reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Zbliżajacy się termin porodu a brak skurczy

Katarzyna32

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
12 Maj 2020
Postów
34
Dziewczyny, w środę mam wyznaczony termin porodu i nie czuję aby coś się jeszcze mogło zacząć. Co prawda wczesnym ranem budzą mnie skurcze jak na okres ale po paru minutach ustępują. To jest moja pierwsza ciąża. Trochę się denerwuje tym oczekiwaniem na rozwój wydarzeń. Położna mi powiedziała że jeśli nic się nie zacznie samoistnie od środy wówczas po 12 dniach mnie skieruje do szpitala na wywołanie. Bardzo się tego boję, przebijanie wód płodowych itp nie brzmi zbyt zachęcająco. Jestem zmęczona bardzo aby móc próbować na własną rękę przyspieszyć poród i z drugiej strony nie wiem czy nie przyczyniam się do tego emocjonalnie. Dużo o tym myślę i bardzo się boję kiedy to już się naprawdę zacznie. Czy któraś z Was miała podobnie? I jak sobie dopomóc. Czuję się winna że blokuję się na ten cały proces psyhicznie.
 
reklama
Dziewczyny, w środę mam wyznaczony termin porodu i nie czuję aby coś się jeszcze mogło zacząć. Co prawda wczesnym ranem budzą mnie skurcze jak na okres ale po paru minutach ustępują. To jest moja pierwsza ciąża. Trochę się denerwuje tym oczekiwaniem na rozwój wydarzeń. Położna mi powiedziała że jeśli nic się nie zacznie samoistnie od środy wówczas po 12 dniach mnie skieruje do szpitala na wywołanie. Bardzo się tego boję, przebijanie wód płodowych itp nie brzmi zbyt zachęcająco. Jestem zmęczona bardzo aby móc próbować na własną rękę przyspieszyć poród i z drugiej strony nie wiem czy nie przyczyniam się do tego emocjonalnie. Dużo o tym myślę i bardzo się boję kiedy to już się naprawdę zacznie. Czy któraś z Was miała podobnie? I jak sobie dopomóc. Czuję się winna że blokuję się na ten cały proces psyhicznie.

Nie miałam nawet przepowiadających. Czytałam wiele wątków i raczej ciężko samemu przyspieszyć poród, albo go opóźnić. Dziecko ma swój czas. Nie myśl o tym, że to Twoja wina. Wywoływanie każdy znosi inaczej. Nawet jak trzeba będzie to dasz radę, a nagrodą będzie najlepsza na świecie :) nie szukaj problemu na siłę. Ważne, że ciąża donoszona. Po terminie powinnaś chodzić na ktg i sama zobaczysz jak sytuacja się rozwinie :)
 
Ja tez nawet przepowiadajacych nie miałam, 4 dni po terminie pojechałam do szpitala, zalozyli mi balonik, i w ten sam dzień urodziłam w ciągu 70 minut, czego i Tobie życzę
To jest wspaniały przykład, że nie ma się czego bać. :) Ja mam inne przeżycia, ale właśnie większość tak reagowała.
 
Ja pamiętam jak położna mówiła żeby się poprzytulac z mężem bo plemniki działają tak że przyspieszają skurcze :) powodzenia życzenia, nie stresuj się za dużo;) będzie dobrze
 
Ja też nie miałam żadnych skurczy jeszcze w dniu kiedy urodziłam rano zawiozłam męża do pracy i mówiłam do niego że znowu się nic nie zacznie....pół godziny później dzwoniłam żeby już wracał bo chyba jednak się zaczelo. Było to dokładnie w dzień terminu i tak się rozkręciło że urodziłam 3,5h później. Więc daj sobie na luz i pamiętaj że zacznie się kiedy ma się zaczac
 
Hej, ja do końca nie czułam nic co miałoby sugerować zbliżający się poród.
Termin miałam na 26 stycznia. Pod koniec ciąży zaczęłam domowymi sposobami przyspieszyć poród, niestety żadnych efektów.
Dzień po terminie dostałam skierowanie do szpitala. Tam zamontowali mi balonik, później oksytocyna x3 i dalej nic... 11 lutego skończyło się cesarką.
Nie wiem co to jest poród, nawet przepowiadających nie miałam
 
Pierwsza ciąża zakończyła się 4dni po terminie. Zero skurczy nic zero objawów zaczęło się nagle i urodziłam szybko bo w ciągu 3h. Drugi poród skurcze już od 24t . Miękka szyjka i krótka od 36t miało pójść szybko co wizytę słyszałam że już ze dziś i nic.... 9 .07miałam gina stwierdzil że to dziś.... wróciłam do domu ale nadal nic.... zrobiłam gorącą kapiel. Położna poradziła by podczas kąpieli masować sutki piłam też herbatę z liści malin . Po kąpieli zaczęły się skurcze nieregularne. Od 3 już regularne i 10.07 o 8 urodziłam. Więc każda ciąża inna
 
reklama
Dziewczyny, w środę mam wyznaczony termin porodu i nie czuję aby coś się jeszcze mogło zacząć. Co prawda wczesnym ranem budzą mnie skurcze jak na okres ale po paru minutach ustępują. To jest moja pierwsza ciąża. Trochę się denerwuje tym oczekiwaniem na rozwój wydarzeń. Położna mi powiedziała że jeśli nic się nie zacznie samoistnie od środy wówczas po 12 dniach mnie skieruje do szpitala na wywołanie. Bardzo się tego boję, przebijanie wód płodowych itp nie brzmi zbyt zachęcająco. Jestem zmęczona bardzo aby móc próbować na własną rękę przyspieszyć poród i z drugiej strony nie wiem czy nie przyczyniam się do tego emocjonalnie. Dużo o tym myślę i bardzo się boję kiedy to już się naprawdę zacznie. Czy któraś z Was miała podobnie? I jak sobie dopomóc. Czuję się winna że blokuję się na ten cały proces psyhicznie.
W pierwszej ciąży nie czułam nawet specjalnie skurczów przepowiadających ani tych bolesnych ani tych bezbolesnych. Też się denerwowałam bo po prostu chciałam już urodzić. Miałam się zgłosić do szpitala 8 dni po terminie (to miała być środa), we wtorek wieczorem brzuch zaczął pobolewać, nad ranem w środę rozhulały się skurcze. Urodziłam o 18:30. Wody przebijali mi na porodówce bo same nie odeszły - to absolutnie nic nie boli, ja nie poczuła nawet. A to, że emocjonalnie czujesz się źle to norma. A już szczególnie przy przenoszonej ciąży. Ja robiłam wszystko żeby przyspieszyć poród - jak się domyślasz nic nie zadziałało :p Także wyluzuj, wyjść wyjdzie na pewno. A nawet jak mieliby wywoływać poród to te procedury nie są bolesne.
 
Do góry