reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Żłobek miejski -zło konieczne?

grazyna35

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
26 Listopad 2020
Postów
56
Witam. Piszę do Was z prośba o opinie, jak Wasze dzieciaki adaptowały się w żłobku. Jakie są wasze odczucia? Pytam głównie o żłobek miejski. Ojciec dziecka uważa, że się nakręcam, nie chce ze mną rozmawiać. Chce żebym wróciła do pracy.... Tak więc "postanowiłam" wysłać moje 14 miesięczne dziecko do żłobka z przyczyn finansowych. Wysyłając je miałam nadzieję, że osoby pracujące w żłobku wiedzą co robią, dyrektorka przekonywała mnie, że wszystko będzie dobrze itp. Za jej radą wysłałam dziecko od razu na 6 godzin, bez żadnej wcześniej adaptacji ponieważ dyrektorka uważa, że taka jest u nich praktyka i że nie ma sensu odbierać dziecka wcześniej (chyba, że przez dłuższy czas). Oczywiście nie było też opcji wejścia rodzica na teren żłobka.

Dziecko jest tydzień w żłobku i moje odczucia są takie:
-panuje aura tejemnicy, o wszystko muszę pytać, nie dostaje zbyt wielu informacji
-brak procesu adaptacyjnego !!!!!1
-złobek jest przepełniony na 1 opiekunkę przypada 8 dzieci - może będzie lepiej jak się zaczną choroby??...
-dziecko płaczę jak je oddaje opiekunce - narazie nie widzę poprawy- nie wiem jak długo płacze patrz punkt 1 i nie wiem czy przestanie kiedykolwiek płakać
-wiadomo dziecko tęskni za mamą jak każde inne
-mam wrażenie, że za wcześnie jest w złobku - nie potrafi jeszcze w pełni samodzielnie jeść, zasypiać ..... a opiekunki wymagają żeby samo jadła przy stoliku
-nie wiem jak wygląda zayspianie - ponoć ją przytulają, choć obawiam się, że po prostu odkładają dziecko do łóżeczka i z płaczu sama zasypia..... bo po prostu jest za dużo dzieci żeby mogły podchodzić indywidualnie do każdego dziecka
-nie wiedzą skąd się znalazły siniaki choć tutaj wiadomo, że dziecko ciężko upilnować więc nie mam żadnych pretensji...
-dziecko nie dostaje mleka - nie praktuje się tam tego (przyjmują dzieci od 12 miesiąca)
-jak ją odebrałam o 14:00 to do 19:00 miała pustą pieluchę stąd wniosek, że nie wypiła i nie zjadła zbyt dużo, Pomimo tego, że od razu po odebraniu wypiła mleko i zjadła obiad.
-jaką ją odbierałam widziałam także, że ok. 14 stoji w łóżeczku pytanie jak długo...
-wkurza mnie to, że muszą ją do 8:00 zawozić i nie mogę np zrobić tego po śniadaniu....
-a najgorsze jest to, że ostatnio była w innej sali - ponoć jak jest dużo dzieci to się wymieniają.......... jakiś koszmar?

Czy ze mną jest coś nie tak? czy z tym żłobkiem? Najchętniej sama bym się nią zajęła i uważam, że takie małe dzieci powinny być pod opieką mamy, babci... Oczywiście żłobek na 2-3 godziny dziennie kilka dni w tydoniu na pewno jest rozwijający - normalnie dawkowany, z normalnym procesem adaptacyjnym, z mniejszą obsadą opiekunek na dziecko. A ten twór???
 
reklama
Jeśli nie pasuje ci atmosfera żłobka i personel to zmień miejsce. Moim zdaniem nie tak wygląda adaptacja. Placówka nie może dyktować ci warunków na jakich zostawiasz dziecko. Tak więc ty decydujesz czy idzie na godzinę, 2 czy cały dzień. Ty decydujesz, kiedy zaprowadzasz i kiedy odbierasz. Jeśli placówka narzuca normy, to ogranicza twoja władze rodzicielska, która konstytucyjnie jest ci dana. Był o tym niedawno artykuł. No i adaptacja nie polega na tym, że od razu na cały dzień dajesz dziecko. Zaczyna się od 0,5-1h i powoli ten czas się wydłuża. Niestety obecnie coraz częściej rodzic nie wchodzi do sali. Jednak informacja zwrotna ci przysługuje.
Co do samej adaptacji, to ona niestety trwa nawet do miesiąca. Może być i dłużej u niektórych dzieci. Pytanie dlaczego tak się dzieje. Czasem dziecko nie jest gotowe, czasem ma jakieś trudności jak moja córeczka w przedszkolu, że grupa jest za duża i jest za głośno. Ja bym poważnie pogadała z Paniami. Nie każde państwowe, to zło wcielone. Jak zwykle dużo zależy od ludzi.
 
Ty decydujesz, kiedy zaprowadzasz i kiedy odbierasz.
Nie spotkalam się jeszcze ze żłobkiem gdzie zaprowadzasz dziecko kiedy chcesz. Kiedy odbierasz owszem. Ale zaprowadzac musisz w godzinach porannych. Moze to byc 6 czy 9, nawet po sniadaniu. I mówię tu o żłobkach prywatnych, bo tylko z takimi mialam doczynienia.
 
