reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Bydgoszcz Szpital Biziela

Witam.
Ja niestety miałam przyjemność z tym cudnym,przereklamowanym szpitalem.Do Bydgoszczy trafiłam z Grudziądza ponieważ miałam cukrzyce ciążową.Nawet na początku się ucieszyłam,bo nasz szpital też nie ma za dobrej opinni,więc uważałam to za coś dobrego...przejade się i będę w dobrych ręcach.
Lekarze na patologii stwierdzili,że dostane cewnik na wywołanie...kiedy leżałam całą noc w bólach rano się dowiedziałam,że mam się powstrzymać bo nie ma miejsca na porodówce!!!:wściekła/y:
Kiedy zaczełam troche się unosić to miejsce się znalazło...była godzina 14!!!
No i porodówka,a tam następny szok!!!
Leżałam następne 2 godz.Kiedy po tym czasie wkoncu zostałam porządnie zbadana...stwierdzili ze nie bylo po mnie widac ze wsumie juz rodze:tak:.
Takie ciągłe badania trwały do 20!!Ciągła zmiana lekarzy...najróżniejszych,to samo położnych.:szok:
Nie byłam informowana o niczym!!Cały czas słyszałam,że będzie ciężko:baffled:
Co się pozniej okazało to trafiłam na cesarke,po zbadaniu przez bardzo mila pania doktor.A cały personel nie wiedział w tamtej chwili co napisac w karte kiedy wody odeszly itd nic nie wiedzieli!!!
Co póżniej zauważyłam to miałam okropnego pecha,że urodziłam akurat w piątek i leżałam przez wekend...Na sali pooperacyjnej nie bylo kompletnie nikogo,pielęgniarki przychodziły jak już z cewników kapało na podłoge.
To samo w przypadku pokarmu,ponieważ niemiałam swojego a musiałam czymś nakarmic maluszka musiałam za kazdym razem chodzic sama i prosic o butelke(to tez w zaleznosci kto mial dyzur)W inny dzien bardzo mila polozna po kryjomu mi przynosiła:szok:
Podsumowując...to raczej powinnam byc wdzięczna za to że wyszliśmy z tego cało:tak:Mam zdrowego synka...i pewność,że z drugim dzieckiem już Bydgoszczy nie odwiedze!!!!
 
reklama
To jest dla mnie szok! Taka indolencja w Bizielu?? Tylko dlaczego tyle kobiet tam ciągnie??:szok: Ja nie dam sie zaciągnąć po tym co nacztałam na forum. Owszem są plusy; dobre zaplecze sprzętowe, nowy oddział,ale jeśli nie ma życzliwości, nie warto się denerwować dodatkowo. Moją wiosenną Jagódkę :-) urodzę w Dwójce,choć wszystkie znajome gadały o Bizielu,ale dwie z nich miały cc..więc ominęły je prawdziwe męczarnie.. Kumpelę odesłali z poważtym schorzeniem,pomimo że lekarz stamtąd ją prowadził..Oj naroiło się nieciekawie...Pozostał miesiąc..zobaczymy.
 
witam wszystkie mamy:-) Jestem w ciąży z drugim dzieckiem.Synek,Kubuś, ma 8 lat.Kubę rodziłam w Szubinie.Poród i pobyt w szpitalu wspominam bardzo dobrze.Ale towarzyszyły mi przy porodzie 2 znajome położne,których już niestety nie ma.Poza tym teraz nie jest tam najlepiej.Dyktatura pani ordynator jest ponoć bezwzględna.Mieszkam w Szubinie więc co nieco się wie.Teraz mam rodzić w Bizielu.Niestety wykryto u mnie toksoplazmozę:-( Jestem tym przerażona.Teraz jak przeczytałam o sytuacji w Bizielu dodatkowo się zestresowałam.Czy któraś z mam na tym forum również trafiła tam z toksoplazmozą?Może ktoś mógłby mi coś na ten temat napisać?Z góry dziękuję
 
Mam termin na czerwiec i chcialam rodzic w Bizielu poniewaz moj lekarz prowadzacy ma tam dyzury ale po przeczytaniu tego tematu chyba zmienie zdanie i zdecyduje sie na dwojke chociaz tam kilka lat temu mojej znajomej przyniesli inne dziecko nie jej :( i takim sposobem zrazilam sie do jednego i do drugiego szpitala :( ktory wybrac????????????
 
