reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

alkoholizm w rodzinie::(

Wiesz to o czym piszesz ma sens,ale nie zawsze tak się da.
Jeżeli żyje się z alkoholikiem pod jednym dachem a są dzieci to nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy ich ojciec leży obrzygany,obsikany itp. a one stoją i patrzą się na niego.Dla mnie taka sytuacja byłaby nie do przyjęcia.
Jasne,tak powinno być,ale to jest nierealne.Niejedna matka chroniłaby swoje dzieci przed takim widokiem.
Następną sprawą jest cyt.I czasami, w skrajnych przypadkach warto zmienić zamki w domu, nie wpuścić, wyrzucić, niech spada na dno... może się odbije; ważne żeby nie pociągną za soba nikogo innego
To też nie zawsze jest możliwe,bo mamy takie prawo,że osoby będące zameldowane pod jednym dachem mają prawo przebywać w takim mieszkaniu,a nawet gdy nie będziesz chciała go wpuścić to Policja pomoże mu i niestety będziesz musiała udostępnić mu klucze.Gdy zabiorą go na izbe to za taką przyjemność też trzeba zapłacić.
Więc to wcale nie jest proste rozwiązanie.Bo realia są zupełnie inne.


zgadzam się z tym,że z wymianą zamków itp. nie zawsze jest łatwo. Mimo to, zagroziłabym wystąpienia na drogę prawną ( w zalezności od sytuacji). Choćby ustalenie kwestii majątkowych ( nie wyobrażam sobie płacenia za uzbę wytrzeźwień notorycznie).
Jeśli chodzi o kwestię dzieci patrzących na tatę, który leży w stanie niedyspozycji to uważam,że nie ma w tym nic zdrożnego.
Jeśli go pielęgnujesz i sprzątasz po nim, pokazujesz dzieciom,że Ty i one bedą musiały ponosić konsekwencje picia ojca, a on będzie obsługiwany. I tak wspierasz jego picie, wzmacniając współuzależnienie swoje i dzieci.
Oczywiście widok obsikanego ojca jest paskudny i bardzo nie przyjemny.
Kwestią istotną jest wiek dziecka, jak wiele dziecko rozumie, jak wiele możesz mu wytłumaczyć itd.
Osobiście zrobiłabym prędzej coś by pijany ojciec zszedł z oczu dziecku iżbym go wymyła.

mamaJulci widzę,że ważne są dzieci w tej sytuacji. Oto jak dzieci radzą sobie z alkoholizmem i jakie przyjmują role w rodzinie i czego się w takiej rodzinie uczą
PARPA
Charaktery - czasopismo psychologiczne


Każde dziecko potrzebuje uczciwości ze strony dorosłych.
 
reklama
W pewnych kwestiach się zgadzam,w innych nie.Wytłumacz mi jak masz to zrobić mieszkasz przykładowo w jednym pokoju,masz dzieci w wieku przykladowo szkolnym.Przychodzi tatuś do domu,ty go nie wpuszczasz bo jest pijany,On wzywa policje i niestety jeżeli się nie awanturuje to nikt go nie zabierze na izbe a ty musisz go wpuścić,Tatuś wchodzi do domu,dopije się,obrzyga itp.i co wtedy?Policja nie zainterweniuje,bo nie ma awantury tylko pijany facet w domu,więc interwencja jest bezpodstawna.Dzieci chodzą i patrzą na pijaka,który nie jest w stanie pohamować potrzeb fizjologicznych?Z tego co piszesz wynika,że albo ja biore takiego gościa na plecy i wynosze albo sama z dziećmi uciekam z domu,żeby na to nie patrzyły?
Powiem ci to wszystko nie jest takie proste.Zazwyczaj kobiety mające mężów alkoholików nie zawsze są w stanie od razu coś z tym zrobić.Tam gdzie jest alkoholizm często jest przemoc w rodzinie,a tu nie każda ma odwage odejść.I czasami trzeba wielu lat,żeby zakończyć taki związek.Wiem coś o tym.
Dlatego to co piszą naukowcy nie zawsze jest realne do zrobienia .W realu jest inaczej i bardzo ciężko wybrnąć z takiej sytuacji.Pewnie,że wiem ,że powinno być tak jak piszesz,ale niestety życie często różni się od wiedzy książkowej.Pozatym są jeszcze luki prawne które utrudniają Zycie takiej rodzinie.
Weż np.pomoc finansową z MOPsu.Tam alkoholik dostanie pieniądze,bo jest chory i ma na picie,bo takie obrazki często się ogląda,ale ty jak nie masz z czego żyć to musisz spełniać jakieś określone krytera.
Następną sprawą jest leczenie takich osób-jak nie zgodzi się dobrowolnie leczyć musisz zakładać sprawe w sądzie a to też trwa...
Więc ja uważam,że wiedzaksiążkowa rożni się z wiedzą praktyczną,
 