Nie spotkalam się jeszcze ze żłobkiem gdzie zaprowadzasz dziecko kiedy chcesz. Kiedy odbierasz owszem. Ale zaprowadzac musisz w godzinach porannych. Moze to byc 6 czy 9, nawet po sniadaniu. I mówię tu o żłobkach prywatnych, bo tylko z takimi mialam doczynienia.
Miałam na myśli taki poranny przedział czasowy. Natomiast nie tak, że żłobek mówi, że ma być na 8 i już.
 
Miałam na myśli taki poranny przedział czasowy. Natomiast nie tak, że żłobek mówi, że ma być na 8 i już.
A oki. Juz rozumiem. Spotkalam się juz z rodzicami ktorzy uważali że mogą przyprowadzic dzis dziecko o 11 jutro o 13, i ze przecież to prywatne przedszkole, a oni płacą, więc mogą. No nie. Ale juz rozumiem co mialas na myśli.
 
Miałam na myśli taki poranny przedział czasowy. Natomiast nie tak, że żłobek mówi, że ma być na 8 i już.

Autorka napisała "do 8" więc chyba nie jest tak, że tylko na punkt 8
U nas była prośba by dzieci były do 8.20 chodziło o to, że o 8.30 było śniadanie i Panie były w tym czasie mocno zajęte, były potrzebne wszystkie na stołówce i przyprowadzanie w tym czasie dziecka po prostu im zwyczajnie przeszkadzało. Jednakże jeżeli poinformowało się o spóźnieniu czy o tym, że np. wolisz przyprowadzać dziecko po śniadaniu tj. 9.00 to jak najbardziej spoko.
To samo tyczyło się popołudnia - Panie prosiły żeby nie odbierać dzieci w trakcie posiłków czy drzemki tylko przed lub po. Co prawda to żłobek prywatny, ale myślę że w państwowym chodzi o to samo

Co do samej adaptacji są dwie szkoły jedna mówi o tym, żeby rodzic był sali, druga że to uczy dziecko błędnego myślenia bo tam rodzica nie będzie. Ja mimo, że jestem fanką rodzicielstwa bliskości, to jednak wolę tę drugą opcję. Niech dziecko zostaje najpierw na godzinę, potem na dwie itd. ale dla mnie mój pobyt tam mieszał by mu w głowie

Co do reszty się nie wypowiem bo u nas przy odbieraniu można było o wszystko zapytać. Można było też zawsze zadzwonić, były zebrania jak w szkole. W łóżeczkach niemowlęcych dzieci nie spały (żłobek też od 12 miesiąca) tylko normalnie na materacach więc nie było opcji by były tam zamknięte itp.
 
Dziękuje za odpowiedzi.
Jeśli nie pasuje ci atmosfera żłobka i personel to zmień miejsce
I tu jest problem bo pozostaje mi tylko żłobek prywatny. I niestety nawet tutaj brakuje miejsc. No i oczywiście koszt to od 700 zł w górę z dopłatami.

U nas była prośba by dzieci były do 8.20 chodziło o to, że o 8.30 było śniadanie i Panie były w tym czasie mocno zajęte, były potrzebne wszystkie na stołówce i przyprowadzanie w tym czasie dziecka po prostu im zwyczajnie przeszkadzało
U nas tylko w wyjątkowych sytuacjach można dziecko przyprowadzić po 8:00. Oczywiście wcześniej też można. Tylko szkoda, że cięzko dopasować godziny pracy z pracą żłobka ale to już jest kolejny trudny temat..

W łóżeczkach niemowlęcych dzieci nie spały (żłobek też od 12 miesiąca) tylko normalnie na materacach więc nie było opcji by były tam zamknięte itp.
Szok, że żłobki mogą, aż tak bardzo się różnić.

No i adaptacja nie polega na tym, że od razu na cały dzień dajesz dziecko. Zaczyna się od 0,5-1h i powoli ten czas się wydłuża. Niestety obecnie coraz częściej rodzic nie wchodzi do sali. Jednak informacja zwrotna ci przysługuje.
Czyli teoretycznie musiałabym przez 2-3 miesiące być na wychowawczym. Wiecie co jest najlepsze. Teoretycznie nie mogę, ponieważ żeby móc dziecko wysłać do żłobka miejskiego nie mogę być na WYCHOWAWCZYM. To sobie chyba sama odpowiedziałam na pytanie dlaczego TEN żłobek nie stosuje procesu adaptacyjnego..............
 
Dziękuje za odpowiedzi.

I tu jest problem bo pozostaje mi tylko żłobek prywatny. I niestety nawet tutaj brakuje miejsc. No i oczywiście koszt to od 700 zł w górę z dopłatami.


U nas tylko w wyjątkowych sytuacjach można dziecko przyprowadzić po 8:00. Oczywiście wcześniej też można. Tylko szkoda, że cięzko dopasować godziny pracy z pracą żłobka ale to już jest kolejny trudny temat..


Szok, że żłobki mogą, aż tak bardzo się różnić.


