Hej dziewczyny!
Problem mój pewnie przewija się tu bardzo często, ale opiszę mój przypadek.
Nie zabezpieczam się z partnerem od prawie 3 lat. Po dwóch latach bezowocnych prób udałam się do lekarza na pełną diagnostykę. Wybrałam jednego z najlepszych ginekologów w moim 700 tys. mieście. Nasłuchałam się wielu pozytywnych opinii, że Pani jest specjalistką "od dzieci", że pomaga wielu parom i wszystkim w końcu się udaje.... Pani Doktor zleciła badania. Jedyne co było nie tak to podwyższona homocysteina i za duże LH. Reszta badań, czyli m.in tarczyca, prolaktyna, fsh ok. Od 5 miesięcy wyniki są już w normie. Byłam przekonana, że obniżę homocysteinę i się uda. Zbiłam ją o połowę, z 14 do 7 i dalej nic. Prawdopodobnie mam mutację genu więc cały czas przyjmuję kwas foliowy metylowany i witaminy żeby wyniki znowu się nie pogorszyły. Drożność jajowodów ok, nasienie ok, wielokrotny monitoring cykli, zawsze wszystko książkowo, owulacje potwierdzone więc stymulacje niepotrzebne. Zapisuje w aplikacji w telefonie kiedy mam miesiączkę i dzięki niej wiem, że w czasie ostatnich dwóch lat miałam dwa cykle 32 dniowe. Najkrótszy trwał 25 dni. Tak to zazwyczaj cykle trwają 27-28 dni. Nie ma praktycznie cyklu żeby nie było stosunków między 10 a 16 dniem, a mimo to nic...Lekarz prowadzący nie ma już pomysłu na jakie badania mnie kierować bo pod względem medycznym wszystko jest ok. Wolałabym wiedzieć już co leczyć...niż co miesiąc słyszeć, że proszę próbować bo jest piękny pęcherzyk. Pozostaje inseminacja albo in vitro, ale nie mamy nawet 30 lat, wolałabym zajść naturalnie, ale wydaje się to z miesiąca na miesiąc niemożliwe. Na ostatniej wizycie Pani Doktor zapytała się mnie, czy nie chcę odpocząć od badań, monitoringów itd. Dodam jeszcze, że nie jesteśmy otyli, nie palimy papierosów, alkohol sporadycznie i nie chorujemy na żadne choroby przewlekłe. Partner jedynie przyjmuje leki na nadciśnienie. Kiedyś myślałam ,że może te tabletki mają negatywny wpływ na jakość nasienia, ale badanie wyszło dobre.
I jeszcze jedno, ja sama mam wrażenie, że już schizuje, ale co się dziwić po takim czasie. Nie tak łatwo zająć się czymś i nie myśleć. Sporo pracuje więc głową jestem gdzie indziej, ale przychodzą takie dni albo imprezy wśród dzieciatych znajomych, że się odechciewa wszystkiego i cięzko udawać, że wszystko jest świetnie jak Ci wszyscy pocieszyciele starali się max pół roku.. Partnera nie naciskam, bo na niego słowa "musimy", "trzeba" czy "owulacja" działają zniechęcająco i przynosi to odwrotny skutek.... On cały czas ma podejście takie, że w końcu się uda, że nie można się zniechęcać i wszystko wyjdzie w swoim czasie. Ja powoli się przyzczajam do tego, że może kiedyś po prostu samo zaskoczy, tylko nie chce mieć wtedy 35 lat... najgorsze jak koleżankom udaje się w 1 albo 2 cyklu. Oczywiście życzę im szczęścia, ale to jest niezwykle dołujące
staram się wyluzować ale to czasami nie jest takie proste. Mam wszystko w życiu.. zdrowie, miłość, wykształcenie, prace, pieniądze...jedyne czego mi brakuje to dziecko
a może nie można mieć wszystkiego?
Dziewczyny, macie pomysły jakie badania można jeszcze zrobić? a może nie ma co czekać i próbować z tą inseminacją?
Może są tu jakieś dziewczyny którym udało się po dłuższym czasie i mogą mnie pocieszyć?