reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

alkoholizm w rodzinie::(

Owszem m ktosia zgadzam się z tobą,że alkoholizm jest chorobą ale nie wszyscy chorzy chcą się leczyć/mowa tu o moim byłym mężu/ i nie zawsze pomaga proszenie czy straszenie.Jeżeli ktoś ma w sobie jakieś uczucia to pomoże,ale jeśli nie ....?Ja też straszyłam prosiłam ale bezskutecznie.Nasze dzieci płakały i prosiły go,żeby przestał pić/mam dorosłe dzieci/ i poszedł się leczyć ale bezskutecznie.Jeżeli chodzi o moich rodziców tu rozwiązanie było prostsze poprostu jak widziałam alkohol w domu wychodziłlam od nich i jak chcieli zobaczyć wnuki to musieli być trzeżwi i to skutkowało.Jeżeli chodzi o palenie mostów to chodziło mi o mojego eks...To co przeżyłam z dziećmi to nadaje się na scenariusz do filmu.Wiem co wóda potrafi zrobić z człowiekiem.Przez nią o mało nie wyleciałam z dziećmi w powietrze bo eks odkręcił gaz i sobie wyszedł po pijackie awanturze.Były sprawy karne za znęcanie się nad rodziną i to też nic nie dało.ąlkoholizm tego człowieka obudził w nas /czy jak to powiedzieć /tylko nienawiść i strach przed pijakami.Wiem że są ludzie,którzy mimo swojej choroby mają jeszcze resztkę ludzkich uczuć i jakieś panowanie nad sobą ale nie ten człowiek.Dlatego nie dziw się że mam w sobie tyle goryczy,na samą myśl o tym wszystkim jeszcze mnie trzepie.eraz wiem jak wygląda życie w związku bez alkoholizmu,bez patrzenia dzieci na pijanego tatusia a przedewszystkim bez awantur.Teraz możemy spokojnie spać nie bojąc się o własne życie,nie myśląc o tym że jutro nie będziemy mieli na chleb,bo on wszystko przepije.Pewnie, że można wypić ale wódka jest dla mądrych ludzi.
 
reklama
mamaJulci ale wiesz co mnie boli..ze rodziny wspoluzaleznione nie potrafia wspolnie dzialac, te wszystkie chore mechanizmy....

jedna osoba jak prosi to nie wystarczy tu trzeba calego sztabu zorganizowanego jednym forntem przeciwko chorobie...

...u mnie w domu rodzinnym caly czas slysze, na moje prosby abysmy zrobili cos razem przeciwko niemu, po pierwsze nie sposob zebrac wszystkich aby usiedli razem i porozmawiali (to tez jak najbardziej ich ucieczka bo sa wmanipulowani!!!) albo mowia daj spokoj to nic nie da, albo sami zaczynaja go tlumaczyc, sami zaczynaja mowic - masz race ale akurat od 3 tyg tato nie pije, to moze juz przestanie... glupia wiara w cuda, chory alkoholik sam sie nie wyleczy, no moze 1 na sto!

wkurwia mnie to poprostu wkurwia ze dorosli wspaniali ludzie z mojego domu tak sie dali omamic tym wszystkim mechanizmom.... oczywiscie mnie sama tez, mam od wielu lat syndromy DDA, wyzbyla sie juz wielu z nich, ale istnieja jeszcze takie z ktorych sobie nawet nie zdawalam sprawy...

...wspolczuje ci kochana bardzo, zal mi twoich dzieci, sama wiesz jaka traume to wyrzadz w malej glowce :no: gratuluje ci ze bylas na tyle silna aby odmienic swoj los...