Czyli teoretycznie musiałabym przez 2-3 miesiące być na wychowawczym. Wiecie co jest najlepsze. Teoretycznie nie mogę, ponieważ żeby móc dziecko wysłać do żłobka miejskiego nie mogę być na WYCHOWAWCZYM. To sobie chyba sama odpowiedziałam na pytanie dlaczego TEN żłobek nie stosuje procesu adaptacyjnego..............

Jeszcze odnośnie liczby dzieci to 1 opiekunka na 8 jest zgodne z ustawą.
Co do tego wychowawczego to każdy żłobek ma chyba swoje zasady przyjmowania (jeżeli chodzi zarówno o państwowe jak i prywatne) w Warszawie (gdzie mieszkam) jest np. obowiązek szczepień, nie wiem jak z tym wychoawczym ale cóż ... trochę mnie to nie dziwi, jednak żłobek ma być przede wszystkim pomocą dla rodziców pracujących, którzy z takich czy innych względów muszą wrócić do zawodu. A nie jednak dla mam takich jak ja, która w czasie pobytu dziecka chodziła na kawę z koleżankami ;) takie mamy muszą płacić i według mnie to oki (nasz kosztował 3 tys. miesięcznie)
 
No niestety placówki muszą mieć swoje zasady, niezaleznie czy jest to zlobek publiczny czy prywatny. Teraz w ogóle w zwiazku z covidem jest jeszcze gorzej, bo weszly i utrwalily się jakies idiotyczne zasady w stylu zakaz zabawek z domu, czy oddawanie dzieci już w szatni zamiast przy sali. No ale cóż. Dla mnie to tez było trudne żeby się przystosować. Z Twojego opisu nie ujawnia mi sie nic szczegolnie niepokojącego. Z posta odnoszę wrażenie, że masz trochę problem z ideą żłobka tako takiego i wolałabyś sama nadal zajmować się dzieckiem. Jeżeli sytuacja cię do tego zmusza, to postaraj się może bardziej pozytywnie nastawić, bo nasze emocje bardzo przechodzą na dzieci i może to utrudniać dziecku zaadaptowanie się do nowych warunków. Co do dylematu prywatny czy publiczny, to my dostaliśmy się do publicznego i też mi się na początku nie podobało, ale jak zrobiłam objazd po prywatnych placówkach (w których nie było list rezerwowych na dwie strony), to wypadały kiepsko w porównaniu z naszym. Praktycznie żaden nie miał własnego ogrodu, wszystkie miały dowożone jedzenie zamiast gotowanego na miejscu, wszędzie były duże grupy, mało miejsca, jakieś biednie wyposażenie. No generalnie nasze wypadało najlepiej. Ogólnie ciężko jest znaleźć fajne miejsce, dla większości to jest biznes jak każdy inny oparty na minimalizacji kosztów i maksymalizacji zysków. A te fajne placówki mają takie kolejki, że jak napisali do mnie z jednej ze maja miejsce, to byliśmy już kilka miesięcy przed pójściem do przedszkola :p Oczywiście jeżeli naprawdę czujesz, że Twojemu dziecku jest źle, to szukaj innych rozwiązań ale spróbuj może najpierw zaufać paniom i sytuacji, może jednak będzie dobrze. Trzymam kciuki :)
 
reklama
Generalnie do tej pory nie miałam żadnych obiekcji do żłobka. Gdzieś tam z tyłu głowy miałam przekonanie, że dzieci żłobkowe rozwijają się lepiej. Jednakże jak zaczęłam bardziej analizować temat i jak już sama wysłałam dziecko do żłobka to zaczęłam dostrzegać różne szczególiki, które nie do końca mogą dobrze wpływać na dziecko (stres, częsty płacz, brak należytej uwagi, niepełne zaspokojanie potrzeb)Na ten moment (może po okresie adaptacji zmienie zdanie) uważam, że jednak dziecko do lat 2-3 powinno być przy mamie lub baci. Oczywiście pod warunkiem, że ktoś ma wybór, a mama chce się zajmować dzieckiem i jest dobrą matką.
Co do dylematu prywatny czy publiczny, to my dostaliśmy się do publicznego i też mi się na początku nie podobało, ale jak zrobiłam objazd po prywatnych placówkach (w których nie było list rezerwowych na dwie strony), to wypadały kiepsko w porównaniu z naszym
Też tak pomyślałam.. że wszystkie dobre żłobki są już dawno zajęte. Generalnie ten mój żłobek miejski ma dobre opinie... jednakże chyba za dużo oczekuje... Brakowało mi po prostu kilku- a najlepiej kilkukanstu dni otwartych żeby można było jakoś zapoznać się z tym żłobkiem, paniami itd. No ale cóż brutalna rzeczywistość.

Oczywiście jeżeli naprawdę czujesz, że Twojemu dziecku jest źle, to szukaj innych rozwiązań ale spróbuj może najpierw zaufać paniom i sytuacji, może jednak będzie dobrze. Trzymam kciuki :)

Postanowiliśmy trochę zaczekać a w razie czego pójdę na wychowawczy - coś się wymyśli :) Dziękuje
 
Do góry