urszulka1308
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 27 Sierpień 2020
- Postów
- 143
Część dziewczyny!
Pomyślałam o tym, by odezwać się tu po kilku porządnych miesiącach i może dać nadzieję innym
Gdy byłam w waszej sytuacja była to moja trzecia ciąża. Pierwszego syna urodziłam w 35tyg. a drugiego syna w 32tyg. Z drugim synem wiele przeszliśmy i wciąż przechodzimy, bo ma 2,5 roku a jeszcze nie chodzi, ale jako matka ja po prostu to wiem, że będzie chodził. Gdy po raz trzeci miałam maluszka pod sercem, bardzo się bałam powtorki z przeszłości. Zatapialam się w modlitwie i to była jedna moja ucieczka. W 19tyg. moja szyjka skróciła się tam mocno, że trafiłam do szpitala z zagrożeniem poronienia. Wtedy miała tylko 12cm. Lekarze podjęli szybka decyzję o założeniu szwu ratunkowego. Podczas operacji kompletnie się nie bałam a wręcz śmiałam się z lekarzami, a to tylko dzięki pomocy z Nieba. Wróciłam do domu po 5 dniach. Szyjka rozluźniła się do 2 cm. Niektóre z Was mają teściowe, mamusie, mężów pod ręką i to jest piękne Ja w tamtym czasie nie miałam za wiele pomocy. Przez dzień i noc zajmowałam się trzylatkiem i synem co miał wtedy półtora roku i nie chodził. Lekarz zalecił mi oszczędny tryb życia, więc nie leżałam zbyt wiele, ale starałam się robić to jak najczęściej. Mąż o godz. 15 wychodził do pracy a ja kombinowałam na wszystkie sposoby dużo odpoczynku. Ale niektóre z Was wiedzą ile można odpocząć przy tak małych dzieciach. Mąż zajął się robieniem obiadu, ale posprzątać musiałam ja Liczyłam tam jak Wy tydzień po tygodniu. W 27tyg. dostaliśmy sterydy na płuca. Na każdej wizycie lekarz mi mówił jak duże szanse ma dziecko w tej chwili na przeżycie. Widziałam, że tak samo jak ja oczekiwał tego, że przyjdę w dwupaku na następną wizytę Dziecko kopało tak nisko, że miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy. Dodatkowo doszła z zaskoczenia cukrzyca ciążowa i tego też musiałam pilnować . Brałam magnez, a jak tylko brzuch zabolał to leciałam po nospe. Wieczorami jak byłam sama to przeżywałam największy stres, bo nie było nikogo przy mnie a szpital był bardzo daleko. Czekała do tego 30 tyg ale marzyłam o przekroczeniu choć 35. I jak wcześniej pisałam: tylko modlitwa mnie uspokajała. Moja koleżanka śmiała się z tego, ale popierała, że jeżeli mnie to uspokaja to i nawet dobrze. Inne dziewczyny z forum zajmowały się robótkami, więc róbcie co możecie by zająć szalony mózg Czułam na swoim przykładzie, jak stres działa na twardnienie brzucha. To przez płacze, lamenty, stres a może też zalamanie psychiczne urodziłam przedwcześnie pierwszego i drugiego syna. Trzeci raz nie popełniłam tego błędu. Po 30tyg. szyjka skróciła się i miała 1,5cm. Ale lekarz nie przejął się tak mocno, a po 34tyg już jej nie mierzył. Trzy dni przed 37tyg. urodzilam zdrowego synka przez kolejne cesarskie cięcie.
Piszę to Wam byście wierzyły w swoje szyjki i organizm Niektóre dziewczyny zmagaly się ciągle z twardnieniami brzucha, skurczami, plamieniami, wypadaniem pessara a jednak doczekały pięknych historii. Wiele dziewczyn donosiło dzieci, a nawet miały problem bo ich maleństwo nie chciało wyjść Nie traćcie nadzieji!
Uwierzcie mi, że moja sytuacja i tryb życia był trudny a jednak udało się.
