Odważna jesteś
Ja po dwóch ciążach z cholestazą stwierdziłam, że nie ma opcji na trzecią ciążę. Za dużo mnie to wszystko kosztowało, zwłaszcza psychicznie. A dodatkowo w drugiej ciąży było dużo gorzej niż w pierwszej, więc tym bardziej bałabym się kolejnej.
A możesz napisać jak u ciebie te ciążę wyglądały? Tak z ciekawości
Bo nie znam za dużo osób, które się z tym zmagały.
U mnie w pierwszej ciąży cholestaza od 25 tygodnia, właśnie od swędzenia się zaczęło. Alat i aspat po ok. 300 (dokładnie nie pamiętam). Dostałam leki od lekarza (nie wiem jak wtedy, teraz niby jakieś są). No ale po tygodniu wyniki w okolicach 600 więc trafiłam do szpitala. Tam w sumie nic konkretego nie robili, tylko badania, zwiększyli dawkę leków, po tygodniu mnie wypuścili do domu, jak się wszystko trochę ustabilizowało i wyniki spadły. No i od tego czasu też te kwasy żółciowe badałam. Norma do 10, u mnie norma zawsze przekroczona. Przy 40 niby szpital i wywoływanie porodu - tak internety twierdziły. W 34 tygodniu miałam 36, więc wylądowałam w szpitalu i nie wyszłam aż do porodu. Wyniki skakały - raz wyżej, raz niżej. Nigdy tych 40 nie przekroczyły. Poród sam się zaczął w 38 tygodniu, ale już wisiała nade mną opcja wywoływania.
Druga ciąża - lekarz w 18 tygodniu zlecił badania na wszelki wypadek. Wtedy jeszcze było ok. W 24 tygodniu znowu badania i tu już poziomy były lekko podwyższone, ale bez tragedii. Swędzenia nie było. Włączone leki. No ale 29 tydzień kwasy prawie 30 mimo leków. Skierowanie do szpitala, z którego nie wyszłam aż do porodu. Wyniki znowu skakały, ale już były bardzo duże wartości. Od ok. 33-34 tygodnia ponad 40 i stopniowo rosły. Ale że ktg i usg wychodziły ok, to lekarze czekali. Stwierdzili, że muszą oceniać co dla dziecka gorsze - czy ta cholestaza czy wcześniactwo. No i tak czekaliśmy - badania krwi codziennie, usg co 2-3 dni, ktg 4 razy dziennie. Wszystko ok, poza tymi kwasami które rosły. Ostatecznie w 36 tygodniu przekroczyły 70 i decyzja o wywoływaniu. Wywoływanie zakończone porodem po 2 dniach, niestety wody zielone i mały miał problemy z oddychaniem, miał wrodzone zapalenie płuc. Wagę miał solidną jak na ten tydzień, bo 3,3 kg. No ale przez te problemy spędził tydzień na oddziale neonatologicznym - najpierw kilka dni w respiratorze i ze wspomaganiem oddechu (nie respirator), potem już w normalnym łóżeczku. Pewnie nigdy się nie dowiem, czy to cholestaza się przyczyniła do tych problemów czy nie.
Ostatecznie w obu ciążach wszystko się dobrze skończyło, ale jednak strach pozostał. A że prawdopodobieństwo cholestazy w kolejnych ciążach mega wysokie, to stwierdziłam, że nie ma opcji.