Mam termin za 10 dni i musze przyznac ze te wszystkie opowiesci na forum niesamowicie mnie stresowały. Wpewnym momencie zdecydowalam sie na szpital 2 ale po tym dostałam numer do poloznej z biziela i ostatecznie zdecydowalam ze nawet chocby wszystkie pielegniarki mnie olewaly to jak bede miala swoja polozna- cala reszta mnie nie obchodzi. Wazne zeby miec przy sobie kogos kogo sie zna. Ostatnio bylam na oddziale- jest sliiicznie! Czysto, milo i spokojnie. Panie polozne byly bardzo sympatyczne i naprawde ta wizyta napawala mnie duzym optymizmem. Moja polozna okazala sie przesympatyczna kobitka i mam nadzieje ze podczas mojego porodu bedzie taka sama jak podczas spotkania. A jeszcze a propos Biziela to rozmawialam ostatnio podczas badania ktg u mojego lekarza (chodzę prywatnie) z pielegniarka o opinii biziela i mi powiedziala ze na pewno nie mozna zarzucic poloznym z biziela niekompetencji i ze mozna sie czuc tam bardzo bezpiecznie, a niemile wrazenia kobiet z porodow tam wynikaja z tego, ze tamtejszy personel podchodzi dosyc hm.. fachowo? do swojej pracy.. bez zbednych czulosci i roztkliwiania sie (jak to w szpitalu) a ciezarne wychuchane i wydmuchane w domu maja problem z naglym brakiem ciepla ktorego sie spodziewaja...
Moze ta opinia komus pomoze w wyborze szpitala.. ja tam chce sbyc pewna ze w razie jakichs problemow zajma sie mna kompetentni ludzie.. A polozne ktore tam spotkalam byly naprawde bardzo symoatyczne, usmiechniete i ciagle zartowaly..
Co ma byc to bedzie!;) trzymajcie kciuki bo naprawde mam juz powaznego stresa przed porodem.. nie mialam czasu na szkole rodzenia, bo musialam zaliczyc normalna szkole i boje sie ze nie dam rady:(
 
Gdy dowiedziałam się, że mam cukrzycę i nie będę mogła urodzić dziecka w Inowrocławskim szpitalu, ponieważ szpital nie jest zaopatrzony w aparat do podania dziecku glukozy ( gdyby potrzebowało po urodzeniu).
Dowiedziałam się, że takim szpitalem jest Szpital Biziela w Bydgoszczy. Nie byłam z tego zadowolona, ale uznałam, że to jednak najlepsze wyjście dla mnie i dla dziecka. Jakże się myliłam, gdy trafiając 12.09.08r na oddział patologii ciąży myślałam, że trafiłam pod najlepszą opiekę i najlepszych specjalistów. Na patologii kobiety leżą i nie są informowane o stane zdrowia, czy jakichś zabiegach, które je czekają!!! Położne w dość ironiczny i perfidny sposób podchodzą do pacjentek młodych lub poprostu dla sytuacji dla których znalazły się na oddziale ( przykładem może być dziewczyna w 4 ciązy po trzech cc, której groziło pęknięcie macicy na bliźnie po poprzednim cc). Położne zajmują się duperelami typu sprawdzanie tętna dziecka co 2 godziny!!! nawet w nocy!!! i temperaturkami pacjentek. Za to nie poinformowały pacjentek zdrowych, aby zachować szczególną ostrożność, ponieważ na oddział została przyjęta pacjentka w 30 tc. Po częściowym odejściu wód płodowych i ogólnym zainfekowaniu organizmu!!! Korzystając z toalety nie trudno się zarazić. Trafiłam na ten oddział w 41 tc i leżałam 4 dni zanim zdecydowano się na wywołanie porodu. Samego porodu nie wspominam źle, ale tylko dlatego, żę już na początku porodu ( oxy nie działała) dałam w łapę położnikowi i wprost prosiłam, żeby mi pomógł. W tym momencie poczułam się jak w prywatnej klinice , dodatkowe kroplówki ( o dziwo pojawiły się skurcze), szyjki i pleców. Poskutkowało, ale niestety za kasę i córeczka była na świecie w ciągu 1,5 godzinki. Z traktu porodowego dosłownie wybiegłam nie czekając na wózek i wywiezienie. Wtedy też pomyślałam: Jaki wredny i skorumpowany szpital. Na Położniczym okazało się, że córka ma szmery na płuckach po prawej stronie i musi dostać antybiotyk w kroplówce na rozszerzenie oskrzelek i żeby jej się lepiej oddychało ( miała katarek). Na drugi dzień na położniczym popłynęła nowina, żę 3/4 oddziału jest zarażone jakimiś bakteriamii ( Matki i dzieci). Nieco później okazało się, że na patologii leży od dłuższego czasu kobieta, której w 30 tc odeszły wody płodowe i jej organizm jest całkowicie zainfekowany. Miała gronkowca paciorkowca i jeszcze jakieś cho*erstwo ( nazwy nie pamiętam). Ciąży tej kobiety nie dało się dłużej utrzymać i 18.09 urodziła. Dziecko trafiło na intensywną terapię a ta kobieta... na położniczy aseptyczny ( ironia normalnie!). Na następny dzień sobie wyszła, ale niestety syf, jaki po sobie zostawiła będzie jeszcze długo o sobie dawał znać, zarażając inne kobiety i dzieci. Nie mogę też dobrze wypowiedzieć sie o położnych z aseptyka. Noworodki kąpane są przy otwartych oknach!!! A znieczulica, jaka panuje na płacz dziecka zabieranego na badanie czy kąpanie nie ma granic!!! Najciekawsze w tym wszystkim jest hasło które wisi na plakatach " Szpital przyjazny dziecku"- przecież jest to śmiechu warte!!! Po oddziale chodzi kobieta wręcz zmuszająca kobiety po porodzie do naturalnego karmienia nawet, gdy kobieta nie ma pokarmu!!! Nidgy nie miałam pokarmu, więc i teraz nie liczyłam na cód. Pokarmu nie miałam i nie mam, mimo, że przystawiałam córeczkę do piersi co chwilę. Wszystko skończyło się na tym, że mam podrażnione brodawki do krwi, a mała darła się z głodu. Po kilku błaganiach dostałam sztuczne mleko mleczko dla dziecka, ale było ono rozdzielane i za każdym razem trzeba się było prosić i tłumaczyć, że się nie ma pokarmu i że dziecko z głodu. Od lekarzy nic się nie było można dowiedzieć o stanie zdrowia dziecka. Gdy po kilku dniach nie wytrzymałam i poszłam do lekarki zapytać się w jakim stanie jest dziecko, jak wyszły wyniki i co jeszcze będzie badane lekarka odpowiedziała nie zrozumiałymi dla mnie terminami. Powiedziałam, że nie znam się na normach i że nie rozumiem tego języka, którego używa. Odpowiedziała mi wtedy w bardzo niemiły sposób zacytuję : " Gdyby pani się znała i rozumiała to by pani tutaj pracowała. Ale pani tutaj nie pracuję i nie musi sie znać!!!" Ot. tyle się dowiedziałam. A gdy jakiś czas później spotkała mnie spacerująca i płacząca po korytarzu "aseptyka" stwierdziła, że mogę sobię trochę popłakać, że 50% kobiet ma depresję i że dobrze mi płacz zrobi. A ja do cholery nie miałam i nie mam żadnej depresji, ja poprostu denerwowałam się o własne dziecko... Czy to takie dziwne? Nie normalne, że matka płacze bo nie wie jaki jest stan jej dziecka i jakie będzie podjęte leczenie? W końcu po wielu perypetiach i prośbach udało się mojemu męzowi dowiedzieć, że dziecko ma rozplanowany antybiotyk na 5 dni bo w prześwietlenu wyszło, że ma niewielkie zmiany osłuchowe na płuckach po prawej stronie. W szpitalu musiałam przebywać przebywać wraz z dzieckiem do 25.09.08r ( do końca antybiotyku, który otrzymywała córka) i po ostatnim zastrzyku wyszłam z dzieckiem do domu. Dziecko było juz dwa razy badane przez pediatrę i córeczka jest zdrowa. Na szczęście mam zdrowe dziecko, ale o koszmarze jaki przeżyłyśmy na pewno nie da sie tak szybko zapomnieć. Jedyne, co mogę poradzić przyszłym matkom to, to aby jak najdalej trzymały się od tego idio*ycznego szpitala a prof. W. Szymański powinien się wstydzić za swój personel. Wspomnienia, które zostały mi po tym szpitalu to... trauma na samą myśł o Bizielu. Aby więcej moja noga tam nie postała!!! :no::crazy::no:


