Alergie nie biorą się z porodów, ale zapewne średnio rzecz biorąc więcej problemów zdrowotnych mają dzieci urodzone przez C.C. I z matkami jest podobnie.
Tak na logikę to aż trudno uwierzyć że tyle kobiet chce mieć cesarkę, a wielu lekarzy również jest na to chętnych i z błahych powodów ją przeprowadzają. Obecnie wiele kobiet (w USA to częste zjawisko) musi aż prosić o możliwość porodu naturalnego, bo lekarze chcą im robić operację. Albo są takie co prą na siłę żeby tylko urodzić to dziecko i nie mieć cesarski (oczywiście wtedy ich krocze ulega uszkodzeniu).
Dla przykładu porody bliźniąt czy dziecko ułożone miednicowo to prawie zawsze cesarka, a tak wcale nie musi być.
Poza tym kilka lat temu SE dużo pisał o takiej jednej 13 latce co była w ciąży. Cała ciąża przebiegała dobrze, więc chciała urodzić naturalnie, ale w trakcie porodu "lekarze przestali słyszeć bicie serca jej dziecka", więc wykonali cesarkę.
I oczywiście człowiek, który nie ma pojęcia o porodach szpitalnych będzie chwalić lekarzy, że ocalili jej dziecko, ale wystarczy pomyśleć żeby dojść do wniosku, że to wcale nie tak.
Można założyć z prawie 100 procentową pewnością, że gdyby ta dziewczyna rodziła naturalnie to urodziłaby normalnie i jej dziecku nic by się nie stało.
Ale pomyślcie jak przebiegają porody w szpitalu. Tego w artykule nie napisali bo 90 procent społeczeństwa to nie interesuje, mimo że jest najważniejsze.
Jest duże prawdopodobieństwo że miała poród indukowany, sztucznie przyśpieszany i oczywiście rodziła na leżąco z dużym wysiłkiem.
To nie jest obojętne dla płodu bo wzmaga jego stres, co właśnie może być przyczyną zarówno zielonych wód płodowych, niedotlenienia jak i problemów z tętnem.
Najlepiej dla matki i dziecka jest prawie w ogóle nie przeć, bo skurcze podczas fazy parcia są automatyczne i nie można ich powstrzymać. Dziecko samo się obniża w dół kanału rodnego, jeśli kobieta przyjmuje pozycje pionowe.
Oczywiście dla 90 procent rodzących to czysta abstrakcja skoro ich porody są zmedykalizowane (ZZO, oksytocyna, amniotomia, leżenie i parcie sterowane).
Większość komplikacji związanych z porodem bierze się z ingerowania w ten naturalny proces, co właśnie często kończy się cesarką.
Wywoływanie porodów jest częste, czyli nie czekają do 42 tygodnia.
Ciekawe co ci lekarze w szpitalu powiedzą, jeśli powiesz że chcesz rodzić zgodnie ze swoim ciałem.
Parcie spontaniczne bez wcześniejszych ingerencji medycznych mogłoby bardzo wyraźnie zmniejszyć ilość komplikacji porodowych.
Ale oczywiście teksty w stylu "przyj, przyj" są bardzo popularne, mimo że szkodliwe zazwyczaj.
W dużej części to wina samych kobiet, które chcą szybciej urodzić dziecko, więc prą z całych sił.
Nawet nie wiedzą jakie to szkodliwe.
Tak na logikę to aż trudno uwierzyć że tyle kobiet chce mieć cesarkę, a wielu lekarzy również jest na to chętnych i z błahych powodów ją przeprowadzają. Obecnie wiele kobiet (w USA to częste zjawisko) musi aż prosić o możliwość porodu naturalnego, bo lekarze chcą im robić operację. Albo są takie co prą na siłę żeby tylko urodzić to dziecko i nie mieć cesarski (oczywiście wtedy ich krocze ulega uszkodzeniu).
Dla przykładu porody bliźniąt czy dziecko ułożone miednicowo to prawie zawsze cesarka, a tak wcale nie musi być.
Poza tym kilka lat temu SE dużo pisał o takiej jednej 13 latce co była w ciąży. Cała ciąża przebiegała dobrze, więc chciała urodzić naturalnie, ale w trakcie porodu "lekarze przestali słyszeć bicie serca jej dziecka", więc wykonali cesarkę.
I oczywiście człowiek, który nie ma pojęcia o porodach szpitalnych będzie chwalić lekarzy, że ocalili jej dziecko, ale wystarczy pomyśleć żeby dojść do wniosku, że to wcale nie tak.
Można założyć z prawie 100 procentową pewnością, że gdyby ta dziewczyna rodziła naturalnie to urodziłaby normalnie i jej dziecku nic by się nie stało.
Ale pomyślcie jak przebiegają porody w szpitalu. Tego w artykule nie napisali bo 90 procent społeczeństwa to nie interesuje, mimo że jest najważniejsze.
Jest duże prawdopodobieństwo że miała poród indukowany, sztucznie przyśpieszany i oczywiście rodziła na leżąco z dużym wysiłkiem.
To nie jest obojętne dla płodu bo wzmaga jego stres, co właśnie może być przyczyną zarówno zielonych wód płodowych, niedotlenienia jak i problemów z tętnem.
Najlepiej dla matki i dziecka jest prawie w ogóle nie przeć, bo skurcze podczas fazy parcia są automatyczne i nie można ich powstrzymać. Dziecko samo się obniża w dół kanału rodnego, jeśli kobieta przyjmuje pozycje pionowe.
Oczywiście dla 90 procent rodzących to czysta abstrakcja skoro ich porody są zmedykalizowane (ZZO, oksytocyna, amniotomia, leżenie i parcie sterowane).
Większość komplikacji związanych z porodem bierze się z ingerowania w ten naturalny proces, co właśnie często kończy się cesarką.
Wywoływanie porodów jest częste, czyli nie czekają do 42 tygodnia.
Ciekawe co ci lekarze w szpitalu powiedzą, jeśli powiesz że chcesz rodzić zgodnie ze swoim ciałem.
Parcie spontaniczne bez wcześniejszych ingerencji medycznych mogłoby bardzo wyraźnie zmniejszyć ilość komplikacji porodowych.
Ale oczywiście teksty w stylu "przyj, przyj" są bardzo popularne, mimo że szkodliwe zazwyczaj.
W dużej części to wina samych kobiet, które chcą szybciej urodzić dziecko, więc prą z całych sił.
Nawet nie wiedzą jakie to szkodliwe.