No w końcu mój smierdzący temat więc się mogę wypowiedziec
Za dużego pola do popisu w temacie zaparć w ciąży nie ma - laktuloza w syropie ma swoje wady bo wywoływała np u mnie wzdęcia nie do zniesienia. Gazy miałam po niej potworne - nie dość że atmosfera wokół leżącej zatruta to jeszcze leżąca nie wie czy twardy brzuch to wzdęcie czy stawiająca się macica
Podczytujac to forum na kilka miesięcy wstecz postanowiłam wyeliminować koszmarną dla mnie laktuloze i przede wszystkim powalczyć dietą i tak ciągnę już ponad dwa miesiące z bardzo dobrym skutkiem (teraz 32tc). Dzień zaczynam od szklanki ciepłej wody z sokiem z ćwiartki cytryny, ziarniste pieczywo, co drugi dzień kefir, od czasu do czasu suszona śliwka lub kieliszek zakwasu z buraków czy soku z kiszonej kapusty i min 3l wody dziennie. W czasie świąt było trochę folgowania żywieniowego i piłam dwa razy dziennie 1-1,5 łyżeczki mielonego siemienia zalanego gorącą wodą. W apteczce na wszelki wypadek mam też musujące
czopki Eva qu (też tu polecane) ale używałam tylko raz bardziej z ciekawości niż faktycznie z konieczności (to był drugi dzień bez wypróżnienia a wg mojego lekarza co drugi dzień to wcale nie jest źle). Czopek godny polecenia
i jeszcze to jego mussssujące określenie
Mnie do diety przekonały dopiero męczarnie po laktulozie, bo nie wierzyłam, że aż tyle można zdziałać jedzeniem - na co dzień i nie w ciąży nigdy nie byłam podatna na dietowe sposoby, u mnie robotę zawsze robił aktywny tryb życia i kawa. Teraz na kawę chęci brak a o aktywności przy niekompetentnej szyjce też raczej trzeba zapomnieć.... Możesz spróbować laktulozy ale jak będzie problematyczna, to konsekwentnie powalcz dietą i powinno być git