W pewnych kwestiach się zgadzam,w innych nie.Wytłumacz mi jak masz to zrobić mieszkasz przykładowo w jednym pokoju,masz dzieci w wieku przykladowo szkolnym.Przychodzi tatuś do domu,ty go nie wpuszczasz bo jest pijany,On wzywa policje i niestety jeżeli się nie awanturuje to nikt go nie zabierze na izbe a ty musisz go wpuścić,Tatuś wchodzi do domu,dopije się,obrzyga itp.i co wtedy?Policja nie zainterweniuje,bo nie ma awantury tylko pijany facet w domu,więc interwencja jest bezpodstawna.Dzieci chodzą i patrzą na pijaka,który nie jest w stanie pohamować potrzeb fizjologicznych?Z tego co piszesz wynika,że albo ja biore takiego gościa na plecy i wynosze albo sama z dziećmi uciekam z domu,żeby na to nie patrzyły?
Powiem ci to wszystko nie jest takie proste.Zazwyczaj kobiety mające mężów alkoholików nie zawsze są w stanie od razu coś z tym zrobić.Tam gdzie jest alkoholizm często jest przemoc w rodzinie,a tu nie każda ma odwage odejść.I czasami trzeba wielu lat,żeby zakończyć taki związek.Wiem coś o tym.
Dlatego to co piszą naukowcy nie zawsze jest realne do zrobienia .W realu jest inaczej i bardzo ciężko wybrnąć z takiej sytuacji.Pewnie,że wiem ,że powinno być tak jak piszesz,ale niestety życie często różni się od wiedzy książkowej.Pozatym są jeszcze luki prawne które utrudniają Zycie takiej rodzinie.
Weż np.pomoc finansową z MOPsu.Tam alkoholik dostanie pieniądze,bo jest chory i ma na picie,bo takie obrazki często się ogląda,ale ty jak nie masz z czego żyć to musisz spełniać jakieś określone krytera.
Następną sprawą jest leczenie takich osób-jak nie zgodzi się dobrowolnie leczyć musisz zakładać sprawe w sądzie a to też trwa...
Więc ja uważam,że wiedzaksiążkowa rożni się z wiedzą praktyczną,

Moja wiedza nie jest oparta na książkach jedynie, ale również na praktyce.
Mieszkałam z alkoholikiem ponad dwadzieścia lat przeludnionym mieskzaniu i wiem o czym mówię, zwłaszcza,że w tym samym mieszkaniu żyło jeszcze kilka osób dorosłych, z tymże głęboko uzaleznionych, które nie zroibły wystarczająco dużo by zmienić sytuację.

Ciężko jets odejść jest od męża alkoholika, oprawcy z różnych przyczyn, ze strachu przed samotnością, przed realnym życiem ( zwłaszcza, gdy kobieta nigdy nie pracowała itd. przykładów można mnożyć wiele).
MamaJulci mnożysz problemy.
Pytasz co bym zrobiła.
Nigdy nie dopuściłabym do tego by mieszkać z kilkorgiem dzieci w jednym pokoju z alkoholikiem, a jeśli juz to stanęłabym na rzęsach by go stamtąd wyprowadzić.
Nie mów,że to niemożliwe, za trudne, mało prawdopodobne.
To są wymówki.
A mnie nie byłoby stać na nie, ani mnie ani moich dzieci.
Wystarczy wiedzieć gdzie udać się po pomoc.

jeśli chodzi o tego brudnego alkoholika, to wszedłby tylko do domu wówczas gdyby sobie sam otworzył drzwi.
po prostu trzeba sobie odpuścić skrupuły wobec tatusia /męża alkoholika.
 