przeraza mnie to ze moja mama zyje w tym syfie, poswiecila siebie, swoja kariere zawodowa, nie ma przyjaciol, nie odwiedza swojej rodziny bo rodzina meza alkoholika zawsze wazniejsza..... wpoila nam chore zasady ktore ja potem musialam odkrecac, np nie wolno mi bylo zapraszac nikogo do domu bo niby ze balagan... to taki niewinny przyklad.... jak kupilam wracajac z wojarzy dobry alkohol na prezent do domu to matka od razu obrazona, wymowi ze jak ty moglas, chore, to zlego w kupowaniu dobrych alkoholi, jak narazie nie slyszalam o abstynencji domowej u nich wiec co za roznica o jeden litr alkoholu w morzu wiecej, chodziaz ja a ajkze, nigdy mi nie nalewano, zamiast uczyc powyzej 20 letnia osobe kultury picia to sie udaje ze nie wolno, to co mam w bramie wino wlewac w siebie po kryjomu? zamiast kulturalnie wino do obiadu z rodzina wypic, chore... nie wolno mi bylo nic porzyczac... od 5 r z do 18 nie wiedziec czemu mialam moczenie nocne, .... jaka kolwiec ocene bym nie przyniosla ze szkoly to bylo za malo, jak przynioslam 5 to uslyszalam ze jak to, nidy swoj zeby ktos bym ze mnie dumny, stracilam kupe lat na udawadnianiu swojej wartosci z ktorej mnie okradano, stlamszono we mnie moje pasje na tyle ze kompletnie nie wiem co chce w zyciu robic....moja matka z duma opowiadala jak to swojej matce przynosila swoja wyplate majac zaledwie kilkanascie lat i dokladala sie do domu, .... a jej ojciec w tym samym czasie pozwalal sobie przepijac wyplate, ... czyli tak jak by corka placila ojcu za pice....wiec i mnie dawala do zrozumienia abym i ja sie dokladala....do 15rz nie moglam miec dlugich wlosow o ktorych marzylam, zawsze przymuszana do obciecia na krotko, bardzo rygorystyczne godziny powrotu z dworu, zawsze zbyt wygorowane kary, dopiero teraz jako matka wiem ze kary w ogole sa chore....ukrywalam wszystkie swoje milosci, nigdy dobrego slowa, o nikiem, tylko ze zle robie, za jestem za mloda, nawet moj obecny m nie jest cieplo przyjety, tzn teraz to sie zmienia, ale te pozdrowienia to takie sztuczne ze to az boli....
milony przykladow, miliony.... o przemocy nie pisze bo tutaj nie chce....
alkoholizm ukradl mi normalny dom i normalny rozwoj... czytalam ostatnio ze trauma bo duzym stresie dla malego dziecka moze uszkadzac pamiec....ja nie pamietam nic gdzies do 10rz, ciezko mi cokolwiek spamietac.... boje sie czy czasem w tej luce kryje sie cos zlego co wyparlam ze swiadomosci....tego nie wiem...
...dla mnie leczenie mojego taty to nie tylko dla jego dobra, to dla mnie sposob na odzyskanie mnie samej, on mi jest potrzebny, zle mi bez niego, czuje sie jak sierota....
 
M ktosia ja doskonale wiem co to wszystko znaczy i jak to jest jak w domu rządzi alkohol.Przyznaję ci rację,że do "zmuszenia alkoholika" na podjęcie leczenia potrzebny jest sztab ludzi.Ja zauważyłam,że rodziny ludzi pijAcych umywają ręce od wszystkiego.Powiem ci nawet,że rodzina mojego eks,a ściślej teściowa sama miała podobne życie do mojego,ale w momentach gdy próbowałam prosić ją o pomoc o to żeby wpłynęła na syna czy chociaż z nim porozmawiała odpowiadała:"jak se wziełaś to się męcz".I co ty na to?JeZeli chodzi o dom rodzinny to jako dziecko,podlotek czy panienka wstydziłam się sama przyprowadzać towarzystwo,chociaż nikt mi tego nie zabraniał.To ja czułam się żle w tedy, gdy w domu była wódka Wstydziłam się za wszystkich i wszystko.Zawsze rozumiałam swoje dzieci,dlaczego nie przyprowadzają kolegów do domu gdy jest ich ojciec.Wiedziała jakby się wtedy czuli.owiem ci szczerze nie mogę sobie darować tylko jednego otóż dlaczego byłam taka głupia,że przez tyle lat byłam w takim chorym związku?Dlaczego pozwoliłam,żeby moje dzieci na to patrzyły?Dlaczego próbowałam naprawiać błedy których nie popełniłam?Patrzę teraz na to wszystko z dystansem i zaczełam zdawać sobie sprawę,że dla dobra dzieci/wydawało mi się że dzieci muszą mieć ojca/bardzo chciałam ratować swoją rodzinę ,nieważne jakim kosztem.am dorosłego syna i zawsze bałam się żeby nie poszedł w ślady ojca ale teraz wiem,że moje dziecko będzie inne chociażby dlatego,że ja na to nie pozwolę i zrobię wszystko,żeby tak było.Zresztą on wiele przeszedł w życiu i myślę że będzie inaczej postępować zresztą jest poukładanym chłopcem.Jeżeli chodzi o kulturę picia to podzielam twoje zdanie.Wychodzę z założenia,że alkohol jest dla ludzi,ale trzeba umieć go pić.Wydaje mi się że my sami nie poradzimy sobie z problemem alkoholowym rodziców.Są to dorośli ludzie żyjący w przeświadczeniu,że tak już musi być.Nasze mamy mają za przeproszeniem chore wyobrażenie o życiu
 
mama Julci, dalas swoim dzieciom najpiekniejsza lekcje, ktorej potrzebowali, pokazalas im ze skoro nie umiecie inaczej sobie z tym poradzic to macie prawo, ty i dzieci, zmienic swoje zycie na lepsze :tak:
to jest najwazniejsze czego moja rodzina mi nie pokazala, oni pokazywali ze rodzina jest najwazniejsza i trzeba w niej trwac za wszelka cene (to wyszydzanie rozwodnikow np, moj m jest rozwodnikiem) a gdzie jest moje prawo do szczescia i wolnosci wyborow, prawo do bycia soba, milosci, prawo do szczesliwego dziecinstwa i zycia....

