reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

2,5 letnie dziecko nie chce załatwiać się do nocnika

Od pupy strony się chyba do tego zabraliście.

Odpuść na jakiś czas temat zupełnie. I w swojej głowie tez odpuść. Spróbujcie trochę o tym zapomnieć. A po kilku tygodniach zacznijcie rozmawiać i czytać książki tematyczne. Odpowiadaj na pytania. Daj dziecku czas. To tylko dziecko. A z pieluchy korzysta całe swoje życie. To jest znane i bezpieczne.
Dzieci w rożnym wieku osiągają gotowość a ważna jest gotowość zarówno fizyczna jak i emocjonalna.

Nie wysadzaj na nocnik tylko niech dziecko samo nauczy się sygnalizować kiedy potrzebuje skorzystać ;) poczekaj do ciepłych miesięcy i niech lata z gola pupa. A Ty poczytaj o odpieluchowaniu i tez się przygotuj na to, ze wpadki będą, jak reagować, jak dać te bezpieczna przestrzeń do nauki ;)


A przedszkole, także prywatne, podlega pod ustawowe rozwiązania. Poza tym - serio istnieje spora szansa, ze w pół roku to ogarnięcie, zwłaszcza latem.
 
reklama
Moja 2,5 letnia córka nie chce załatwiać się do nocnika. Już nie wiem jak mam ją przekonać, że dzieci w jej wieku powinny zacząć korzystać z nocnika. Już od dłuższego czasu próbuje ją sadzać na nocnik. Wcześniej potrafiła siedzieć na nim godzinę, oglądać bajki i nic nie zrobić, a 5 minut po wstaniu wysikać się do pieluchy. W piątek jak wróciła ze żłobka to po raz pierwszy zrobiła kupę. Jak ją zobaczyła to wpadła w płacz, bo chyba się przestraszyła. I od tej pory wpada w histerię jak ją próbuję posadzić na tym nocniku. Już nawet nie przychodzi żeby jej pieluchę przebrać jak zrobi kupę. A robi 4 dziennie. Zawsze przychodziła i mówiła, że jest kupa. Teraz nie przychodzi, bo się boi, że ją za jakiś czas na nocnik posadze. Ogólnie jest dzieckiem bardzo płaczliwym. Płacze z byle powodu. Dlatego ta kupa w nocniku była powodem rozpaczy. Kiedyś myślałam, że z tego wyrośnie, ale widzę, że raczej nie prędko. Najbardziej boję się tego, że jak do września nie przestanie robić w pieluchy to mi jej do przedszkola nie przyjmą. A ona jest z tych dzieci, które jak czegoś nie chcą robić, to nie będą i żadna siła ich do tego nie zmusi.
Z tego co opisujesz dziecko nie jest gotowe i nie, „dzieci w tym wieku” nie powinny jeszcze korzystać z nocnika. Dzieci są różne a sadzaniem dziecka ba nocnik na godzinę można zrobić mu zwyczajnie krzywdę (pod kątem mięśni dna miednicy itp - fizyczną krzywdę)
 
Poprawcie mnie, jeżeli się mylę, ale czy prywatne przedszkole, które dalej jest przedszkolem nie powinno dostosować się do ustawy?
Wątpię, żebyś się myliła, ale ludzie nie wymagają od przedszkoli, bo dali się nauczyć, że to przedszkola wymagają od rodziców i dzieci. Jedna matka, która wyjdzie z szeregu prędzej przeniesie się do innego miejsca niż coś zdziała. A pozostali będą to znosić, bo ludzie już tacy są. Będą cierpieć, ale się nie wychylą 🤷‍♀️
 
Szczerze mówiąc szokują mnie takie praktyki. I to, że to znosisz.

Ja specjalnie pod dziecko zmieniłam pracę i wymieniałam się z mężem w opiece. Widziałam, że mały panikuje na obcych, na rehabilitacji nawet po pół roku się nie przyzwyczaił i cały czas krzyczał ze wszystkich sił, więc nie bardzo miałam wyjście. 🤷
Mąż pracował 6-14, a ja szłam do pracy od 15.00-24.00. Mijaliśmy się w drzwiach. Za to nie musiałam brać niani, ani nikogo obcego. Babcie zbyt schorowane. Dziecko było i jest dopilnowane, nakarmione, terapeutyzowane. Nawet jak nie uda się rodzicom zgrać prac tak jak u nas, to na te 2-3 godziny bardziej opłaca się wziąć nianie, niż dawać dziecko do tak kiepskiego żłobka. Stale choroby i wieczna walka z opiekunkami. 🙄 W żłobku wystarczy mieć kurs opiekunki. Nie ma konieczności kończenia pedagogiki. Panie nie są nauczycielkami. Moja siostra ma malucha w żłobku prywatnym, ale nikt im tak chamsko pod górę nie robi.
 
Szczerze mówiąc szokują mnie takie praktyki. I to, że to znosisz.

Ja specjalnie pod dziecko zmieniłam pracę i wymieniałam się z mężem w opiece. Widziałam, że mały panikuje na obcych, na rehabilitacji nawet po pół roku się nie przyzwyczaił i cały czas krzyczał ze wszystkich sił, więc nie bardzo miałam wyjście. 🤷
Mąż pracował 6-14, a ja szłam do pracy od 15.00-24.00. Mijaliśmy się w drzwiach. Za to nie musiałam brać niani, ani nikogo obcego. Babcie zbyt schorowane. Dziecko było i jest dopilnowane, nakarmione, terapeutyzowane. Nawet jak nie uda się rodzicom zgrać prac tak jak u nas, to na te 2-3 godziny bardziej opłaca się wziąć nianie, niż dawać dziecko do tak kiepskiego żłobka. Stale choroby i wieczna walka z opiekunkami. 🙄 W żłobku wystarczy mieć kurs opiekunki. Nie ma konieczności kończenia pedagogiki. Panie nie są nauczycielkami. Moja siostra ma malucha w żłobku prywatnym, ale nikt im tak chamsko pod górę nie robi.
Zgodzę się z Tobą odnośnie opieki. Tylko jest jedna różnica. Moje dziecko lubi chodzić do tego żłobka. Ma już tam nawet jakieś koleżanki, z którymi się bawi.
 
Do góry