reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

brak ciąży mimo starań od kilku lat :(

Ona opowiem ci swoją historię, pierwsze dziecko to była wpadka po odstawieniu pigułek w pierwszym cyklu, a potem 16 lat nic, potem 2 ciąza poroniona w 10 tyg, totalna załamka, prawie chciałam się z mostu rzucić. Gdyby nie syn w domu to może mnie by tutaj nie było, jakoś sie pozbierałam i połowę oszczędności poszło na in vitro (robiłam w Grecji) - ponad 30k, niestety okazało się ze się nie udało, wyjechaliśmy z męzem na wakacje i po okresie wywołanym odstawieniem leków po nieudanym zabiegu był TEN cykl i urodziałam śliczną coreczkę w kwietniu tego roku. Teraz z meżem tez sie staramy ale na zasadzie bedzie to ok nie bedzie trudno, przy czym u mnie wyglada, na to, że ciąze sie po stymulacji hormonalnej. Nie załamuj się będzie dobrze, porób badania jak pisza dziewczyny i działaj. Jak bedziesz chciała in vitro jest tu mnóstwo dziewczyn które pomogą w wyborze i kliniki i lekarza.
 
reklama
Hej dziewczyny!
Problem mój pewnie przewija się tu bardzo często, ale opiszę mój przypadek.
Nie zabezpieczam się z partnerem od prawie 3 lat. Po dwóch latach bezowocnych prób udałam się do lekarza na pełną diagnostykę. Wybrałam jednego z najlepszych ginekologów w moim 700 tys. mieście. Nasłuchałam się wielu pozytywnych opinii, że Pani jest specjalistką "od dzieci", że pomaga wielu parom i wszystkim w końcu się udaje.... Pani Doktor zleciła badania. Jedyne co było nie tak to podwyższona homocysteina i za duże LH. Reszta badań, czyli m.in tarczyca, prolaktyna, fsh ok. Od 5 miesięcy wyniki są już w normie. Byłam przekonana, że obniżę homocysteinę i się uda. Zbiłam ją o połowę, z 14 do 7 i dalej nic. Prawdopodobnie mam mutację genu więc cały czas przyjmuję kwas foliowy metylowany i witaminy żeby wyniki znowu się nie pogorszyły. Drożność jajowodów ok, nasienie ok, wielokrotny monitoring cykli, zawsze wszystko książkowo, owulacje potwierdzone więc stymulacje niepotrzebne. Zapisuje w aplikacji w telefonie kiedy mam miesiączkę i dzięki niej wiem, że w czasie ostatnich dwóch lat miałam dwa cykle 32 dniowe. Najkrótszy trwał 25 dni. Tak to zazwyczaj cykle trwają 27-28 dni. Nie ma praktycznie cyklu żeby nie było stosunków między 10 a 16 dniem, a mimo to nic...Lekarz prowadzący nie ma już pomysłu na jakie badania mnie kierować bo pod względem medycznym wszystko jest ok. Wolałabym wiedzieć już co leczyć...niż co miesiąc słyszeć, że proszę próbować bo jest piękny pęcherzyk. Pozostaje inseminacja albo in vitro, ale nie mamy nawet 30 lat, wolałabym zajść naturalnie, ale wydaje się to z miesiąca na miesiąc niemożliwe. Na ostatniej wizycie Pani Doktor zapytała się mnie, czy nie chcę odpocząć od badań, monitoringów itd. Dodam jeszcze, że nie jesteśmy otyli, nie palimy papierosów, alkohol sporadycznie i nie chorujemy na żadne choroby przewlekłe. Partner jedynie przyjmuje leki na nadciśnienie. Kiedyś myślałam ,że może te tabletki mają negatywny wpływ na jakość nasienia, ale badanie wyszło dobre.
I jeszcze jedno, ja sama mam wrażenie, że już schizuje, ale co się dziwić po takim czasie. Nie tak łatwo zająć się czymś i nie myśleć. Sporo pracuje więc głową jestem gdzie indziej, ale przychodzą takie dni albo imprezy wśród dzieciatych znajomych, że się odechciewa wszystkiego i cięzko udawać, że wszystko jest świetnie jak Ci wszyscy pocieszyciele starali się max pół roku.. Partnera nie naciskam, bo na niego słowa "musimy", "trzeba" czy "owulacja" działają zniechęcająco i przynosi to odwrotny skutek.... On cały czas ma podejście takie, że w końcu się uda, że nie można się zniechęcać i wszystko wyjdzie w swoim czasie. Ja powoli się przyzczajam do tego, że może kiedyś po prostu samo zaskoczy, tylko nie chce mieć wtedy 35 lat... najgorsze jak koleżankom udaje się w 1 albo 2 cyklu. Oczywiście życzę im szczęścia, ale to jest niezwykle dołujące :( staram się wyluzować ale to czasami nie jest takie proste. Mam wszystko w życiu.. zdrowie, miłość, wykształcenie, prace, pieniądze...jedyne czego mi brakuje to dziecko :( a może nie można mieć wszystkiego?
Dziewczyny, macie pomysły jakie badania można jeszcze zrobić? a może nie ma co czekać i próbować z tą inseminacją?
Może są tu jakieś dziewczyny którym udało się po dłuższym czasie i mogą mnie pocieszyć?
Słuchaj....ja staralam sie ze 3 lata....i jedno Ci powiem czasem trzeba wszystko odstawic i zając sie czyms innym. Jestem kolejnym przypadkiem ktory w koncu olał temat pogodził sie z losem i...... nieoczekiwanie ciaza.🥰 Nawet wedlug obliczeń nie powinno byc dni płodnych. Trzymam kciuki i z calego serducha Życzę 2 kresek 😘😗😗
 
Destino własnie chcę go wysłać na ponowne badanie bo bierze też suplementy na nasienie i ciekawi mnie czy to coś daje. Ja też muszę iść na badanie hormonów i homo bo tak jak mówisz, może coś się pogorszyło...
Teraz cała ta sytuacja covidowa nie sprzyja staraniom. Przyszłość jest niepewna, więc może lepiej przeczekać, ale nigdy nie ma idealnego momentu na dziecko, tym bardziej jak się człowiek stara i nie wychodzi i nie da się tego zaplanować.
Tak jak pisałam, od kilku miesięcy nie wspominam nic o tym, że teraz mam dni płodne czy coś bo wiem, że to zadziała odwrotnie na mojego lubego. Zastanawiałam się nawet nad odinstalowaniem apki od okresu żeby nie sprawdzać jaki mam dzień cyklu. Ale wtedy okres będzie mnie zaskakiwać.... I jeszcze wywalić termometr!! Miałam zwykły i elektroniczny. Ten zwykły jakiś czas temu stłukłam i pomyślałam, że bardzo dobrze :D a ten elektroniczny znowu zaniża temperaturę.
Gdyby nie mój wiek to bym pewnie wrzuciła na luz....ale czas leci, zaraz 30stka i przykre to wszystko :(
Wiele razy mówiłam, że odpuszczam. Tym bardziej teraz jak ten covid. Ale przychodzą takie dni że to wraca jak bumerang. Szczególnie jak okres przychodzi. Pierwsze dwa dni to dół i depresja, potem czas nadziei, potem wiara, że może się udało, doszukiwanie objawów i znowu to samo....
aha mam 36 lat wiec głowa do gory
 
Może warto poszukać w inmunologii komórki nk, przeciwciała ANA, przeciwciała przeciw antygenom łożyska. Sporo tego jest.
Ja osobiście nie wierzę w argument odpuszczenia głowy.
 
Ja kiedyś tez myślałam ze większość „starań i niezajść” to głowa, i dziwiłam się czemu od razu nie odpuszcza.
Ale jak sama zaczęłam to głowa cały czas liczy cykle, dni płodne, owulacje, ten lek od wtedy do wtedy, ten od wtedy do wtedy, potem tamten, wiesiołek, nie wiesiołek, metylowane, lepkość śluzu, owulacja - musi być seks czy warunki sprzyjają czy nie... No można se nie myśleć o samej ciąży ale wszystko inne ku niej zmierzające - no nie da się.

Facetom łatwiej bo to nie oni się skupiają na liczeniu kiedy jaki lek wziąć, nie oni monitorują pecherzyki, robią testy OWU i sobie zastrzyki a potem sikają na pasek i szukają bety....
 
Ja kiedyś tez myślałam ze większość „starań i niezajść” to głowa, i dziwiłam się czemu od razu nie odpuszcza.
Ale jak sama zaczęłam to głowa cały czas liczy cykle, dni płodne, owulacje, ten lek od wtedy do wtedy, ten od wtedy do wtedy, potem tamten, wiesiołek, nie wiesiołek, metylowane, lepkość śluzu, owulacja - musi być seks czy warunki sprzyjają czy nie... No można se nie myśleć o samej ciąży ale wszystko inne ku niej zmierzające - no nie da się.

Facetom łatwiej bo to nie oni się skupiają na liczeniu kiedy jaki lek wziąć, nie oni monitorują pecherzyki, robią testy OWU i sobie zastrzyki a potem sikają na pasek i szukają bety....
Dokładnie ... Napisałaś to w samo sedno. Ja nawet jak o samej ciąży nie myślę to i tak mam z tyłu głowy to o czym piszesz. A nie jestem jeszcze na takim etapie że sobie odpuszczę i wyluzuje bo uważam że właśnie teraz muszę zrobić wszystko żeby mi się udalo.
 
Dokładnie ... Napisałaś to w samo sedno. Ja nawet jak o samej ciąży nie myślę to i tak mam z tyłu głowy to o czym piszesz. A nie jestem jeszcze na takim etapie że sobie odpuszczę i wyluzuje bo uważam że właśnie teraz muszę zrobić wszystko żeby mi się udalo.

Ja nawet jak wczesniej - mając cykle naturalne, niestymulowane, starałam sie nie myslec - to potem jednak wiesz ze już po połowie, i hipotetycznie dni płodne minęły, wiesz ze już po, jajeczko albo zapłodnione albo byebye... i czekasz na ten okres łudząc się ze może jednak, ze może to oznaka ciąży, już plamisz ale może to implantacją... nie da się odpuścić bo podświadomość robi swoje...
Dodatkowo w tym roku wakacje, urlop czy odpoczynek to dla większości była fikcja - bo pandemia, wiec nie da się „wyjechać i zaszaleć na allinclusive” :((
 
Cześć Dziewczyny!

Czytam Wasze historie i wypowiedzi i czuje, że opisujecie moją historię!

Staramy się z partnerem od prawie 2 lat. Przed rozpoczęciem starań wiedzieliśmy, że może być problem ponieważ mam PCOS, ale moja Pani Doktor powiedziała coś w styl: "3 miesiące i będzie Pani w ciąży" - no niestety, nie wyszło.

Po drodze badania, leki i nie jedna próba "odpuszczenia". Ale.. było tak jak piszecie - jak odpuścić kiedy wiesz, że dzisiaj 13dc i to może być ten dzień!
Trzeba by wyrzucić chyba wszystkie kalendarze, wynieść się na bezludną wyspę i spać całe dnie :)

Ja na przykład nie miałam zleconego badania homocysteiny mimo, że mam mutacje MTHFR, trombofilie. Chyba musze się sama przebadać a nie czekać na skierowanie.

Ale w pierwszej kolejności miałam zrobioną krzywą cukrową i insulinową i tutaj wyszedł kosmos.
Insulinooporność - robi swoje, bardzo wpływa na nasze samopoczucie, hormony, owulacje.

Więc może warto jednak przebadać się w tym kierunku.

A wrogość śluzu: jedna z Was napisała, że już sie tego nie bada bo zostaje tylko inseminacja? Dziwne podejście lekarza (albo coś źle doczytałam).
Wg mnie warto znać diagnozę a nie błądzic.
 