problem w tym ze od tego sie nigdy nie ucieknie, przynajmniej nie przez 2 pokolenia, mam tu na mysli fakt, ze nawet jesli ja ukladam sobie nowe zycie w szczesciu to moja corcia juz z zalozenia jest pozbawiona emocjonalnie 1 strony dziedkow, nie wiem na ile i jak dlugo bede jej pokazywala tych moich rodzicow jako normalnych , niewiem... przeciez dziecka sie nie wtajemnicza...
ale widzisz ja bym moze wolala zeby moja mala jak mialam te 13 lat powiedzmy, zeby mi powiedziala ze tatus jest chory, ma problem, to nie, on cale moje zycie byl bohatere, kochanym i cenionym, ciezko pracujacym , wspanialym, i co mi z tego, ta cala iluzja prysla jak banka mydlana i czuje sie wyrolowana, sfrajerowana przez najblizszych...
 
Mam nadzieje M ktosia,że wszystko się ułoży a twoje dziecko też dojrzeje i zrozumie,ze ty nic nie mogłaś zrobić w sprawie dziadka.Rodziców się nie wybiera ale męża czy żone tak.Głowa do góry jutro się odezwę.Bądż dobrej myśli
 
m-ktosia przytulam Cie cieplutko.
Ja myślę że w odpowiednim czasie dzieciom można powiedzieć wiele. U mnie w domu też ta choroba była obecna. Mój ojciec nie zyje od 11 lat. Syn wie, że dziadek chorował i zmarł. Ja już ojcu wybaczyłam. Jest mi jedynie bardzo przykro jak patrze na moje dzieci, że niestety nie dał sobie szansy zobaczenia ich, bycia dumnym z nich, cieszenia sie nimi - a bardzo kochał dzieci i umiał łatwo nawiązywać z nimi kontakt. Traktuję to jako przyklad dla innych jak można sobie odebrać w zyciu to co najpiekniejsze. A reszta? Zawierzyłam Bogu. TRaktuje to jako trudną lekcję zycia - ale mój ojciec nie zyje jest mi w pewnym sensie łatwiej...
Nasi rodzice sa dorośli i sami muszą sobie radzic w życiu, skoro nie chcą naszej pomocy. Sami decydują o swoim życiu - my nic za nich nie zrobimy.
 
Tak jak wczoraj obiecałam tak dzisiaj się odzywam.Jak już wcześniej pisałam rodziców się nie wybiera,a twoje dzieciątko nie mogło wybrać sobie dziadków.Gdy dorośnie z pewnością zrozumie sprawy związane z alkoholizmem.Tylko musi dorosnąć,a ty nie powinnaś ukrywać przed nim ,że taki problem istnieje,bo po latach będzie rozgoryczone jak ty i mogłoby mieć do ciebie pretensje. Gdy jest małe niewiele z tego wszystkiego zrozumie,ale mimo wszystko coś tam sobie zakoduje w główce.Dzieci są doskonałymi obserwatorami.Moje widząc pijanego ojca odchodziły od niego mimo,że nie robił im wcześniej krzywdy,tak samo odnosili się do dziadków.Nie wiem może to ja im zaszczepiłam takie podejście do alkoholizmu nie mogąc ich przed nim ustrzec? Wiesz ja z dzieciakami dużo rozmawiałam na ten temat.Na początku tłumaczyłam ojca,że jest chory,zmęczony itp.ale gdy wówczas moja czteroletnia córka zwróciła mi uwagę;nie kłam tato jest pijany nie chory ugryzłam się w język...Zdałam sobie sprawę,że dzieci doskonale o tym wiedzą i nie ma sensu dalej go tłumaczyć.Tym bardziej,że słyszały te awantury,bo trudno było ich nie słyszeć czy widzieć.Dlatego jestem święcie przekonana,że my chcemy chronić swoje dzieci,ale i tak niezawsze nam się udaje.Muszą do tego dorosnąć.Jedne dorastają wcześniej inne póżniej.Wtedy trzeba im pozwolić zadecydować czy chcą utrzymywać kontakt z osobami pijącymi.Co z tego,że chcielibyśmy,żeby kontaktowały się z dziadkami skoro kontakty te będą oschłe i czy to ma sens?Lepiej niech same decydują
 