Moja wiedza nie jest oparta na książkach jedynie, ale również na praktyce.
Mieszkałam z alkoholikiem ponad dwadzieścia lat przeludnionym mieskzaniu i wiem o czym mówię, zwłaszcza,że w tym samym mieszkaniu żyło jeszcze kilka osób dorosłych, z tymże głęboko uzaleznionych, które nie zroibły wystarczająco dużo by zmienić sytuację.

Ciężko jets odejść jest od męża alkoholika, oprawcy z różnych przyczyn, ze strachu przed samotnością, przed realnym życiem ( zwłaszcza, gdy kobieta nigdy nie pracowała itd. przykładów można mnożyć wiele).
MamaJulci mnożysz problemy.
Pytasz co bym zrobiła.
Nigdy nie dopuściłabym do tego by mieszkać z kilkorgiem dzieci w jednym pokoju z alkoholikiem, a jeśli juz to stanęłabym na rzęsach by go stamtąd wyprowadzić.
Nie mów,że to niemożliwe, za trudne, mało prawdopodobne.
To są wymówki.
A mnie nie byłoby stać na nie, ani mnie ani moich dzieci.
Wystarczy wiedzieć gdzie udać się po pomoc.

jeśli chodzi o tego brudnego alkoholika, to wszedłby tylko do domu wówczas gdyby sobie sam otworzył drzwi.
po prostu trzeba sobie odpuścić skrupuły wobec tatusia /męża alkoholika.
Nie wiem co [przeżylaś,ale nie mów mi ,że wyolbrzymiam problem.Kochana ja żylam w rodzinie,gdzie był alkohol.I co miałam zrobić jako kilkuletnie dziecko wyprowadzić się z takiego domu?
Druga sprawa 15 lat żyłam w związku,miałam męża alkoholika ,który znęcał się nadmną wiec wiem co się czuje w takich sytuacjach.Zyje napewno dłużej niż ty bo mam blisko 40 lat.W swoim życiu przeszlam wiele i nie wytłumaczysz mi,że to wszystko jest takie proste.Mialam 5 spraw o znęcanie nad rodziną gdzie mój eks dostał 2 wyroki w zawieszeniu,nadzor kuratora i zakaz spożywania alkoholu.I ani kurator,ani zakaz nic nie pomogly.Potem było jeszcze kilka spraw rozwodowych,pewnie,że wygrałam,ale co z tego skoro sąd nie zasądził mu eksmisji taką sprawę musiałam zakładać osobno.Po 2 latach walki w sądzie o eksmisje wygrałam .On ma eksmisje bez prawa do lokalu socjalnego,ale co z tego skoro komornik jest opieszały.Nie ma eksmisji na bruk i on musi dostać lokal tymczasowy,a urząd na dzień dzisiejszy nie ma takich lokali.
Następną sprawą jest to,że to ja z dziećmi od kilku lat wynajmuje mieszkanie,a on mieszka w tamtym o które walczylam i to teraz ja musze spłacać za niego zadłużenie.
Nie mów mi.że trzeba wiedzieć gdzie szukać pomocy,bo wiem o tym doskonale,ale niestety nie wszyscy są tak kwapliwi,żeby ci pomóc.
A jeszcze jedno przeczytaj wątek od początku to zorientujesz się jakie ludzie mają problemy.
Ja wiem,że łatwo jest powiedzieć,że by się do czegoś nie dopuściło,ja też teraz mogę powiedzieć,że już po raz drugi nie mogłabym przez to przechodzić.Ale co innego mówić,a co innego przejść przez takie życie.
Jesteś młodą mężatką i niestety nie wiesz co jeszcze może cię w życiu spotkać,dlatego nikogo nie pouczaj.
 
mamaJulci bardzo współczuję Ci Twojego życiowego położenia.
Nie mówię,że cokolwiek jest łatwe.
Nie mam teżzamiaru nikogo pouczać.
Wiem,że system jest wadliwy i dlatego piszę,że warto wiedzieć gdzie szukać pomocy ( a to oznacza, gdzie ludzie pomagają skutecznie).
Praca w zawodzie nauczyła mnie tego,że ludzie otrzymujący pomoc od organizcji charytatywnych są wierzchołkiem góry lodowej.( bo ludzie nie wiedzą o możliwościach, bo się wstydzą swojego położenia itd.) I dopiero kiedy zaczęłam w niektórych z nich pracować, mieć z nimi kontakt dowiedziałam się jakie mają możliwości i jakie mogą oferować wsparcie ( miedzy innymi finansowe, stypendia itd.).

