reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Zostałam sama.

Mamawdwupaku

Początkująca w BB
Dołączył(a)
10 Sierpień 2020
Postów
25
Cześć,
Jestem tu nowa. W sumie nie myślałam ze kiedykolwiek znajdę się w takiej sytuacji ze wsparcia będę musiała szukać w internecie. Mam 23 lata. Od 2,5 roku jestem w związku małżeńskim z 4 lata starszym mężczyzna. Mamy cudownego 2letniego syna. Ślub wzięliśmy rok szybciej ze względu na to ze zaszłam w ciążę. Wydawać by się mogło ze jesteśmy idealnym małżeństwem. On wytatuował sobie moje imię razem z datą ślubu na ręce. Przez ponad 2 lata dzwonili do mnie członkowie jego rodziny nie mogąc się nadziwić ze przy każdej rozmowie opowiada o tym jaka jestem cudowna i jak mnie kocha. W ciąży nie mogłam nawet sama się wykapać bo pomagał mi wejsc i wyjść z wanny żeby nic mi się nie stało. W połowie zeszłego roku zaczęliśmy myśleć o drugim dziecku. Mamy pieniądze, jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mąż jest w stanie utrzymać nasza rodzinę. Czemu nie. Długo się nie udawało. W końcu dzień po Wielkanocy tego roku zobaczyliśmy na teście upragnione dwie kreski. Mąż obdzwaniał rodzinę i cały wieczór powtarzał mi ze jest najszczęśliwszy na świecie bo mnie ma. Sytuacja ekonomiczna w kraju nie jest pewna wiec aby mieć pewność ze niczego nam nie braknie mąż postanowił pojechać na 4 turnusy kolonii jako opiekun. Przed wyjazdem prawie płakał ze musi nas zostawić i ze najchętniej by zrezygnował. Cały wyjazd to była dla mnie tortura odliczałam dni do jego powrotu. Po 4 (z 6) tygodniach rozłąki zauważyłam ze z jego profilu na Facebooku zniknęły wszystkie nasze wspólne zdjęcia, m.in. ślubne. Poprosiłam o wyjaśnienia. Na początku nie chciał rozmawiać po czym oznajmił ze mnie nie chce i chce rozwodu. Uzgodniliśmy ze na spokojnie porozmawiamy po jego powrocie. Ktokolwiek wczoraj wrócił do domu to nie był mój mąż tylko wyprana z emocji maszyna. Najpierw wymyślał różne historie ze nigdy mnie nie chciał, ze był ze mną z litości ale kiedy skończyły mu się argumenty powiedział po prostu ze na wyjeździe zrozumiał ze się ze mną dusi i chce żyć sam dla siebie. Oczywiście z dziećmi mi pomoże, „da mi coś na życie”. Nawet szlachetnie zaproponował ze może wziąć teraz naszego syna a ja odchowam trochę młodsze to możemy się co jakiś czas wymieniać!!!!! Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Błagałam żeby ze mną porozmawiał, żebyśmy poszli na terapie to spakował się i przeniósł do siostry twierdząc ze rozmawiać ze mną może tylko o tym jak dzielimy majątek i opiekę nad dzieckiem ale to dopiero jak skończę lamentować. Jestem załamana. Nie wiem co robić. Nikt mnie teraz do pracy nie przyjmie. Mieszkanie opłacił mi do końca tego miesiąca i powiedział ze nie będzie mi tyle dawał żeby wystarczyło i na mieszkanie i na życie, ze będzie mniej pracował żeby zajmować się synem wiec mam iść do rodziców żeby mi pomogli bo on dużo mi nie da. Czy się kłóciliśmy? No pewnie, ale nigdy tak żeby doprowadzić do rozwodu. I nigdy nie słyszałam od niego ze coś mu w naszym małżeństwie nie pasuje. Najgorsze jest to ze ja siedzę i czekam aż wróci i powie ze żartował. Nie dam rady przejść przez to wszystko sama. Nie poradzę sobie ... Co mam robić ?
 
reklama
Nie, sad bierze pod uwagę możliwości zarobkowe - nie tylko te faktyczne ale i zarobki i dochody które osoba zobowiązana powinna i może otrzymywać. Kryterium jest staż pracy, dotychczasowe zarobki, wykształcenie.
Przecież zdarza się że rodzic od którego sądzone mają być alimenty jest bezrobotny - bo jest leniwy, "bo tak" czy bo myśli że jest sprytny - i co wtedy? Sąd nie przyzna pieniędzy na dziecko?
Otóż sąd przyzna pieniądze i biorąc pod uwagę wszystko to o czym już napisałam wyliczy ile taki rodzic mógłby zarabiać i ile płacić na dziecko.
No ale jak teraz bedzie mniej zarabiac to co przeciez nie ma juz tamtych pieniedzy tylko na papierku ze zarobil te 5tys a teraz jak mniej bedzie zarabial....no napewno przyzna jakies pieniedze na dziecko niema wyjscia i bedzie musial placic
 
