reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

2,5 latka nie samodzielna

Może zakończę ten temat tym. Każde dziecko jest inne.
Byliśmy na adaptacji w przedszkolu, powiedziałam młodej że musimy się pożegnać z pieluszka bo już jest przedszkolakiem. Powiedziała papa pieluszko i ubrała majtki. Od tego czasu zdarza jej się posikiwac w majtki, ale pieluchy już nie chce. Nawet w nocy ma suche majtki, budzi sie nad ranem i sama chce na nocnik. Także, drogie mamy- każde dziecko jest inne! Nie ma co naskakiwac na mamy i mówić jaka to niekonsekwenta że to twoja wina że dzicko jest jakie jest.
Takie posty typu jesteś "zła matka " nie pomaga! Ale to moja nauczka Żeby już nie pisać na takich grupach. Bo szkoda nerwów.
A co do samodzielności dziecka, wcześniej czy później się nauczy.
Nie przejmuj się. Ja mam trudniejszego synka. Niby zdrowy, a problemy są ciągle. Przedszkole zaproponowało pracę z psychologiem od września, co daje sporo do myślenia. Nie tylko ja uważam, że jest trudny. Córkę mam zupełnie inną. Od urodzdnia różne charaktery. Ale ile ja się nasłucham od znajomych i prawie obcych, że zachowanie synka jest moją winą, to szkoda gadać. Już się nie przejmuję, ale jako świeżo upieczona mama brałam to mocno do siebie. Ludzie, którzy widzą dziecko sporadycznie - lub wcale - nie mogą trafnie ocenić. Można dać rady i opowiedzieć o analogicznych sytuacjach, ale tylko najbliżsi dziecku widzą, jakie skutki mają określone sytuacje.
 
reklama
A moim zdaniem za bardzo uczepiłyście się tego nocnika. Istota leży tu nie w tym, że ta mała nie jest na coś gotowa, a w tym, że zauważyła, że jak odczeka wystarczająco długo, to sprawa zostanie załatwiona za nią, nomen omen. Co do nocnika to uważam, że faktycznie na każdego przyjdzie pora, ale jeśli chodzi o jedzenie, to hohoho... Zapraszam do mnie, po dwóch tygodniach będzie jeść cokolwiek jej postawisz, a i o dokładkę poprosi. U mnie nie ma niejadków dłużej niż przez dobę. A krzycz, a wrzeszcz, a domagaj się czekolady zamiast obiadu, na zdrowie. My, zdrowi na umyśle ludzie zjemy w tym czasie co jest podane, czyli normalne, zwykłe, smaczne jedzenie, do którego nie można się przyczepić. Nie chcesz jeść, świetnie, tata zawsze chętnie zje, a jak go nie ma, to pies już cię obserwuje. Nie chcesz wyjść z domu, choć wszyscy czekają? Wierzgaj w aucie do woli, fotelik ma dobre zapięcia, nie spadniesz.

Nie mieszajmy gotowości dziecka do samoobsługi z cwaniactwem i lenistwem. Bo wbrew popularnej opinii nowoczesnego rodzicielstwa ja głęboko wierzę, że dwulatka może być i cwana i leniwa.
 
A moim zdaniem za bardzo uczepiłyście się tego nocnika. Istota leży tu nie w tym, że ta mała nie jest na coś gotowa, a w tym, że zauważyła, że jak odczeka wystarczająco długo, to sprawa zostanie załatwiona za nią, nomen omen. Co do nocnika to uważam, że faktycznie na każdego przyjdzie pora, ale jeśli chodzi o jedzenie, to hohoho... Zapraszam do mnie, po dwóch tygodniach będzie jeść cokolwiek jej postawisz, a i o dokładkę poprosi. U mnie nie ma niejadków dłużej niż przez dobę. A krzycz, a wrzeszcz, a domagaj się czekolady zamiast obiadu, na zdrowie. My, zdrowi na umyśle ludzie zjemy w tym czasie co jest podane, czyli normalne, zwykłe, smaczne jedzenie, do którego nie można się przyczepić. Nie chcesz jeść, świetnie, tata zawsze chętnie zje, a jak go nie ma, to pies już cię obserwuje. Nie chcesz wyjść z domu, choć wszyscy czekają? Wierzgaj w aucie do woli, fotelik ma dobre zapięcia, nie spadniesz.