Przejrzałąm wątek i nic mnie w postach nie dziwi. Przyke to bardzo, że niektórzy z nas znajdują się w takiej sytuacji.
I może zbyt pobieżnie przejrzałąm wątek, ale jakoś nie zauważyłam wątku terapii ( pewnie przez nieuwagę).
Terapia jest ważna. Nie tylko dla alkoholika, ale dla jego rodziny.


Jeśli chodzi o moje małżeństwo, to oboje wiemy z mężem co by się stało gdy on zaczął pić i co by było gdybym ja zaczęła pić.
Wiem,że jesteś ode mnie starsza. I szanuję Twoje zdanie.
Zauważ jednak jedną rzecz. Ja wygrzebałam się ze swojego współuzależnienia, zaczęłam solidną pracę nad sobą ( i pracuję nad sobą nadal).
Po koszmarnym dzieciństwie potrafię zrozumieć pewne mechanizmy, od pewnych jestem już wolna ( między innymi dzięi wspaniałym ludziom, którzy mi pomogli). I nie mam męża, który jest uzależniony czy współuzależniony ( a to dużo znaczy).

Piętno tego co przeżyłam odczuwam każdego dnia (zabrzmiało pompatycznie :zawstydzona/y:) i jednego jestem pewna zrobię wszystko by moje dziecko mogło zawsze na mnie liczyć.
I nadal toczę tę walke, a to dlatego bo jacyś dorośli skaszanili to co moło być cudowne.

ja czuję po prostu tak,że trzeba działac, bo w przeciwnym razie wygra nie ta strona, która powinna.
 
czesc kochane, ciesze sie ze pojawily sie nowe posty bo to bardzo wazne aby rozmawiac na te ciezkie tematy, moze sie razem wesprzemy, podsuniemy dobre rady

mysle ze niepisana jest tutaj umowa miedzy nami, ze nikt nikogo tutaj ni poucza, ale dzielimy sie swoimi sadami, kazdy ma prawo do swojego zdania...

mamo julci mam nadzieje ze nie bedziesz sie czula osadzana i pisala nadal :tak:

czesc kasiulko0901 dobrze mi sie czyta twoje bardzo zwiezle, takie logiczne traktowanie problemu, nie chcialam teraz oceniac:zawstydzona/y:, chcialam powiedziec ze rozumiem ze z alkoholizmem wlasnie tak trzeba, zimno, spokojnie, logicznie

moj problem na dzien dzisiejszy to A) sklaniac mojego alko do rozmow B)nie wdawac sie w jego kontrolowanie rozmowa, oj ciezkie to, skubany inteligent C) sklonic rodzine do rozmowy--- przyznam ze na dzien dzisiejszy nie robie nic, jestem daleko, malo rozmawiamy...

mamo Julci widze ze podjelas pewno mocnych krokow aby walczyc z problemami, te wszystkie sady, sprawy, komornicy, eksmisje, brawo, jestes dzielna dziewczyna. Pamietaj, nie zatrzymuj sie dopoki nie dojdziesz do konca w walce o swoje szczescie, nie poprzestawaj !!!
tez jestem zdania ze pomaganie alkoholikowi aby dzieci na to nie patrzyly nie koniecznie wychodzi dla nich na dobre, one sie ucza twojej postawy wobec chorego. tak sie stalo ze mna, moja mama cale zycie tak robila, nawet nas jak bylismy starsi wkrecala, nie raz sie zdarzylo oferowanie np pieniedzy za posprzatanie po alkoholiku, wyprani obsikanej sowy, wyczyszczenie wymiocin ...... tak tak---- NA DZIEN DZISIEJSZY DLA MNIE TO JASNE-- MOWIE WYRAZNE NIE, obojetnie czy posprzatasz czy nie to dzieci swoje wiedza i swoje widza,, ja po latach takiego wzoru do nasladowanie przejelam po mamie i sama potem juz jako dorosla (liczmy od 18 r z) robilam dokladnie to co ona, pomagalam ... moja mama to robi nadal, tym razem mojemu bratu, ktory po kilku akcjach (mlody jest, 21 lat) chyba przywykl ze moze przyjsc do domu pijany, moze na siebie zwymiotowa--- a mamusia pomoze, umyje, posprzata, posciel zmieni---co tam ze bedzie zrzedzila na drugi dzien--przeciez mozna nie sluchac ....

