Loli ale okres przejściowy ma sens - czysto logistyczny. Trudno upchnąć dwa roczniki jednocześnie w pierwszej klasie, a ten tłok i problemy przez niego generowane będą się potem ciągnąć do końca edukacji - aż po czasy licealne. A nawet na studiach. Od początku reforema zakładała, że będzie to zrobione stopniowo przez 4 lata, w pierwszym roku miały iść 6 latki z 1 kwartału, w drugim z 1 i 2 itd., co stopniowo rozładowywało problem demograficzny. Potem wycofali się pod wpływem nacisków rodziców, i dali wolny wybór. Jak to się skończyło - wszyscy wiemy. Są miasta i całe województwa, gdzie prawie nikt nie puścił do szkoły 6 latków. No i teraz będą tam mieli koszmar, jeśli rzeczywiście stłoczą dwa roczniki jednocześnie. Także rozbicie tego choćby na pół ma sens. U nas nie będzie to tak odczuwalne (mam na myśli Warszawę, a zwłaszcza naszą dzielnicę i kilka innych) bo 6 latków poszło już całkiem sporo (bodajże ok. 40 %, nie pamiętam dokładnie).
Mamo Kubusia - tak jak dziewczyny piszą, jeśli za rok będą poważne obawy, że Twoje dziecko nie jest jeszcze gotowe do szkoły zawsze można obowiązek szkolny odroczyć. Także nie ma co się martwić
Natomiast pamiętaj, że każdy kij ma dwa końce. Zawsze jest to problem dla dzieci urodzonych na końcu i na początku roku. W przypadku dzieci z końca roku - albo idą jako młodsze niż większość, albo, w razie przesunięcia - jako zdecydowanie starsze. Jak będzie młodszy, to być może będzie musiał trochę gonić tych starszych, będzie wolniej pracował itd. Ale pozycja starszego i bardziej rozwiniętego też ma swoje minusy. Nauczycielka dostosuje tok lekcji i tempo do uczniów w większości młodszych i słabszych, dziecko starsze może się wtedy nudzić, może też przyzwyczaić się, że wszystko przychodzi mu łatwo i bez wysiłku, nie musi się starać, uczyć, pracować, żeby mieć dobre wyniki. A takie przyzwyczajenie wcale nie jest takie korzystne na dłuższą metę.
Jako mama 6 letniego pierwszoklasisty powiem krótko - nie taki diabeł straszny.
Na pewno wiele zależy od szkoły i tego, jak jest przygotowana na młodsze dzieci. U nas jest z tym całkiem nieźle, syn jest bardzo zadowolony
Generalnie w zeszłym roku miałam mnóstwo wątpliwości i strasznie przeżywałam tę decyzję. Teraz, obserwując Brunka, szkołe, a także znajomych 6 i 7 letnich 1 klasistów widzę, że w gruncie rzeczy nie ma większego znaczenia, czy dziecko ma 6 czy 7 lat gdy zaczyna naukę. Problemy, z jakimi się spotyka i z jakimi musi się uporać są takie same i nie widzę, żeby dzieciom 7 letnim poradzenie sobie z nimi przychodziło jakoś znacząco łatwiej, ani też żeby 6 latki miały większe trudności. Tak też mówią nauczyciele w naszej szkole, a mają już trzeci rocznik 6-latków, więc mają porównanie i doświadczenie. Nie chcę powiedzieć, że lepiej jest posyłać 6 latki, a nie 7 latki. Po prostu nie ma to, z tego co widzę, większego znaczenia i nie ma co demonizować i straszyć, że 6 latkom dzieje się w szkole jakaś straszna krzywda.
Dziewczyny, które macie 6 latków w szkołach - zapraszamy na nasz wątek, gdzie dzielimy się doświadczeniami:
https://www.babyboom.pl/forum/4-latek-5-latek-6-latek-f18/nasze-6-latki-w-szkole-53250/