Witam. Ja również rodziłam w Bizielu. Na izbę przyjęć trafiłam z podejrzeniem odejścia wód płodowych. jednak lekarz po badaniu stwierdził, że to nie wody i odesłał mnie do domu. Nas ranem jednak znowu odchodziły mi wody. Był to mój pierwszy poród i lekarz usilnie próbował mi dać do zrozumienia, że jako pierworódka nie mam o niczym pojęcia. Na izbę przyjęć trafiłam rano, chyba przed zmianą, bo pani położna pomimo, że powiedziałam jej , że chyba wody mi odchodzą kazała mi czekać w poczekalni na swoją kolejkę. Akurat trwały badania KTG pacjentek z oddziałów. Kiedy już nadeszła moja kolej, położna kazała się położyć na łóżko i zrobiła KTG. Po KTG miałam pokazać jej wkładkę, czy to na pewno wody. Stwierdziła, że nie, ale jak już przyjechałam to mam poczekać na lekarza na badanie. i dalej na korytarz, bo akurat lekarz jest na obchodzie! kiedy łaskawie się zjawił ( po odczekaniu w kolejce) poszłam na fotel i on stwierdził, że rodzę, rozwarcie 4 cm, najgorsze , że nie miałam wód płodowych od kilku godzin! i żadnych skurczy. potem akcja poszła błyskawicznie, szybko na porodówkę, oksytocyna i w 3,5 godziny urodziłam córcię. Zdrową i śliczną
jeżeli chodzi o personel podczas porodu nie mogę narzekać, położna zainteresowana mną i moim samopoczuciem, doradzała co robić jak oddychać, lekarz, który mnie łyżeczkował również miły, podczas zabiegu opowiadał mi kawały, żebym się rozluźniła
leżałam w sali 2 osobowej, pielęgniarki od maluchów miłe ( nie mogę złego słowa powiedzieć), położne też ok i ta miła pani od laktacji ( nawet dała mi herbatkę HIPPA na laktację ).
urodziłam 27 lipca 2010 roku
Ostatnia konkluzja
Pani z izby przyjęć była naprawdę okropna, znieczulica totalna. Natomiast co było później wspominam naprawdę miło