zlokalizowalam swoj kolejny problem, ciesze sie , naprawde, moze to zabrzmi glupio ale sie ciesze, myslalam ze to moja cecha charakteru, myslalam ze to moze dla tego ze to taka cecha narodowa Polakow (nie mieszkam w Polsce i spotykajac sie z odmiennymi zachowaniami wychodze z zalozenie ze to roznice kulturowe a nie osobiste cechy charakteru mnie dziela od innych a tak nie zawsze jest)
mam na mysli BRAK ZAUFANIA DO WSZYSTKIEGO I WSZYSTKICH, dopiero zaczelam widziec jak czesto w opisach problemow wspoluzaleznionych ten problem wraca, dziecko w rodzinie alkoholowej uczy sie postawy "nie ufaj"
u mnie to jest tak chorobliwe, naprawde, ostatnio moja znajoma, znamy sie niedlugo, bedac u niej gosciem poprosila czy moze zrobic kilka zdjec mojemu dziecku bo ona uwielbia moja coreczke i chcialaby pokazac ja swojemu mezowi bo czesto mu opowiada o mnie a nigdy sie nie spotkalisci... i wyobrazcie sobie ze ja mialam od razu i caly kolejny dzien poczucie ze ona chce porwac moje dziecko, pomyslice ze jestem walnieta--- tak , owszem, bo mnie tego moje zycie nauczylo ---NIE UFAJ.

poczytam sobie teraz wiecej tych artykulow co kasiulka linki podala i moze cos tam doczytam,

napiszcie prosze jak to jest u was z ZAUFANIEM

a dodatkowo- jak myslicie jaka role spelnialyscie w swojej dysfunkcyjnej rodzinie- JA JESTEM DZIECKO NIEWIDZIALNE, do dzis zreszta, dlatego jestm daleko i sama sobie radze, mnie poprostu nie ma... :-(
 
To i ja się dopiszę do tego tematu, jestem DDA- dorosłe dziecko alkoholika.
U mnie problem z Tatą zaczął się dla mnie po wyjeździe mojej Mamy do Niemiec gdy miałam 13 lat, zostałam z Tatą sama, Mama chyba uciekła bo coś już zaczynało się dziać, zostawiła mnie ....ale to inna historia.
Zaczął się koszmar.....Tata miał napady picia najpierw kilka razy w roku, trwające kilka do kilkunastu dni, horror, wracał nieprzytomny albo znajdowałam Go gdzieś na ulicy, przed klatką czy w krzakach, zbierałam Go wtedy z ziemi i jakoś dotargałam do domu, Jezuu, najgorszy był ten wstyd przed koleżankami z podwórka, przepłakane noce i bezradność, byłam baardzo nieszczęśliwa.
Potem Tata poznał kobietę, trochę się uspokoił, mam brata 16 letniego, ale te napady picia trwają nadal, kilki w roku ale straszne, scenariusz ten sam, wychodzenie z domu, upijanie się do nieprzytomności, na szczęście nie jest agresywny, tylko śpi, i syfi wszystko wkoło....
Na dzień dzisiejszy moje podejście do tego wygląda tak, ja byłam nieszczęśliwym dzieckiem moich rodziców dlatego szybko chciałam założyć swoją rodzinę,doskonałą, idealną, wzorcową, udało mi się.
Bardzo dużo przeszłam w życiu, zostawiła mnie Mama, ale stosunki miałyśmy normalne, na odległośc, dośc rzadko się widywałyśmy ale kochałyśmy się mimo wszystko, wybaczyłam Jej że mnie zostawiła, ułożyła sobie nowe życie i umarła w tym roku w maju.....
Tata ma żonę syna i nadal pije, mój stosunek do Niego jest dziwny, jak nie pije jest jak do rany przyłóż ale mimo wszstko ja mam dystans, a jak Jego żona dzwoni że znowu pije, nie jestem w stanie tam pojechać by Jej pmóc, nie mogę patrzeć na to, wtedy wszystko mi wraca, przeszłość gdy byłam z Nim sama..... przerasta mnie to.Czekam aż przestanie, nie śpię po nocach, nie jem i czekam....
Potem spotykam się z Tatą, płaczę, tłumaczę co czuję, opowiadam co On wtedy robi...
On ma wtedy skruchę, jest Mu głupio i wstyd, normalka.
Ostatnio w listopadzie pił 3 tyg dzień i noc, rodzina bezradna, Jego żona dała mu ostatnią szansę, jeśli się to powtórzy rozejdą się.Zaczął się leczyć chodzi na spotkania AA ma dużo zajęc do domu zadawanych, wydaje się że zaczął chcieć z tym w końcu skończyć.Zobaczymy.
 