Nie mieszajmy gotowości dziecka do samoobsługi z cwaniactwem i lenistwem. Bo wbrew popularnej opinii nowoczesnego rodzicielstwa ja głęboko wierzę, że dwulatka może być i cwana i leniwa.
My się uczepiłyśmy nocnika, Ty jedzenia 😅 a tu o samodzielność chodzi. Mi też się wydawało, że synek to specjalnie robi. Ale czemu wtedy się upierał w jedną stronę, a teraz w drugą? Teraz wszystko sam robi, i jeszcze siostrą się opiekuje jak umie. Wcześniej tylko "mamaaa", ale zmieniło się to bardzo. W rok. Może wcześniej.

A taki przykład o różnorodności dzieci. Synek ma akurat koleżankę i oni są ogromnie różni (i kłócą się na potęgę przy każdym spotkaniu). Wiek taki sam, 3 lata, a koleżanka jeździ na rowerze dwukołowym z pedałami. Mój synek dodaje i odejmuje do 10, zna większość drukowanych literek. Nasze wychowanie trochę się różni, ale i ona i ja wychodzimy z dziećmi na spacery po około 3 godziny dziennie. Obie dzieciom czytamy. Koleżanka w czasie spaceru pokonuje wszystkie przeszkody, a mój synek liczy dzieci na placu zabaw...
 
My się uczepiłyśmy nocnika, Ty jedzenia 😅 a tu o samodzielność chodzi. Mi też się wydawało, że synek to specjalnie robi. Ale czemu wtedy się upierał w jedną stronę, a teraz w drugą? Teraz wszystko sam robi, i jeszcze siostrą się opiekuje jak umie. Wcześniej tylko "mamaaa", ale zmieniło się to bardzo. W rok. Może wcześniej.

A taki przykład o różnorodności dzieci. Synek ma akurat koleżankę i oni są ogromnie różni (i kłócą się na potęgę przy każdym spotkaniu). Wiek taki sam, 3 lata, a koleżanka jeździ na rowerze dwukołowym z pedałami. Mój synek dodaje i odejmuje do 10, zna większość drukowanych literek. Nasze wychowanie trochę się różni, ale i ona i ja wychodzimy z dziećmi na spacery po około 3 godziny dziennie. Obie dzieciom czytamy. Koleżanka w czasie spaceru pokonuje wszystkie przeszkody, a mój synek liczy dzieci na placu zabaw...
Ale oczywiście, że dzieci są inne, tylko autorka zauważyła jakiś problem, pisząc post zaznaczyła, że córka jest za mało samodzielna. I do tego się odnoszę. Jeżeli ktoś chce ubierać dziecku buty do 12 roku życia - jego prawo. Nie ma sensu wymienianie jakie umiejętności posiadały znane mi dzieci w tym wieku. Tutaj zastały nakreślone umiejętności, które takie dziecko jest w stanie opanować. Można mu w tym pomagać, może samo to ogarnąć, a można poczekać kilka miesięcy czy lat i też się nauczy...
 
Pomijając temat jedzenia czy czegokolwiek - pójdzie do przedszkola, to się nauczy. Moja starsza też była taka trochę "nie chce mi się", a teraz poszła w drugą stronę i wszystko musi robić sama, nawet jeśli ma to kiepskie efekty :D Młodsza była i jest księżniczką, ale panie w żłobku, inne dzieci i w ogóle okoliczności nauczyły ją, że trzeba sobie radzić w miarę możliwości. Proste. Nie jestem za tym, żeby wszystko zwalić na przedszkole czy szkołę, ale w tym przypadku nie ma się co martwić. Poczekajmy na efekty po kilku tygodniach.
 
Do góry