Ewq9
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Styczeń 2020
- Postów
- 1 530
Moja droga, nawet sobie nie wyobrażasz ile kobiet, matek przez to przechodzi/przechodziło tylko się nie przyznają... Ja sama ten miałam tak jak ty. Ale to wszystko przez wyidealizowany obraz macierzyństwa w tv, czy mediach społecznościowych. Te uśmiechnięte, zadbane matki karmiącej piersią swoje dziecko czy po prostu rozkoszujące się widokiem swojego śpiącego noworodka ! Sama przechodziłam momenty załamania. Też miałam zawsze czyste mieszkanie, zawsze ugotowane, nawet często coś piekłam. W ciąży czułam się cudownie i myślałam że po porodzie będzie tak samo. Że położę sobie dziecko na macie i będę miała czas na wszystko. Na sprzątanie, gotowanie, ogarnięcie siebie. Niestety zdarzyło się tak że moje dziecko jest bardzo wymagające uwagi i nie mogę przy nim nawet zupy ugotować bo (na obecnym etapie- 9 miesięcy) wisi mi przy nogawce. To zupełnie normalne że czujesz się zaginiona, emocje Tobą targają jeszcze ale to minie. Daj sobie czas. Zrozumiesz że wysprzątane mieszkanie nie jest najważniejsze. Ja to zrozumiałam jak moje dziecko pierwszy raz zachorowało. Dałabym wszystko wtedy żeby był zdrowy, żeby przeszedł ten okropny katar przez który nie mógł spać. Wtedy prawie 1.5 tygodnia nie posprzątałam kompletnie mieszkania. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a czas spędzony z dzieckiem, który już nie wróci, jest bezcenny. Teraz jest czas na poznawanie się wzajemnie z dzieckiem. Nie patrz na nic tylko pozwól się wam poznać. Pozdrawiam i trzymam kciukiMasakra. 3 lata starań, 2 straty i jest mój wymarzony synek. Piękny i zdrowy. A ja siedzę i płaczę. Nie radzę sobie z opieką nad nim. Przerasta mnie wszystko. Moje piękne, wysprzątane mieszkanie zmieniło się w pobojowisko. Wszędzie ręczniki papierowe, sterty prania, kurz. W pierwszej dobie w domu oboje z mężem płakaliśmy bo całe nasze życie stanęło na głowie. Od porodu minęło 9 dni a ja nadal nie potrafię się cieszyć. Mąż za 3 tyg. wraca do pracy a ja już płacze ze zostanę sama i sobie nie poradzę. Do synka wstaje 3 razy w nocy jestem ledwo żywa. To chyba baby blues, ale świadomość że wiem co mi jest w niczym mi nie pomaga. Miałyście podobnie? Kiedy to minie?