Wiecie ja swoje w życiu przeszłam zresztą pisałam o tym wcześniej.
Już kiedyś pisałam,że po dzieciństwie miałam uraz i zawsze chciałam uchronić swoje dzieci przed takim życiem jak ja miałam.Niestety nie udało się mimo,że tego bardzo pragnełam.Chroniłam dzieci przed ich własnym ojcem .Przez długie lata byłam wrogiem alkoholu.Nie piłam go nawet okazjonalnie,bo zawsze wyobrażałam sobie sytuacje w jakiej mogłyby się znależć dzieci/np.niespodziewana choroba któregoś z nich i co ja bym zrobiła gdyby przyjechał lekarz a mamusia po drinku?/Może to co niektórym wydać się śmieszne,ale dla mnie było i jest to bardzo ważne.
A swoją walke z mężem alkoholikiem toczyłam od początku gdy zorientowałam się że lubi alkohol.Niestety nie ma w Polsce idealnej instytucji niosącej pomoc rodzinom takim jak moja.Pewnie ,że są psychoterapie,warsztaty,ale to nie wystarczy.Nasze prawo jest takie,że rzuca nam kłody pod nogi.Może w dużych miastach coś więcej się dzieje,ale ja jestem z małego miasteczka i niestety działa tu 1 klub AAi tylko w urzędzie działa jakaś sekcja pomocy takim rodzinom.Jeżeli chodzi o pomoc finansową to niestety zawsze się wstydziłam z takowej skorzystać i radziłam sobie sama.
Bardzo trudno było mi zakończyć ten rozdział życia.Nie wiem czy wiecie co znaczy strach przed pijanym mężem,awanturami.
Niejednokrotnie próbowałam to zakończyć,ale niestety to wcale nie jest takie łatwe.Idziesz do sądu na sprawe o znęcanie,w twojej obronie stoi prokurator,a on po 3 miesięcznej sankcji dostaje adwokata,który nie pyta się ciebie czy świadków kto kogo w morde lał tylko kto np. w domu gotował itp.Wiecie jak się wtedy człowiek czuje?Tym bardziej,że masz 5 świadków a osoba ,która powinna cię bronić niezadaje twoim świadkom ani jednego pytania?To ty czujesz się winna tego,że twój mąż pije.W takim związku psychika siada,jesteś tak zmanipulowana i zastraszona,że boisz się własnego cienia,a masz jeszcze dzieci o które musisz zadbać.
co z tego,że on dostaje sądowy nakaz powstrzymywania się od alkoholu skoro tego nie przestrzega i ty o tym mówisz a nikt tego nie egzekwuje.Ma nadzór kuratorski-tu kurator powinna zjawiać się znienadzka a ona niestety uprzedza go o swoich wizytach,powinna rozmawiać z tobą na temat jego zachowania a ona rozmawia z nim o tym jak ma załatwić sobie zapomoge,którą i tak przeznaczy na picie.Ja zakładając sprawe o rozwód dostałam od niej wykład co powinnam zrobić a czego nie.Wykład o tym,że nie powinnam go zostawiać bo on jest już innym człowiekiem,mimoże zaraz po jej wyściu poszedł się nachlać.
Szukając pomocy nie dostajesz jej mimo,że wszyscy trąbią jak ją można uzyskać i jak postępować.
Pisałam wcześniej,Ze nie zawsze da się tak postępować jakby się chciało czy powinno.
Dlatego nie dziwcie mi się,że jestem taka rozgoryczona.Tamto życie to historia która wciąż boli.
Dzisiaj mam inne życie przy boku osoby,która mnie kocha i szanuje.
 
