Ja miałam znieczulenie zewnątrzoponowe podczas porodu. Zupełnie za darmo, bez proszenia się wielkiego i bez dawania w łapę czegokolwiek. Niestety nie było to takie ot po prostu dane znieczulenie. Poprosiłam lekarza podczas porodu, żeby wezwał anestezjologa bo nie dam rady przy takich bólach krzyżowych i w takim tempie rozwierania się szyjki macicy (mimo wielu ćwiczeń na piłce, prysznicu z ciepłą wodą i chodzenia po całej porodówce). To była niedziela, więc tym bardziej nie było to proste, żeby załatwić znieczulenie. Jednak lekarz zaraz zadzwonił po anestezjologa, który zjawił się w 20 minut. Znieczulenie dał mi super. Bardzo profesjonalnie i bez żadnego dodatkowego bólu. Anestezjolog okazał się super gościem, który potem wydzwanił na porodówke i pytał czy wszystko ze mną ok.
Po porodzie przyszedł zaraz zdjąć mi rureczkę do znieczulenia i wrócił na swo oddział.
Żadnemu lekarzowi nie daliśmy kasy. Anestezjolog absolutnie się nie domagał, nawet nie dawał nic do zrozumienia że czegoś oczekuje.;-)
Niestety lekarz prowadzący poród okazał się konowałem. Wezwał anestezjologa bo liczył na kase, a jak jej nie dostał to mnie tak pozszywał że po 4 dniach miałam infekcje i wtrafiłąm do szpital na ponowne szycie. Debil jeden.
Jakby nie to że go nie było w szpitalu, w czasie jak mnie inny lakrz ponownie zszywał (aż złapał się za głowe jak zobaczył tamto szycie) to mój mąż chyba by tamtego lekarza ubił na kwaśne jabłko.
Ogólnie polecam to znieczulenie, ale najlepiej załatwić sobie samamu anestezjologa przez porodem.