reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Chorowanie w przedszkolu i klubiku malucha? - czy musi koniecznie dziecko przejść to?

witajcie Mamusie,
Opiszę jak to jest u nas..Moja córeczka skończyła w grudniu 3 latka,od września chodzi od przedszkola.Na początku było tak,że widziałam,sporadycznie pociągnięcie noskiem,wyglądała niewyraźnie jak ją odbierała z przedszkola,ale zwykle w weekend dochodziła do siebie.W listopadzie prawie wyludniło przedszkole,bo tyle dzieci chorowało,faktycznie jak się wchodziło do szatni,słychać było kaszel.Matylda też zaczęła pokasływać,poszłam od razu do lekarza,bo w końcu mam kaszlące dziecko...a lekarka na to"osłuchowo czysta,to nic nie jest,posyłać do przedszkola,bo w ten sposób się dzieci uodparnia".Kaszel był sporadyczny,więc uznałam(rzadko tak mówię;))że lekarka ma rację.No,ale chyba za trzecią taką wizytą "dorobiłyśmy"się antybiotyku,a potem to już z górki,bo od listopada do stycznia miała 3 antybiotyki,co prawda makrolidowe,a one ponoć takich szkód nie czynią,ale jednak....Potem prawie 4 tygodnie chodzenia do przedszkola i nagle katarek.Od tego momentu stosuję już inną metodę.Katarek, lub podejrzenie,że coś sie kroi i zostawiam ją na kilka dni w domu.Szybko doszła do siebie i znów wróciła do przedszkola:))bierze bioaron,ale z tego co wiem,to te wszystkie specyfiki to naciaganie,owszem nie zaszkodzą,może i trochę pomogą,ale cudów nie zdziałają.Większość dzieci musi odchorować swoje,jak nie w przedszkolu,to potem w podstawówce.Moja mama zabrała mnie z przedszkola,bo chorowałam,no więc chorować przestałam,ale zaczęłam na dobre w podstawówce.
Razem z innymi mamami z naszego przedszkola pocieszamy się,że my i nasze dzieci zaszliśmy już daleko i się nie poddamy.Oczywiście serce się kraje ,że maluch choruje,ale z reguły jest tak,ze po roku,to już dzieci nie chwytają tak tych infekcji.
Ja akurat prowadzę własną działalność więc teoretycznie mogę sobie pozwolić na zostawienie dziecka w domu na te kilka dni, w praktyce tak lekko nie jest;),ale są rodzice,którzy muszą się trząść przed mało wyrozumiałymi szefami i stąd pewnie te kaszlące dzieci w przedszkolu.W zeszłym roku,takie prowadzenie chorego dziecka do przedszkola doprowadziło do tego,że zabrała je karetka na sygnale:(
Wszystkim mamom,życzę dużo wytrwałości na drodze do uodparniania naszych pociech.a maluszkom zdrówka!!!




Hejdzidzia sklep internetowy z odzieżą dziecięcą - Hejdzidzia sklep odzież dziecięca,piżamki,bluzeczki
 
reklama
Prędzej czy później każde dziecko swoje wychorować musi, jak nie w przedszkolu to w szkole, musi nabrać odporności i nie posyłanie dziecka do przedszkola "bo będzie chorować" dla mnie nie ma sensu.
Moja Ola od września chodzi do przedszkola. Przez 4 m-ce było tak, że 3-4 tygodnie w przedszkolu - 2 tygodnie w domu. Teraz od 2 miesięcy jest zdrowa, mam nadzieję, że organizm w miarę się uodpornił.
 
magda ciosek zgadzam się z Tobą. Moja córka odchorowała swoje w żłobku (i to bardzo) a teraz w przedszkolu sporadycznie coś złapie (katar, kaszel). Mimo grup 16 osobowych liczba dzieci rzadko przekracza 9-10. Kiedys mi lekarka powiedziała, że dziecko ma lepszy układ odpornościowy około 4-5 roku zycia. W moim przypadku nie mogłam czekać tak długo bo musiałam wrócić do pracy. Zresztą dzieci też potrzebują towarzystwa maluchów i poprzez zabawę uczą się.
 
Nie wiem ale moim zdaniem czynników jest wiele - prawda jest tylko taka że jak dziecko choruje to może jest to uciążliwe dla rodziców ale jak choruje w szkole zaczyna się jeszcze jeden kłopot - zaległości ! do przedszkola nie chodziłam bo nie było takiej możliwości i pierwsze 3,4 lata szkoły podstawowej to ciągłe przepisywanie zeszytów, zdawanie wierszy i pisanie po lekcjach zaległych kartkówek, odpytywanie i zdawanie tabliczki mnożenia...:( Jak posłaliśmy małego tez zaczął chorować ... a również wzmacnialiśmy odporność - moje zdanie w przedszkolu za jest stanowczo za ciepło, dzieci najwięcej przebywają na zimnej podłodze - nie czarujmy sie ale dywanik nie chroni przed zimnem betonu a po za tym dziecko zaaferowane zabawa ( spocone ) nie zawsze w pore umie zgłosić czy jest mu zimno , za ciepło czy jest spocone. I jeszcze jedno u nas był kłopot ze spojówkami, ropiejącymi oczami - no ale czego tu wymagać - najpierw dzieci chodzą w kapciuszkach po korytarzu, po którym rodzice w butach z zewnątrz, potem idą do sali, na dywanik na którym tańczą, biegają itd.a potem na tym samym dywaniku leżą buźkami z przytulankami zanim wychowawczyni przy kołysankach je wyciszy przed leżakowaniem...O cudach typu wszy i owsiki nie wspomnę. Na praktyce juz jako nauczyciel spotkałam sie z sytuacja ze dzieci nie raz tak śmierdziały ( nie myte przez kilka dni... ) nie nauczone...a te mikroskopijne żyjątka nie potrzebuja szczególnego zaproszenia...
 