SPOSÓB POSTĘPOWANIA DLA ALATEEN
CZEGO NALEŻY UNIKAĆ:
1. Nie ułatwiaj alkoholikowi życia, nie ukrywaj przed nim skutków jego picia
i nie rób za niego tego, co sam powinien zrobić.
2. Nie próbuj powstrzymać alkoholika przed dalszym piciem, jest to niemożliwe.
Może tylko zrobić on sam.
3. Nie kłóć się z nietrzeźwym alkoholikiem.
4. Nie chowaj ani nie wyrzucaj jego wódki, bo kupi przecież i tak więcej.
5. Nie czuj się dotknięty, kiedy alkoholik obwinia ciebie za to, że pije. Wiesz,
że używa wszystkich możliwych wykrętów, aby się usprawiedliwić.
6. Nie używaj alkoholu, ani lekarstw po to, aby "uciec" od swojej rodziny oraz
sytuacji w jakiej się znajdujesz.
7. Nie potępiaj, nie osądzaj, ani nie krytykuj, pamiętaj, że alkoholizm jest chorobą.
8. Nie traktuj problemów swoich rodziców jako najważniejszej rzeczy swojego życia.
9. Nie oczekuj, że wszystko zmieni się na lepsze w ciągu jednego dnia.
10. Nie staraj się zmienić nikogo oprócz samego siebie.
11. Nie pozwalaj na to, aby litość nad samym sobą wzrastała, ponieważ
to ciebie zniszczy.
12. Nie martw się nadmiernie problemami alkoholika.

CO NALEŻY ROBIĆ:
1. Pamiętaj, że nie tylko ty jeden masz alkoholika w rodzinie.
2. Szukaj pomocy w Alateen, Al-Anon, AA oraz miejscowych poradniach
dla spraw związanych z alkoholizmem.
3. Naucz się wszystkiego, co jest dla ciebie możliwe o chorobie rodzinnej,
jaką jest alkoholizm.
4. Bądź szczery ze sobą oraz z innymi.
5. Wykorzystaj swoje talenty zgodnie ze swoimi zainteresowaniami.
6. Rozwijaj w sobie rozumne podejście do alkoholizmu.
7. Pamiętaj, że nie tylko sam alkoholik, ale wszyscy członkowie rodziny
są dotknięci tą chorobą w sferze uczuć.
8. Znajdź kogoś poza zasięgiem rodziny, komu możesz zaufać.
9. Naucz się przebaczać sobie i innym. Pielęgnowanie pretensji
szkodzi tobie samemu.
10. Zaufaj twojej Sile Wyższej.
11. Przeprowadź analizę swego postępowania i przyznaj się do swoich błędów
przed jakąś osobą.
12. Dziel się z innymi tym, czego nauczyłeś się w Alateen.
 
reklama
mamaJulci ja się nie dziwię,że jesteś rozgoryczona. Taka bezsilność i brak sprawiedliwości budzą wściekłość ( we mnie),

mktosia ja ufam najbliższym, tym dalszym zaczynam ufać jak poznam ich bliżej.
większy problem mam z NIE CZUĆ.całe dzieciństwo powtarzano mi,że nie mogę się złościć, wstydzić ( za alkoholika), a gdy okazywałam te uczucia pokazywano mi jakie to nie na miejscu, więc bardziej sensownym było wypłakać się w poduszkę wieczorem.
do tej pory czasami mam wrażenie, że jak pokazuję złość (z tym nie mam większych problemów) to ktoś się ode mnie odsunie itp.
 
Do góry