ZwariowanaSol
Fanka BB :)
Mam dylemat i proszę o obiektywne opinie a nie o objazd że nie wiadomo jaka ze mnie matka.
Moja córka w kwietniu skończy 5 lat. Teraz jest w przedszkolu - to jej drugi rok w nim. Idąc do przedszkola trafiła do grupy 3 - 4-5-latków gdyż intelektualnie byłą na ich poziomie. We wrześniu poszła razem ze swoją grupą do przedszkolnej zerówki - nie będzie miała papierka że ukończyła zerówkę gdyż MEN nie dopuszcza do sytuacji gdzie 4 letnie dziecko jest w zerówce. Ale materiał przerabia z całą zerówką i jest nawet ponad program. Sama w domu siada do elementarzy i ćwiczy pisanie, powoli zaczyna składać też literki do czytania, umie liczyć do 100 i dodawać/odejmować do 10 a na patyczkach nawet i do 30, manualnie też jest bardzo mocno rozwinięta. Emocjonalnie jest na poziomie zerówki. Dzisiaj byłam w szkole obok nas zapisać ją do szkolnej zerówki ale złapała mnie pani dyrektor i zaproponowała żeby Kaja poszła do 1 klasy od września bo żal marnować taki potencjał gdzie ona się rwie do nauki sama - nie jest zmuszana, wręcz ją trzeba odciągać żeby się pobawiła z siostrą. Sama poszłam o rok wcześniej do szkoły, mąż tak samo i jakoś żadne z nas nie czuje się tym jakoś specjalnie okaleczone. Kaja pójdzie do szkoły z dziećmi które zna i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa. Oczywiście rodzina nas objechała że znęcamy się nad dzieckiem - ale jak można się znęcać nad dzieckiem wysyłając je do szkoły do której ono wręcz się rwie??
Jak sądzicie - wysłać do pierwszej klasy gdzie będzie ze swoim poziomem intelektualnym czy do zerówki gdzie może mi się cofnąć w rozwoju bo zamiast literek będzie ślimaczki malować? Wiem że każda matka wyolbrzymia umiejętności swojego dziecka ale dzisiaj pani dyrektor w szkole przetestowała Karolę pod wyżej opisanymi kątami i to ona zaproponowała pierwszą klasę zamiast zerówki. Do końca tygodnia muszę oddać formularz zgłoszenia i choć jestem za pierwszą klasą to się jednak trochę obawiam Co prawda w najgorszym wypadku będzie powtarzać klasę ale jakby to wtedy na nią wpłynęło? Co prawda jest to najgorszy ze wszystkich scenariuszy i pani dyrektor go nie przewiduje ale jednak jest to jakieś wyjście.
Moja córka w kwietniu skończy 5 lat. Teraz jest w przedszkolu - to jej drugi rok w nim. Idąc do przedszkola trafiła do grupy 3 - 4-5-latków gdyż intelektualnie byłą na ich poziomie. We wrześniu poszła razem ze swoją grupą do przedszkolnej zerówki - nie będzie miała papierka że ukończyła zerówkę gdyż MEN nie dopuszcza do sytuacji gdzie 4 letnie dziecko jest w zerówce. Ale materiał przerabia z całą zerówką i jest nawet ponad program. Sama w domu siada do elementarzy i ćwiczy pisanie, powoli zaczyna składać też literki do czytania, umie liczyć do 100 i dodawać/odejmować do 10 a na patyczkach nawet i do 30, manualnie też jest bardzo mocno rozwinięta. Emocjonalnie jest na poziomie zerówki. Dzisiaj byłam w szkole obok nas zapisać ją do szkolnej zerówki ale złapała mnie pani dyrektor i zaproponowała żeby Kaja poszła do 1 klasy od września bo żal marnować taki potencjał gdzie ona się rwie do nauki sama - nie jest zmuszana, wręcz ją trzeba odciągać żeby się pobawiła z siostrą. Sama poszłam o rok wcześniej do szkoły, mąż tak samo i jakoś żadne z nas nie czuje się tym jakoś specjalnie okaleczone. Kaja pójdzie do szkoły z dziećmi które zna i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa. Oczywiście rodzina nas objechała że znęcamy się nad dzieckiem - ale jak można się znęcać nad dzieckiem wysyłając je do szkoły do której ono wręcz się rwie??
Jak sądzicie - wysłać do pierwszej klasy gdzie będzie ze swoim poziomem intelektualnym czy do zerówki gdzie może mi się cofnąć w rozwoju bo zamiast literek będzie ślimaczki malować? Wiem że każda matka wyolbrzymia umiejętności swojego dziecka ale dzisiaj pani dyrektor w szkole przetestowała Karolę pod wyżej opisanymi kątami i to ona zaproponowała pierwszą klasę zamiast zerówki. Do końca tygodnia muszę oddać formularz zgłoszenia i choć jestem za pierwszą klasą to się jednak trochę obawiam Co prawda w najgorszym wypadku będzie powtarzać klasę ale jakby to wtedy na nią wpłynęło? Co prawda jest to najgorszy ze wszystkich scenariuszy i pani dyrektor go nie przewiduje ale jednak jest to jakieś wyjście.