam do szpitala w 33 tc. Kompletnie zgładzona szyjka, skurcze. Dostałam kroplówki na wyciszenie porodu. Dzięki temu udało się chłopców przetrzymać w brzuchu 2 tyg. Był czas na zadziałanie sterydów. Urodziłam w 35 t 2. Po prostu odeszły mi wody. Chłopcy byli tak ułożeni, że urodziłam naturalnie, bez znieczulenia. Poród trwał niecałą godzinę od odejścia wód. Dużo lepiej go wspominam niż pierwszy poród córki, który na znieczuleniu trwał 6 h i był okropny. Wszystkie informacje, szczegóły odnośnie stanu zdrowia mojego i chłopców musiałam z lekarzy wyciągać. A że jestem w tym temacie mocno upierdliwa i konkretna, to bywało gorąco. Tylko że ja w nosie miałam ich fochy. Żądałam informacji i już. Przy pierwszym porodzie z córką nawet tak się wkurzyłam, że wysmarowałam skargę. Generalnie ja wychodzę z założenia, że to jest moje zdrowie i życie i mam prawo być należycie poinformowana i dostać odpowiedź na każde pytanie. Nawet, gdy się ono wyda lekarzowi skrajnie głupie. Nie jestem specjalistką, nie muszę wiedzieć. Wszystkim moim ciężarnym koleżankom (nieważne czy są w ciąży pojedynczej czy mnogiej) powtarzam, żeby nie dały się zbywać białym fartuchom, żeby egzekwowały swoje prawa. Bo to jest lekarzy zakichany obowiązek i łaski pacjentom nie robią.
Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka
U mnie tez ciezko cos wyciagnac , apytanie sie co dalej to tylko moeia ze ordynatora trzeba pytac bo on decyduje... Dzis nawet musialam upomniec sie o usg bo wczoraj powiedzieli ze dxis zrobia a wyszlo ze jednak jutro, masakra
Najgorzej jsk tak miedzy soba cos sie rozmawiaja i slyszy sie czesc i sie czlowiek zastanawia co sie dzieje....
Z ciecia tez nici bo nie uzgodnili tego z ordynatorka noworodkow czy sa przygotowani masakra...
Dzis to rece mi opadly do samej ziemi...
Najgorzej jsk tak miedzy soba cos sie rozmawiaja i slyszy sie czesc i sie czlowiek zastanawia co sie dzieje....
Z ciecia tez nici bo nie uzgodnili tego z ordynatorka noworodkow czy sa przygotowani masakra...
Dzis to rece mi opadly do samej ziemi...
Wlasnie nie wiem kiedy bedzie czekam na informacje...
A co do ordynatora to zawsze po 7 robi wlasna wizyte po oddziale pyta jak noc czy cos sie dzieje itp jak ktos przyszedl wieczorem to pyta z czym czy dalej boli itp. Potem po 8 wizyta oficjalna ktora prowadzi ordynator. Czasem w ciagu dnia zaglada, jak go sie poprosi tez bardzo milo nawet zwraca "slonce co sie dzieje" . ogolnie pozytywny czlowiek i dobry lekarz.
A co do ordynatora to zawsze po 7 robi wlasna wizyte po oddziale pyta jak noc czy cos sie dzieje itp jak ktos przyszedl wieczorem to pyta z czym czy dalej boli itp. Potem po 8 wizyta oficjalna ktora prowadzi ordynator. Czasem w ciagu dnia zaglada, jak go sie poprosi tez bardzo milo nawet zwraca "slonce co sie dzieje" . ogolnie pozytywny czlowiek i dobry lekarz.
reklama
Podziel się: