Mam ten sam problem. Również potrzebuję jakiejś pomocy.
Była u mnie położna, widział przystawianie mój ginekolog - mój syn przystawiany jest prawidłowo, nie cmokta, nie łyka powietrza, właściwie chwyta brodawkę. Ssie jak diabeł
... właściwie odczuwam to jakby mnie gryzł, mimo że ma miesiąc i ani śladu zęba
Na początku poranił mi brodawki, krwawiły, później jedna zaczęła jakby się odrywać. Zaleczyłam ten stan, używałam muszli laktacyjnych, kremów, maści, wspomagałam się laktatorem.
Teraz brodawki są różowiutkie i gładkie, nie ma żadnych ran, ale karmienie nadal mnie boli. Każde karmienie do katorga i podchodzę do niego z wielką niechęcią. Najczęściej więc karmię jedną piersią (tą która akurat mniej boli) , drugą odciągam.
Boli mnie cały sutek, rwie nawet do piersi, również po karmieniu.
Jest to ból przypominający bardziej elektryczne pieczenie.
Nie wiem już kogo mam się radzić.
Położna skonsultowała mój problem, zasugerowała infekcję grzybiczą.
Mało mi się ta teoria klei, a ginekolog mówi, że to niemożliwe, bo pierś wyglądałaby inaczej.
Nie wiem już co robić, chciałabym karmić syna szybciej (bez laktatora) i bez niechęci.
Czy mamy jeszcze jakieś sugestie?