No właśnie zdecydowanie jest więcej plusów niż minusów jeśli chodzi o przedszkole.
A jednak lepiej jak odchoruje swoje w przedszkolu,niż w szkole,bo te zaległości to nic fajnego...
A jeśli chodzi o wszy,to teraz w kilku przedszkolach w Gdyni niestety jest ten problem,u nas na razie (odpukać)nieee.Ale pocieszające,że teraz są inne preparaty niż kiedyś,że zabijały robactwo razem z cebulką włosową i osłabiały je.
Moja córcia znów w domku,nic groźnego,ale jednak musi do końca tygodnia posiedzieć w domku.Trochę sie juz uodporniłam i nie robię tragedii.





Hejdzidzia sklep internetowy z odzieżą dziecięcą - Hejdzidzia sklep odzież dziecięca,bluzeczki,piżamki
 
witam,

u mnie podobnie z chorowaniem.
Syn poszedl do przedszkola i po tygodniu katar i ostry kaszel. Ale też sobie mysle, że lepiej aby teraz odchorowal co ma odchorowac i sie uodpornił i pozniej bedzie spokój. Zreszta w przedszkolu dyrektor powiedzial, że dzieci przez pierwszy rok choruja.
Ja podanie od konca sierpnia tran norweski, i bede go podawac do czasu aż słoneczko sie nie pojawi. Noi i czekam na poprawe:-)
 
a ja jestem zadowolona ze moją zabrałam z publicznego przedszkola. Było tam 120 dzieci - kazde cos przywlecze.
Idzie do klubiku mam nadzieje ze sie uda od poniedziałku. Jest tam 20 dzieci. Chodzi tak kolo 10 - takiemu małemu dziecku wystraczy 10 osób do zabawy a o to chodzi. Nie ma tam posiłkow - tylko swoje jedzonko. dzieci nie leżakują. Zobaczymy jak to zniesie jej organizm.

Ja nie uznaje czegos takiego ze dzieci sie muszą wychorowac! Skoro nauczycielki w przedszkolu tez sie non stop zarazają to chyba jednak znaczy ze wina lezy w tym ze chore dzieci nie powinny byc przyprowadzane do przedszkola. Przeciez powinny byc juz odporne prawda???? Powinny sie juz uodpornic? - chodzi o nauczycielki oczywsicie
 
Ostatnia edycja:
Przyprowadzanie chorych dzieci to w ogóle odrębny temat. U nas na każdym zebraniu pojawiają się apele, żeby chorych nie przyprowadzać, ale na to nie ma siły. Ostatnio szczytem wszystkiego było odkrycie wychowawczyni, że jedno dziecko chodzi do przedszkola z kilkudniową ospą:szok:. A tłumaczenie rodziców? - "bo synek tak bardzo chciał przyjść do przedszkola".
Z zarazkami dziecko prędzej czy później musi się zetknąć, czy teraz czy za rok.
 
W przedszkolach powinni wymagać zaświadczeń od lekarza że dziecko jest zdrowe. U nas tak jest. Jeżeli Pani zauważy że dziecko kaszle, czy ma większy katar zawsze zwraca uwagę rodzicowi i prosi o zaświadczenie. I muszę powiedzieć że nie zauważyłam dzieci chorych (ewentualnie lekki katar ale to norma). Ja nawet sama się kiedyś pytałam pani, bo mała mi kaszlała trochę w domu a w przdszkolu nie. Mimo to dla bezpieczeństwa lekarza odwiedziłam.
A co do ospy to dla mnie Ci rodzice nie są odpowiedzialni. Przecież przeziębić ospę to poważna sprawa, dziecko biega, spoci się i gotowe. Niektórzy rodzice nie mają wyobraźni.
 
reklama
Tak sie pochwaliłam,że moja córcia w domku,ale to nic poważnego,tymczasem jeszcze doszło ropne zapalenie spojówek i nasilił kaszel:no: Nie mogłam się nie przejmować,jak obudziła się rano z zaklejonymi całkiem oczkami...
No,ale już jest poprawa dostała kropelki do oczu i inne leki na razie na kaszel bez antybiotyku.
Ja zawsze proszę lekarkę o zaświadczenie,że może iść do przedszkola,ale nikt tego nie wymagał jeszcze ode mnie,a powinni.
Tak jak z tą ospą piszecie u nas też chore dzieci prowadzone są do przedszkola.Jedne nauczycielki chorują inne nie,ale raczej mało z tego co wiem(w naszym przedszkolu).
Poza tym jak np miała rumień to zadzwoniłam i powiedziałam co jej jest,żeby inni rodzice wiedzieli,czego mogą sie obserwować,tymczasem jedno dziecko miało świnkę,a rodzice nie zadzwonili.Na zebraniu mówili o tym,że takie informowanie może być pomocne....Wielu rodziców na prawdę olewa.Chociaż tak na prawdę najbardziej zarażamy się wtedy kiedy jeszcze nie ma widocznych objawów,w momencie"wykluwania"choróbska więc choroby w przedszkolu i tak by były,ale gdyby rodzice byli bardziej odpowiedzialni,a przedszkole bardziej wymagało,moze nie byłoby tych chorób aż tak wiele...



Hejdzidzia sklep internetowy z odzieżą dziecięcą - Hejdzidzia sklep odzież dziecięca
 
Do góry