reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

****************Bydgoszcz ReAkTyWaCjA ***************

A karmienie piersią oprócz oczywistych korzyści dla dziecka i matki, to niesamowita wygoda. Zawsze żarełko mamy przy sobie i nie trzeba się bawic w żadne butle, mleka w proszku itp.

Kaśka
no nie do końca...
wiem o czym piszesz i po części się zgadzam
ale z drugiej strony... ja np nigdy nie karmiłam publicznie, bo nie lubie
i dla mnie karmienie piersią oprócz wielkiej satysfakcji jest też takim małym aresztem ;-)
czasem bym chciała, żeby mały był juz na butli a czasem.... wiem, że kiedy przestanę karmić piersią będę tęskniła za czasami kiedy nie trzeba było myś buteleczek itp :-p


KOCHANE
WSZYSTKEIGO DOBREGO NA śWIęTA
SMACZEGO JAJA I POGODY !!!
 
reklama
Heheee bosh to bosh -ta linia, też maxxx 5 ale mniejszy lcd :((( nieco inny typ, ta fota przypominała maxxx 6 ale juz był nie na nasza kieszen.

no dobra tyle o pralkach

Co do karmienia piersią - mam absolutnei takie samo zdanie jak Mel w sprawie karmienia - polecam, karmiłąm 8,5 miesiaca, ale nigdy publicznei i tak sie organizowalam, ze milam butelki, nie wyobrazam sobie karmic np w centrum handlowym... ja mialam to szczescie i karmilam w centrum ale w ciszy i spokoju, u meża w biurze przy sklepie he he.
No ale to sprawa indywidualna.

Dzis za cos tam ochrzanialam moje dziecko, acha, że mi niszczy deko swiateczne a jajo madrzejsze od kury przemawia "Mamusia nie denerwuj sie, nie denerwuj MNIE". Zatkało mnie, poważnie.

Czego i wam życzę na te swieta - nie denerwujcie się, nawet jak pogoda sie zepsuje, pogody ducha zatem.
 
WSZYSTKIEGO DOBREGO NA ŚWIĘTA

Kariwiw pralka super......:tak:

A co do cycolenia, to nie mam nic przeciwko pulbicznym "posiłkom" ale sama nigdy tego nie robiłam, jakoś siebie w tej roli nie widziałam :-D .

Franka karmiłam 7 m-cy. Jakoś to organizowałam. Nawet na weselu się bawiłam jak miał 3 miesiące. Babcia podawała wtedy ściągnięte mleko.
Wiem że to swego rodzaju areszt. Ale tylko na pierwsze miesiące, potem się reguluje i są inne posiłki. Przecież nie po to rodzimy dzieci aby było jak dawniej: kino, kolacja, wypady na każde zawołanie i jak ochota przyjdzie....potem już nic nie jest takie same :tak: Więc to uwiązanie da się przeżyć i nie trwa ono wiecznie ;-).
A znam wiele przypaków, że niby mleka nie ma, słaby pokarm....po za faktycznymi przypadkami, które się zdarzają - a te nimi nie są - znane mi delikwentki nie potrafia sie przyznać wprost, że nie mają ochoty zrezygnować z dotychczasowego biegu ich życia.....tylko po co rodziły dzieci??? Czasami aż samo się na suwa, że owe maluchy były w różnymi "środkami" a nie celami samymi w sobie, ech :no: .

Ale się wywnętrzniłam.
 
JJ no i masz całkowitą rację ...
niestety i tak bywa :-p

ja karmiłam Pariskę 6 miesięcy i taki sam plan mam co do synka :tak:
może też się uda go zrealizować :-)
 
Dziewczyny, ja też nie lubię karmic publlicznie. Nie miałabym odwagio usiąsc w zatłoczonym miejscu i wyciągnąc cycka. Jak wyruszyliśmy na dłuższą wycieczkę, to karmiłam albo w lesie na kocu i byli tam z nami tylko nasi przyjaciele i żadnych obcych ludzi albo w samochodzie. Choc raz mi się zdarzyło, że jak wracałam z Oliwką z rehabilitacji, a ona płakała z głodu, to się zatrzymałam nad Balatonem. Miałam do wyboru, albo dac jej jesc, albo prowadzic przez 10 minut wózek z wrzeszczącym dzieckiem. Usiadłam na ławce - one są tak zamontowane wlekko w głębi między drzewami, że właściwie byłam skryta, zakryłam sie od przodu wózkiem i karmiłam. Ludzie przechodzący, których było niewiele, pewnie nawet się nie zorientowali, że karmię.
 