Matka malutkiej Martusi.
_________________

 
A ja jestem zadowolona. Leżałam na patologii prawie tydzień a potem miała cesarkę bo zagrażała zamartwica. Natychmiast podjęto decyzje o porodzie. Opieka na patologii, porodówce i potem super. Ale na temat odziału intensywnej terapii noworodków mogłabym duzo mówić...
 
Hmm ja rodzilam w lutym 2009 i predzej 2002 mialam cesarke jestem bardzo zadowolona i z porodowki i z patologii jak rowniez w odziale po operacyjnym.
O intensywnej terapii nowordka moge powiedziec duzo poniewaz syn lezal tam ponad 2 m-c panie fajne choc zaleznie od zmiany byly te czarne owce rowniez.A o porodowce teraz to powiem ok szkoda tylko ze chodzic nie mozna tylko w tym fotelu niewygodnym trzaba lezec ale poza tym szpital ok:tak:
 
ja rodzilam równez w bizielu pierwsze dziecko prez ciecie drugie naturalnie i bylam bardzo zadowolona i z pielagniarek i z lekarzy oraz poloznych
nawet lezac prawie dwa miesiace na patologii bardzo chwale sobie pomoc jaka tam otrzymalam i wsparcie ale chce zaznaczyc ze ja rodzilam w 2004 i 2005 nie wiem jak jest teraz ja rodzilam jeszcze jak jeszcze pracowal pan doktor wasilewski ale etraz podobno juz nie pracuje
 
reklama
Rowniez rodzilam w bizielu i ogolnie wspominam dobrze polozna przy porodzie super a lekarz jeszcze lepszy pozniej no to juz zalezalo od osoby roznie bywalo ale chyba najmniej sprawdzila sie pani z poradni laktacyjnej jej pomoc byla naprawde znikom :no:
 
Do góry