reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy bić dzieci? Oczywiście że

No właśnie, nie wiem jak najaodebrała mój 1 tu komentarz, chyba zbyt osobiście, bo ja nie odpowiedziałam się jednoznacznie za żadną metodą wychowawczą, wyraziłam tylko opinie na ten temat ogólnie.
naja o tak, zgadzam się że miłość powinna być ZAWSZE bezwarunkowa, niestety tak nie jest, inaczej żylibyśmy w świecie idealnym. Ale nie chciałam rozwijać tego tematu, bo odniosłam się do tego co napisał DobryTata:
Dlaczego oburzamy się gdy dowiemy się, iż mąż bije swoją żonę, a nie mielibyśmy się oburzać w sytuacji gdy rodzic bije swoje dziecko? Dlaczego wydzieranie się dwojga dorosłych ludzi na ulicy, traktujemy jako zjawisko, a widząc matkę krzyczącą na dziecko machamy ręką stwierdzając, że „zapewne sobie zasłużyło”. Przecież dziecko jest także człowiekiem i to w o tyle gorszej sytuacji, że nie ma możliwości się bronić. Dorosły jest w stanie się obronić. Dziecka najczęściej nie.

Mijając krzyczącą na ulicy matkę na dziecko raczej nikt nie zwróci uwagi na tą sytuację, bo każdy kto ma dzieci wie i tak sądzi, że ta matka na pewno nie chce źle dla swojego dziecka i musiał zaistnieć konkretny powód dlaczego straciła cierpliwość na środku ulicy. I taka sytuacja nie wydaje się aż tak interesująca żeby zwracać na nią szczególną uwagę (na pewno każdy znalazł się w sytuacji kiedy nasze dziecko zaczęło tarzać się i wrzeszczeć np. na srodku sklepu bo mama nie kupiła mu batonika).
 
reklama
A co powiecie na to- dzisiaj rano moja córeczka chwyciła się kurków w kuchence i je zakręcała (całe szczęście że odkręcić nie zdoła) i moja mama przy niej stała i tak lekko klapła ją w pupę mówiąc nie wolno tego ruszać (takim głosem srogim nieco, nauczycielskim). Zuzy to nie ruszyło i dalej stała przy tych kurkach. dopiero jak ją mama wzięła na ręce to zrobiła smutną minę. Powiedziałam mamie żeby jej nie biła a ona mi odpowiedziała, że przecież jej nie uderzyła tylko poklepała ku przestrodze i w życiu by jej nie uderzyła. Nas rodzice nie bili i wiem że mama jest przeciwniczką wychowywania przez bicie, stawia na perswazje. jest w tym dobra, jest z pedagogiem z wykształcenia. przy niej nasza niunia nawet grzeczniejsza jest. powiedzcie mi jak widzicie tą sprawę, czy powinnam zwrócić mamie na to uwagę czy raczej ja panikuję.
 
panikujesz :-)
Nie przesadzajmy już z tym fenomenem "bicia" w dzisiejszych czasach. Męczące to już jest. Teraz już nawet z dzieckiem nie można się powygłupiać klepiąc w tyłek bo zaraz rzucą się na ciebie "obrońcy" praw dziecka i posądzą o znęcanie!
Swego czasu też było tak z pedofilią, ojciec dziecka nie może nawet sam wykąpać bo to molestowanie od razu!! Paranoja.
 
A co powiecie na to- dzisiaj rano moja córeczka chwyciła się kurków w kuchence i je zakręcała (całe szczęście że odkręcić nie zdoła) i moja mama przy niej stała i tak lekko klapła ją w pupę mówiąc nie wolno tego ruszać (takim głosem srogim nieco, nauczycielskim). Zuzy to nie ruszyło i dalej stała przy tych kurkach. dopiero jak ją mama wzięła na ręce to zrobiła smutną minę. Powiedziałam mamie żeby jej nie biła a ona mi odpowiedziała, że przecież jej nie uderzyła tylko poklepała ku przestrodze i w życiu by jej nie uderzyła. Nas rodzice nie bili i wiem że mama jest przeciwniczką wychowywania przez bicie, stawia na perswazje. jest w tym dobra, jest z pedagogiem z wykształcenia. przy niej nasza niunia nawet grzeczniejsza jest. powiedzcie mi jak widzicie tą sprawę, czy powinnam zwrócić mamie na to uwagę czy raczej ja panikuję.

A ja uważam, że wcale nie panikujesz, bo nie jest ważne jak mocno uderzysz dziecko. Sam fakt podniesienia na nie ręki świadczy dla mnie o porażce. Twoja córka nie będzie pamiętała czy ją babcia klepnęła czy uderzyła tylko to, że dostała... Pójdzie do przedszkola, koleżanka będzie chciała zabrać jej zabawkę a ona podniesie na nią rękę i ją uderzy.
 
Ja uważam, że jak rodzić zaczyna bić dziecko to znaczy że przyznaje się do porażki wychowawczej, bo to ostatni argument jaki zostaje mu w ręku. :no:
Najlepiej rozmawiać, przekonywać i zabrać robić to co dziecko najbardziej lubi. To wywoła u niego samodyscyplinę i samo będzie wiedzieć, że jak zrobi coś źle to rodzice pozbawią go dostępu do zabawy czy innych przyjemności (lodów, ciastek).
 
panikujesz :-)
Nie przesadzajmy już z tym fenomenem "bicia" w dzisiejszych czasach. Męczące to już jest. Teraz już nawet z dzieckiem nie można się powygłupiać klepiąc w tyłek bo zaraz rzucą się na ciebie "obrońcy" praw dziecka i posądzą o znęcanie!
Swego czasu też było tak z pedofilią, ojciec dziecka nie może nawet sam wykąpać bo to molestowanie od razu!! Paranoja.

