reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Baby blues?

Dołączył(a)
21 Maj 2014
Postów
1
Witam,
Postanowiłam do Was napisać, bo nie mam komu się wygadać - na pewno nikt nie zrozumie mnie tak jak Wy.

Mam 22 lata, z narzeczonym jesteśmy 4 lata. Rok temu przechodziliśmy kryzys przez który się rozstaliśmy, ale czegoś nas to nauczyło i jesteśmy wciąż razem, jeszcze bardziej doceniając swoją obecność. Po zejściu się zaliczyliśmy tzw. "wpadkę". On cały w skowronkach, szczęśliwy, a ja pełna obaw, wątpliwości płakałam przez pierwsze miesiące ciąży. Szalejące hormony nie pomagały. Cała ciąża przebiegała u mnie jako próba odnalezienia się w nowej sytuacji i tego co mnie czeka. Nie czułam się przyszłą mamą, poczucie żalu powodowały myśli, że już nic nie będzie takie beztroskie jakie było, panicznie bałam się porodu. Nie byłam jednak tak całkiem obojętna - zdarzało mi się wzruszyć jak zobaczyłam serduszko, usłyszałam jak bije albo zobaczyłam maleństwo na usg - dziewczynkę. Starałam się przestawić całe swoje życie - zawsze o ciąży myślałam w perspektywie kilku lat do przodu, nie teraz. Najpierw chciałam skończyć studia, wyszaleć się, wziąć ślub i dopiero wtedy. Miałam rodzić naturalnie, co spędzało mi sen z powiek - strasznie się bałam, nie mogłam spać po nocach myśląc o tym. Po przyjeździe do szpitala po terminie okazało się, że mała się przekręciła w brzuchu i z racji położenia pośladkowego zapadła decyzja o cc. Może to dziwnie zabrzmi, ale nastawiałam się na "powitanie" maleństwa przez poród naturalny - coś co potrwa kilka godzin, przygotuje nas do tego spotkania... A tymczasem weszłam na sale operacyjną, położyłam się na stole i bezboleśnie po 10 min wyjęli mi noworodka z brzucha. W ogóle nie poczułam, że urodziłam - jakkolwiek to brzmi. Kilka h po porodzie byłam jednak szczęśliwa, widziałam jak narzeczony się cieszy i poczułam się spełniona - sama nie mam ojca i pomyślałam, że w końcu sama stworzę rodzinę.
Dzisiaj mijają 3 tygodnie od porodu. 3 dni od powrotu ze szpitala zostałam sama z małą, bo narzeczony wrócił do pracy, a ja ze stresu i strachu nad opieką nic nie jadłam, aż pojawiły się problemy z karmieniem piersią - po raz drugi, pierwszy raz był w szpitalu, kiedy mała wisiała na piersi po kilka h i płakała, a ja razem z nią. Czytałam o baby blues, ale to podobno ustępuje po 2 tyg. Jestem płaczliwa, czuję, że zamykam się w sobie coraz bardziej - gdy narzeczony wraca z pracy nie mam potrzeby nawet rozmowy z nim - a gdy pyta jak minął dzień odczuwam złość. Czuję się zamknięta w domu, z zazdrością słucham tego co dzieje się u znajomych, a sama czuję, że moim jedynym urozmaiceniem są wzorki na pampersach. Wiem - pomyślicie, że czego się spodziewałam - przecież dziecko to nie lalka. Ale przerosło mnie to. Czuję, że nie umiem się odnaleźć w tym macierzyństwie. Przeraża mnie myśl, że już nic nigdy nie będzie takie jak było, boję się, że straciłam już wolność. Myślałam, że po porodzie wszystko się zmieni - że zakocham się w małej od pierwszego wejrzenia, że z radością będę witać każdy nowy dzień z nią. A ja dalej nie czuję się mamą... Bardzo bym chciała żeby to się zmieniło.
Czy któraś z Was miała może podobnie?
 
reklama
To, co przeżywasz jest trudne. Myślę, że pojawienie się noworodka w domu dla wielu z nas jest doświadczeniem skrajnym. Wiążą się z nim lęki, stres i nie zawsze gorące uczucie do maluszka. Wygląda, że w twoim przypadku duży wpływ na sytuację, w której jesteś oprócz hormonów ma również nastawienie. Bardzo silnie skupiasz się na negatywnych przekonaniach i stracie. Masz rację, że pojawienie się dziecka wiąże się ze zmianą i to co warto zrobić, to pomyśleć, w jaki sposób chcesz żeby wyglądało twoje życie. Co jest dla ciebie ważne, co chciałabyś robić?

Wyznacz sobie malutkie cele, nawet takie, które moga się wydac ci dziwne, np: dzisiaj zrobię sobie makijaż, pójdę spotkać się ze znajomą, pomaluje sobie paznokcie. Znajdę grupę mam lub mamę, z którą mogę się spotykać. A w momencie, kiedy poczujesz się pewniej w roli mamy możesz te cele zwiększać- nie wiem, gdzie mieszkasz, ale może będziesz chciała pójść na jakieś warsztaty. Dobrze jeżeli ktoś raz na jakisś czas mógłby zająć się Twoją córeczką, tak żebyś miała czas tylko dla siebie? Jeżeli jednak czujesz, że twój stan się pogarsza być może potrzebujesz profesjonalnej pomocy - sprawdź w BB artykule "Depresja poporodowa".

To, co może ci również pomóc to dołączenie do grupy mam, które mają dzieci w podobnym do twojego wieku- jeśli się nie mylę powinny to być Majowe mamy 2014. Jest szansa, że one również czują się zagubione i przede wszystkim, że wspólnie stworzycie sobie grupę wsparcia. Trzymam kciuki:)
 
Ostatnia edycja:
Witaj MALAMIKI jak czytam to co przeszłaś to jak odbicie mnie ja praktycznie przez dwa miesiacxe wstawałam z łóżka bo musiałam do dziecka nic nie czułam nie mogę liczyć na niczyją pomoc narzeczony w pracy ja sama ze wszystkim ja podobnie jak ty nastawiłam sie na poród sn a tu cesarka byłam strasznie obolała a oni od razu na noc dali mi dziecko nie radziłam sobie wogóle zmęczenie trwało i trwało najlepiej co mi wychodziło to płacz nawe zapisałam sie do psychiatry bo bałam sie że mogę sobie coś zrobić teraz jak widze kobiete z dzieckiem to jej współczuje podziwiam matki z 2 albo tr,ójka malutkich dzieci ja bym nie dała rady powiedzx mi skąd jesteś ?
 
Ja na Twoim miejscu poszukała bym wsparcia i pomocy w rodzinie i przyjaciołach :) Bo masz racje, nic już nigdy nie bedzie takie jak dawniej,ale to nie znaczy,że ma być gorzej! Właśnie wyruszyłaś w piękną podróż zwaną macierzyństwem. Czasem będą okropne okresy (jak ten teraz), a czasem będzie tak cudnie, że poczujesz jakbyś nigdy nie była tak szczęśliwa. Ale mało mam tak na prawdę radzą sobie same, wsparcie jest bardzo ważne.
 
Do góry