reklama
Nie, sad bierze pod uwagę możliwości zarobkowe - nie tylko te faktyczne ale i zarobki i dochody które osoba zobowiązana powinna i może otrzymywać. Kryterium jest staż pracy, dotychczasowe zarobki, wykształcenie.
Przecież zdarza się że rodzic od którego sądzone mają być alimenty jest bezrobotny - bo jest leniwy, "bo tak" czy bo myśli że jest sprytny - i co wtedy? Sąd nie przyzna pieniędzy na dziecko?
Otóż sąd przyzna pieniądze i biorąc pod uwagę wszystko to o czym już napisałam wyliczy ile taki rodzic mógłby zarabiać i ile płacić na dziecko.
Tylko że teraz jest korona. Nikt nie będzie go zmuszał do dodatkowych prac w klubie sportowym, czy kilku etatach w szkole, bo może się wymigać, że to za duże skupiska ludzi i chce skupić się na jednej.
Poza tym nie jest to takie kolorowe. Jeżeli sąd spojrzy, że jest nauczycielem, wiadomo że oni grosze zarabiają. Nikt go nie może zmusić do kolejnej pracy nawet w normalnych okolicznościach. To nie jest tak, że zawodowy kierowca który będąc w małżeństwie i jeżdżąc na 3, tyg przynosi do domu 10tys, po rozwodzie nie może zmienić formy umowy ze wraca co weekend ale zarabia o wiele wiele mniej. Sąd nie moze mu nakazać pracować więcej, bo kiedyś chciał, a teraz woli częściej wracać.
 
Tylko że teraz jest korona. Nikt nie będzie go zmuszał do dodatkowych prac w klubie sportowym, czy kilku etatach w szkole, bo może się wymigać, że to za duże skupiska ludzi i chce skupić się na jednej.
Poza tym nie jest to takie kolorowe. Jeżeli sąd spojrzy, że jest nauczycielem, wiadomo że oni grosze zarabiają. Nikt go nie może zmusić do kolejnej pracy nawet w normalnych okolicznościach. To nie jest tak, że zawodowy kierowca który będąc w małżeństwie i jeżdżąc na 3, tyg przynosi do domu 10tys, po rozwodzie nie może zmienić formy umowy ze wraca co weekend ale zarabia o wiele wiele mniej. Sąd nie moze mu nakazać pracować więcej, bo kiedyś chciał, a teraz woli częściej wracać.
No racja, w tym wypadku cała sytuacja z pandemią może działać na jego korzyść. Wykonuje jednak prace w której konieczny jest kontakt bezpośredni z drugim człowiekiem...
Ech teoria swoje a praktyka swoje.
Nie pozostaje mi nic innego jak trzymać kciuki za to by autorka wątku dostała alimenty w wysokości która zapewni jej i dzieciom godne życie.
 
No racja, w tym wypadku cała sytuacja z pandemią może działać na jego korzyść. Wykonuje jednak prace w której konieczny jest kontakt bezpośredni z drugim człowiekiem...
Ech teoria swoje a praktyka swoje.
Nie pozostaje mi nic innego jak trzymać kciuki za to by autorka wątku dostała alimenty w wysokości która zapewni jej i dzieciom godne życie.
Szczerze ? Miałąm kilka koleżanek, które nie chciały pójśc na ugode, ojciec proponował 1000 zł na dziecko, ale one chciały więcej. Mimo, że ojcowie chcieli nawet na papierze dobrowolnie się zadeklarować z taką kwotą. Sąd przyznał im śmieszne 400zł. Nie były żonami, więc na nie nic im nie przysługiwało. Teraz żałują pazerności i brutalnie zdały sobie sprawę, jak żałosne potrafią być alimenty na dziecko.
 
Szczerze ? Miałąm kilka koleżanek, które nie chciały pójśc na ugode, ojciec proponował 1000 zł na dziecko, ale one chciały więcej. Mimo, że ojcowie chcieli nawet na papierze dobrowolnie się zadeklarować z taką kwotą. Sąd przyznał im śmieszne 400zł. Nie były żonami, więc na nie nic im nie przysługiwało. Teraz żałują pazerności i brutalnie zdały sobie sprawę, jak żałosne potrafią być alimenty na dziecko.
Wiesz co, ja widzę też taki niebezpieczny trend wśród niektórych kobiet - chcą "ukarać" swojego partnera za np porzucenie wysokimi alimentami. To staje się celem i niestety przysłania logiczne myślenie i sprowadza więcej problemów. Kurcze tak sobie myślę że przy takich sprawach rodzice powinni mieć obligatoryjny dostęp do np psychologa, by móc zrobić sobie porządek z emocjami i do spraw opieki nad dzieckiem i finansowych podchodzić "na zimno".
 
Wiesz co, ja widzę też taki niebezpieczny trend wśród niektórych kobiet - chcą "ukarać" swojego partnera za np porzucenie wysokimi alimentami. To staje się celem i niestety przysłania logiczne myślenie i sprowadza więcej problemów. Kurcze tak sobie myślę że przy takich sprawach rodzice powinni mieć obligatoryjny dostęp do np psychologa, by móc zrobić sobie porządek z emocjami i do spraw opieki nad dzieckiem i finansowych podchodzić "na zimno".
No dokaldnie bo i tak czlowiek czuje sie zagubiony w tym wszystkim...
 
reklama
Do góry