Hej dziewczyny!
Problem mój pewnie przewija się tu bardzo często, ale opiszę mój przypadek.
Nie zabezpieczam się z partnerem od prawie 3 lat. Po dwóch latach bezowocnych prób udałam się do lekarza na pełną diagnostykę. Wybrałam jednego z najlepszych ginekologów w moim 700 tys. mieście. Nasłuchałam się wielu pozytywnych opinii, że Pani jest specjalistką "od dzieci", że pomaga wielu parom i wszystkim w końcu się udaje.... Pani Doktor zleciła badania. Jedyne co było nie tak to podwyższona homocysteina i za duże LH. Reszta badań, czyli m.in tarczyca, prolaktyna, fsh ok. Od 5 miesięcy wyniki są już w normie. Byłam przekonana, że obniżę homocysteinę i się uda. Zbiłam ją o połowę, z 14 do 7 i dalej nic. Prawdopodobnie mam mutację genu więc cały czas przyjmuję kwas foliowy metylowany i witaminy żeby wyniki znowu się nie pogorszyły. Drożność jajowodów ok, nasienie ok, wielokrotny monitoring cykli, zawsze wszystko książkowo, owulacje potwierdzone więc stymulacje niepotrzebne. Zapisuje w aplikacji w telefonie kiedy mam miesiączkę i dzięki niej wiem, że w czasie ostatnich dwóch lat miałam dwa cykle 32 dniowe. Najkrótszy trwał 25 dni. Tak to zazwyczaj cykle trwają 27-28 dni. Nie ma praktycznie cyklu żeby nie było stosunków między 10 a 16 dniem, a mimo to nic...Lekarz prowadzący nie ma już pomysłu na jakie badania mnie kierować bo pod względem medycznym wszystko jest ok. Wolałabym wiedzieć już co leczyć...niż co miesiąc słyszeć, że proszę próbować bo jest piękny pęcherzyk. Pozostaje inseminacja albo in vitro, ale nie mamy nawet 30 lat, wolałabym zajść naturalnie, ale wydaje się to z miesiąca na miesiąc niemożliwe. Na ostatniej wizycie Pani Doktor zapytała się mnie, czy nie chcę odpocząć od badań, monitoringów itd. Dodam jeszcze, że nie jesteśmy otyli, nie palimy papierosów, alkohol sporadycznie i nie chorujemy na żadne choroby przewlekłe. Partner jedynie przyjmuje leki na nadciśnienie. Kiedyś myślałam ,że może te tabletki mają negatywny wpływ na jakość nasienia, ale badanie wyszło dobre.
I jeszcze jedno, ja sama mam wrażenie, że już schizuje, ale co się dziwić po takim czasie. Nie tak łatwo zająć się czymś i nie myśleć. Sporo pracuje więc głową jestem gdzie indziej, ale przychodzą takie dni albo imprezy wśród dzieciatych znajomych, że się odechciewa wszystkiego i cięzko udawać, że wszystko jest świetnie jak Ci wszyscy pocieszyciele starali się max pół roku.. Partnera nie naciskam, bo na niego słowa "musimy", "trzeba" czy "owulacja" działają zniechęcająco i przynosi to odwrotny skutek.... On cały czas ma podejście takie, że w końcu się uda, że nie można się zniechęcać i wszystko wyjdzie w swoim czasie. Ja powoli się przyzczajam do tego, że może kiedyś po prostu samo zaskoczy, tylko nie chce mieć wtedy 35 lat... najgorsze jak koleżankom udaje się w 1 albo 2 cyklu. Oczywiście życzę im szczęścia, ale to jest niezwykle dołujące :( staram się wyluzować ale to czasami nie jest takie proste. Mam wszystko w życiu.. zdrowie, miłość, wykształcenie, prace, pieniądze...jedyne czego mi brakuje to dziecko :( a może nie można mieć wszystkiego?
Dziewczyny, macie pomysły jakie badania można jeszcze zrobić? a może nie ma co czekać i próbować z tą inseminacją?
Może są tu jakieś dziewczyny którym udało się po dłuższym czasie i mogą mnie pocieszyć?
U mnie PCOS, 5 lat starań połączonych z leczeniem. Zaszłam w ciążę niespodziewanie, kiedy już niczym się nie leczyłam, straciłam nadzieję i miałam poważne problemy rodzinne, a więc dużo stresów. Nagle dwie kreski, które wprowadziły mnie w płacz, ale nie płacz szczęścia, tylko obaw. Dopiero jak emocje opadły i potwierdziłam ciążę u lekarza, zaczęłam się cieszyć.
 
reklama
Do góry