Zgadzam się z Wami, że karmienie piersią to swojego rodzaju areszt. Sporo czasu pochłania, musisz byc na zawołanie dziecka co 3 godziny czase częściej, w nocy też takie cycusiowe dzieci wytrzymuja krócej (chociaż moja odpukac nocki przesypia rewelacyjnie, cycka ciągnie we śnie). Ale ja jestem takiego zdania jak JJ, dojrzałe macierzyństwo, to umiejętnośc zrezygnowania z pewnych wygód jeśli wymaga tego dobro dziecka. Ja przy mojej trójce starszaków byłam zbyt mało dojrzała, żeby pokonac trudy karmienia w początkowej fazie, więc karmienie kończyłam zazwyczaj około 1,5 miesiąca. Starajac sie o Oliwkę wiedziałam, że tym razem dam radę dłużej, i chocby nie wiem co, przetrzymam ten cięzki okres. A, choc są mamy, którym karmienie przychodzi bez trudu, to ze mną akurat tak nie jest, muszę cały czas walczyc, bo pokarmu mam na styk, jak mi zaczął pokarm zanikac, to polecialam biegiem do poradni laktacyjnej. Myślę, ze najgorszy czas mam za sobą, bo przestałam sie tak bardzo denerwowac, czy dam radę. Dobra, koniec rozważań o karmieniu, pewnie juz Was zanudzam :baffled:

W sobotę mieliśmy chrzciny małej. Imprezę robilismy w hetelu Millenium, super sie wszystko udało, a lokal mogę każdemu polecic, mieli wszystko elegancko dopracowane, jedzenie super, super podane. Nie mam absolutnie do nich zadnych uwag, byli bardzo elastyczni, specjalne menu mialy wegetarianki (moja mama i moja córka), i dla mnie podano ciasto bez mleka (wszyscy mieli sernik na ciepło).
 
Kasiad to foteczki poprosimy

W kwestii karmienia - mam podobne zdanie - samo karmienie - chocby trwalo 2 lata - nie jest uciazliwe patrzac na ten okres przez pryzmat calego dziecinstwa - kilkanascie lat. Ja bez zalu rezygnowalam z wielkich wyjsc - nie bylo to trudne bo hormonki kazaly mi byc wzorowa mama;-) do szalenstwa. Tak naprawde pierwsze lata zycia dziecka to chwila - szybko mijaja.
Zupelnie nie odczulam swojego wiezienia jako wiezienie - wszedzie chcialam byc z dziecmi wiec dla mnie bylo raczej odwrotnie - cieszylam sie ze zawsze moge z nimi byc i nic mnie nie ogranicza. Taka malpia milosc, ktora jest dla mnie czyms wyjatkowym - bo tylko ja moge jej doswiadczyc - nie maz, nie tesciowa, nie ciocia.

Z Agatka mialam ciezka probe bo pierwszy miesiac spedzilam w szpitalu gdzie byla dokarmiana butelka i szybko sie zorientowala co jest latwiejsze - wiec walka byla zacieta. Potem juz bez problemu karmilam ja do 11 mies. Sama podziekowala :tak: Jagodka byla wielkim zarloczkiem, ssakiem i nie bylo zadnych problemow z karmieniem i zaczelam ja odstawiac gdy nas zaprosilii do szpitala - wiec wszystko przesunelam o miesiac - calkowicie zakonczylam karmienie na 15 mies. Bez zalu i ciagniecia za bluzke. Najwazniejsze wychwycic ten idealny moment - dla siebie - gdy mama zaczyna miec dosc - i dla dziecka - wyraznie zauwazalam okres gdy Jago byla gotowa - zapominala ze TO w ogole istnieje. Ciesze sie ze wszystko poszlo tak gladko.
 
Hej dziewczyny,

czy was też dziesiątkuje rotawirus ? u nas ciąg dalszy zmagań z tym świństwem, a już wydawało się, że jest ok. Na szczęście mały na razie zdrowy.

Na poprawe humoru ruszyłam dziś po zakupy, chyba jestem uzależniona od butów, nie moglam się zdecydować i kupiłam 3 pary. Walnięta jestem, wq... mnie to. Ale mąż nawet nie psioczył za bardzo i jeszcze mnie wspierał, może jest współuzależniony ?

Też tak macie z czymś ? napiszcie że tak ;)
 
AKTUALIZACJA:

zdążyłam wysłać tego posta po czym Wik zaczął wymiotować i mamy następnego chorutka. Do momentu aż zasnął umęczony wymiotował chyba z 5 razy. Boje sie jaka bedzie noc, i zebym ja tego badziewia nie złapała, bo ne wiem jak sobie dam rade z 2 facetami chorymi i soba.....
 
reklama
Kariwiw my rota przechodziliśmy miesiąc temu - najpierw Maja a ja razem z nią. Duzo zdrowka dla Twoich nieboraków.
Przyznam się, że ja też butowa maniaczka. Z mężem mamy układ, że kolejną parę kupuję jak wyrzucę starą. Mąż nie był zbyt precyzyjny w swojej propozycji umowy, więc mogę jego wyrzucić, aby zrobić miejsce na moje zdobycze :);-) ;-)
 
Do góry