oczywiscie ze ja chce sie kontaktowac z dziadkami i ich odwiedzac, tak mi tez zaszczepiono ze powinno byc,,,
boli mnie jednak ze oni ze swej strony nie wykazuja zadnej inicjatywy... nie mysla o odwiedzinach....:no: a jak ja pytam to mowia za nie maja kiedy :-(
jak wysylam zdjecia to mowia ze byli tak zapracowani ze nie widzieli, albo wszelkie inne wymowki, to przykre

bylam teraz na wakacjach 3 tyg u nich, zreszta chyba pisalam o tym powyzej, ojciec wycofany, wzial mala na rece moze ze 2-3 razy a juz musialam o to zabiegac :-( bo on sam nie byl chetny :-(
to jest takie niesprawiedliwe, jak patrze na normalne rodziny to mi tak przykro ze ja tak nie mam.
wiem rozumiem ze kazy ma jakies problemy tylko ludzie na zewnatrz wygladaja szczesliwie bo tak chca zeby ich postrzegano, ale mimo wszystko ...

ten brak uczuciowosci mnie przeraza... takie zimno od nich bije....
wszyscy dookola mi mowia ze oni mnie kochaja tylko pokazuja to na swoj sposob, przepraszam NA JAKI SPOSOB, co mi po tym ze oni mowia o mnie za moimi plecami komus ze sie o mnie martwia i ze mnie kochaja, ALE NIGDY MNIE...co to za chore sposoby...
...a wy mowicie swoim bliskim ze ich kochacie, bratu, siostrze, mamie, tacie...

...dobra juz nie sciemniam....moja rodzina kwalifikuje sie do terapii grupowej...tyle....nie wiem jak ich przekonac :-(
 
M-ktosia w rodzinach gdzie jest alkoholizm nie ma miejsca na okazywanie uczuć.ńie ma słów: kocham cię itp. chyba,że po pijaku to tak wtedy wszystkich i wszystko kochają ale tylko do czasu gdy ich ktoś nie wkurzy bo wtedy przestają kochać i zaczynają się awanturować.Nie jesteś tu odosobniona w tej kwestii.Ja też kiedyś patrzyłam i patrzę nadal z zazdrością na normalne,zdrowe rodziny,na koleżanki,które miały normalne bezstresowe dzieciństwo,a potem ułożyły sobie normalne życie........ale niestety my nic nie poradzimy na to co mamy.,Jeżeli chodzi o terapie to jak nie będą chcieli to nikt i nic ich do tego nie zmusi.Zazdroszczę ci tylko tego,że mieszkasz daleko od nich i w domu rodziców jesteś przyjezdnym gościem.Ja jestem w gorszej sytuacji bo mieszkam z cała rodzinką i eksem w jednej miejscowości i trudno mi jest nie widzieć ich chociażby przechodząc.Twoje dziecko ma to szczęści,że ma trzeżwo myślącą mamę i chyba/wnioskuję to z twoich wcześniejszych wypowiedzi/ normalnych dziadków z drugiej strony.Moim dzieciom takich brakowało
 
reklama
I ja mam z tym problem, oboje rodzicow pija, rozmowy i grozby nic nie daly i nic nie dadza. Moje proby podjecia powaznej rozmowy zostaja przemilczane, chyba nigdy po trzezwemu nie uslyszalam "kocham cie" ani slowa przepraszam, rowniez nie pamietam sporej czesci swojego dziecinstwa. Przeczytalam sobie kilka stron z mojego pamietnika z okresu jak mialam z10-11lat, poprostu maskara co tam pisalam, wogole nie pamietam tych akcji, ale moze to i lepiej.
mam sporo problemu czy raczej cech DDa, moj maz wie o mojej przeszlosc +zna moich rodzicow i to sporo mi pomaga, bo poprostu bardziej rozumie, uczy mnie roznych 'prawidlowych" zachown.
Przykro mi, ze moje dziecko nigdy nie bedzie moglo np.wyjechac na wakacje ze swoimi dziadkami, ale obiecalam sobie, ze nie pozwole zeby przeszlo to samo pieklo co ja.
Bylismy na kilkudniowym wyjezdzie - ja, maz, dziecko i moi rodzice. 3 dni nie mogli spedzic bez alkoholu! Pija wieczorami, ale to dla mnie zadne wytlumaczenie.

narazie wiecej nie moge napisac, bo juz mam lzy w oczach.
ja postawilam ultimatum albo beda sie leczyc albo sie wyprowadzam. Wyprowadzilam zaraz po liceum. Niestety nie udalo mi sie jak narazie dokonczyc terapii DDA.
mam nadzieje, ze uda mi sie wychowac dziecko bez manipulacji emocjonalnej. Tego sie najbardziej boje, bo widze, ze czasem tak sie zachowuje nie wiedzac i nie chcac.
 
Do góry