Katarzyna32
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 12 Maj 2020
- Postów
- 34
Dziewczyny, w środę mam wyznaczony termin porodu i nie czuję aby coś się jeszcze mogło zacząć. Co prawda wczesnym ranem budzą mnie skurcze jak na okres ale po paru minutach ustępują. To jest moja pierwsza ciąża. Trochę się denerwuje tym oczekiwaniem na rozwój wydarzeń. Położna mi powiedziała że jeśli nic się nie zacznie samoistnie od środy wówczas po 12 dniach mnie skieruje do szpitala na wywołanie. Bardzo się tego boję, przebijanie wód płodowych itp nie brzmi zbyt zachęcająco. Jestem zmęczona bardzo aby móc próbować na własną rękę przyspieszyć poród i z drugiej strony nie wiem czy nie przyczyniam się do tego emocjonalnie. Dużo o tym myślę i bardzo się boję kiedy to już się naprawdę zacznie. Czy któraś z Was miała podobnie? I jak sobie dopomóc. Czuję się winna że blokuję się na ten cały proces psyhicznie.