Dokładnie. Nie jestem za klapsami ani biciem dzieci. Ale wychowanie tzw. "bez stresowe" nie jest też dobrym rozwiązaniem. Coś takiego jak kary i stanowczość jest rzeczą wystarczającą dla dziecka. Widziałam ostatnio przykład takiego wychowania. Chłopczyk miał może z 4 latka i mimo iż matka zwracała mu uwagę by nie popychał dzieci, to on i tak robił swoje, poźniej podszedł do niej i poprostu ją opluł :szok:. Ja na jej miejscu złapała bym go za rękę i zaprowadziła do domu... ona natomiast usiadła na ławce i powiedziała, że się obraziła :eek:. Rozumiecie coś z tego?
Co do pedofilji, to mój mąż kąpie się z synem. Nie uważam, że to coś złego. Należy rozgraniczyć dobro i zło, a ludzie dorośli mimo iż powinni nie zawsze umieją.
 
Bo to jest tak, że niektórzy rodzice bezstresowe wychowanie mylą z "róbta co chceta, bylebym ja miał spokój" oraz "przecież moje dziecko samo z siebie jest bardzo grzeczne".
Jestem przeciwniczką bicia dzieci, nie istnieje dla mnie lekki klaps. To jest metoda, która prowadzi donikąd. W miarę jak dzieci rosną, uodparniają się na "lekkie klapsy", bo uczą się, że to nie boli tak naprawdę. I co? Sięgamy po mocniejsze uderzenie? Pasek? Kabel? Okropność!

Ja to widzę tak: gdy dorosły bije dziecko to tak, jakby do mnie podszedł większy ode mnie kafar i mnie zbił. Plus aspekt emocjonalny - bije mnie ktoś, kto ma mnie kochać bezgranicznie, bezwarunkowo, zawsze.
 
I tu muszę wkroczyć ...
(z mocą słów mojego wykładowcy, jeszcze z czasów studiów).
Wychowanie bezstresowe jest przereklamowane i źle rozumiane przez wszystkich.
Do sedna.
Są trzy style wychowania: autokratyczny (kary, podporządkowanie), liberalny (swoboda, brak zainteresowania i konsekwencji) oraz demokratyczny (konsekwencja, argumenty, system kar i nagród - z przewagą nagród a kar raczej nie ma - ew. wyjaśnianie dziecku dlaczego itd. lub zabrać mu jakiś przywilej (nagrodę) przy czym dziecko zna zakres swoich obowiązków, ale również zna swoje prawa!)
I tu sprostowanie:
Wychowanie bezstresowe .. czyli styl demokratyczny, a nie jak się głosi styl liberalny (który nie jest pożądany) - i ja się podpisuję oczywiście pod BEZSTRESOWYM WYCHOWANIEM, ale Z GŁOWĄ.
Wszystkim rodzicom życzę: mądrości, cierpliwości i dużo miłości.
Pozdrawiam
 
Bo to jest tak, że niektórzy rodzice bezstresowe wychowanie mylą z "róbta co chceta, bylebym ja miał spokój" oraz "przecież moje dziecko samo z siebie jest bardzo grzeczne".
Jestem przeciwniczką bicia dzieci, nie istnieje dla mnie lekki klaps. To jest metoda, która prowadzi donikąd. W miarę jak dzieci rosną, uodparniają się na "lekkie klapsy", bo uczą się, że to nie boli tak naprawdę. I co? Sięgamy po mocniejsze uderzenie? Pasek? Kabel? Okropność!

Ja to widzę tak: gdy dorosły bije dziecko to tak, jakby do mnie podszedł większy ode mnie kafar i mnie zbił. Plus aspekt emocjonalny - bije mnie ktoś, kto ma mnie kochać bezgranicznie, bezwarunkowo, zawsze.

Dokładnie jestem tego samego zdania.
Do tego jeszcze dodam, że uczymy dziecko przemocy, bijąc je. Mam przykład w rodzinie, gdzie wszystkie dzieci "raz na jakiś czas" dostają klapsa. Tylko nie moje. I tylko moje nie zna czegoś takiego jak popychanie, podstawianie nogi, plucie, gryzienie czy bicie. Dla niego to nie jest normalne i jak kuzyn podchodzi i go np. popycha bo coś mu nie odpowiada to Oskar patrzy na niego jak na UFO.
 
reklama
A ja tak apropo bezstresowego wychowania.

Brat opowiadał mi historię z autobusu. Jedzie dziewczyna z dzieckiem około 2 - 3 lata. Strasznie ono krzyczy, a ona w ogóle nie stara się go uspokoić, po prostu nic się nie odzywa. Ludzie zaczęli jej zwracać uwagę, żeby może porozmawiała ze swoim dzieckiem i postarała się je uspokoić. Na co ona, że wychowuje je bezstresowo. Jeden z pasażerów jadących tym autobusem (młody chłopak), podszedł za chwilkę do niej, nakleił jej gumę do żucia wyciągniętą z buzi na czoło i powiedział "Proszę na mnie nie krzyczeć, byłem wychowywany bezstresowo" i wyszedł z autobusu. :-D:-D:-D

Może nie za bardzo w temacie, ale odnośnie wychowania, bardzo mnie ta historia rozbawiła i za każdym razem jak sobie ją przypominam to się uśmiecham pod nosem :laugh2:
 
Do góry