Synek niedługo skończy 7 miesięcy a horror ciążowy już dawno minął
Pomyślałam o tym, by odezwać się tu po kilku porządnych miesiącach i może dać nadzieję innym
Gdy byłam w waszej sytuacja była to moja trzecia ciąża. Pierwszego syna urodziłam w 35tyg. a drugiego syna w 32tyg. Z drugim synem wiele przeszliśmy i wciąż przechodzimy, bo ma 2,5 roku a jeszcze nie chodzi, ale jako matka ja po prostu to wiem, że będzie chodził. Gdy po raz trzeci miałam maluszka pod sercem, bardzo się bałam powtorki z przeszłości. Zatapialam się w modlitwie i to była jedna moja ucieczka. W 19tyg. moja szyjka skróciła się tam mocno, że trafiłam do szpitala z zagrożeniem poronienia. Wtedy miała tylko 12cm. Lekarze podjęli szybka decyzję o założeniu szwu ratunkowego. Podczas operacji kompletnie się nie bałam a wręcz śmiałam się z lekarzami, a to tylko dzięki pomocy z Nieba. Wróciłam do domu po 5 dniach. Szyjka rozluźniła się do 2 cm. Niektóre z Was mają teściowe, mamusie, mężów pod ręką i to jest piękne Ja w tamtym czasie nie miałam za wiele pomocy. Przez dzień i noc zajmowałam się trzylatkiem i synem co miał wtedy półtora roku i nie chodził. Lekarz zalecił mi oszczędny tryb życia, więc nie leżałam zbyt wiele, ale starałam się robić to jak najczęściej. Mąż o godz. 15 wychodził do pracy a ja kombinowałam na wszystkie sposoby dużo odpoczynku. Ale niektóre z Was wiedzą ile można odpocząć przy tak małych dzieciach. Mąż zajął się robieniem obiadu, ale posprzątać musiałam ja Liczyłam tam jak Wy tydzień po tygodniu. W 27tyg. dostaliśmy sterydy na płuca. Na każdej wizycie lekarz mi mówił jak duże szanse ma dziecko w tej chwili na przeżycie. Widziałam, że tak samo jak ja oczekiwał tego, że przyjdę w dwupaku na następną wizytę Dziecko kopało tak nisko, że miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy. Dodatkowo doszła z zaskoczenia cukrzyca ciążowa i tego też musiałam pilnować . Brałam magnez, a jak tylko brzuch zabolał to leciałam po nospe. Wieczorami jak byłam sama to przeżywałam największy stres, bo nie było nikogo przy mnie a szpital był bardzo daleko. Czekała do tego 30 tyg ale marzyłam o przekroczeniu choć 35. I jak wcześniej pisałam: tylko modlitwa mnie uspokajała. Moja koleżanka śmiała się z tego, ale popierała, że jeżeli mnie to uspokaja to i nawet dobrze. Inne dziewczyny z forum zajmowały się robótkami, więc róbcie co możecie by zająć szalony mózg Czułam na swoim przykładzie, jak stres działa na twardnienie brzucha. To przez płacze, lamenty, stres a może też zalamanie psychiczne urodziłam przedwcześnie pierwszego i drugiego syna. Trzeci raz nie popełniłam tego błędu. Po 30tyg. szyjka skróciła się i miała 1,5cm. Ale lekarz nie przejął się tak mocno, a po 34tyg już jej nie mierzył. Trzy dni przed 37tyg. urodzilam zdrowego synka przez kolejne cesarskie cięcie.
Piszę to Wam byście wierzyły w swoje szyjki i organizm Niektóre dziewczyny zmagaly się ciągle z twardnieniami brzucha, skurczami, plamieniami, wypadaniem pessara a jednak doczekały pięknych historii. Wiele dziewczyn donosiło dzieci, a nawet miały problem bo ich maleństwo nie chciało wyjść Nie traćcie nadzieji!
Uwierzcie mi, że moja sytuacja i tryb życia był trudny a jednak udało się.
Synek niedługo skończy 7 miesięcy a horror ciążowy już dawno minął