Aktualizuję, nie będę zakładać nowego posta
Po moim ostatnim wpisie miesiączka trwała całe 8 dni i była dość obfita. Usg 02.10.2023 piękna, "czysta" macica, jajowody i jajniki również w porządku, brak płynu w zatoce Douglasa.
Pani doktor powiedziała, że bardzo się martwiła o mnie i jeżeli jesteśmy w stanie to żebyśmy ten jeden cykl sobie odpuścili starania, żeby zobaczyć czy hormony wrócą do pełni sił.
No i tak, cały październik zleciał mi na zabezpieczaniu, nie czułam w prawdopodobnym okresie okołoowulacyjnym żadnych typowych objawów, w terminie pierwszego dnia miesiączki (23.10) zapomnieliśmy się zabezpieczyć, w zasadzie byliśmy przekonani, że do okresu dojdzie, a tu mamy 04.11 - krew z 25.10 (powinien być 3 dzień miesiączki) TSH 1,58, Beta 0,4, Progesteron 0,32, test z 02.11 ujemny - a miesiączki brak
Meh, chyba za szybko się ucieszyłam wrześniem i założyłam powrót do stabilności. 08.11 wizyta u ginekologa, bo jednak będzie już wtedy 17 dni opóźnienia. Cykle przed ciążą i łyżeczkowaniem miałam +/- 30/31 dni, a tu dziś 43 dzień jakiegoś niezłego cyklu
W ciążę jakoś nie wierzę, głowa mi bardzo odpoczęła ostatnimi tygodniami, wróciłam na pełne obroty do pracy, więc nie mam czasu na "rozmyślanie"
Pozdrawiam Was wszystkie czytające