reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

zaśniad groniasty - ile czekałyście ze staraniami?

marta.martyna

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
16 Wrzesień 2017
Postów
50
Hej, wiem, że temat zaśniadu był już poruszany, ale ponowię go może konkretnym pytaniem. Ile czasu po zaśniadzie czekałyście z kolejną ciążą? Ja miałam zaśniad groniasty częściowy i onkolog kazał czekać rok od kiedy beta spadła do normy, mimo że to tylko częściowy. Moja ginekolog twierdzi, że pół roku stanowczo wystarczy. Wiem, że wiele kobiet nie czeka "podręcznikowego" roku. Pytanie do szczęśliwych mam: ile miesięcy odczekałyście z próbami?

P.S. Żaden lekarz nie potrafił mi powiedzieć, dlaczego akurat rok trzeba odczekać. Dlaczego nie 14 miesięcy albo 24 m?
 
reklama
Moja ginekolog - swietna specjalistka uwaza, ze trzeba koniecznie pol roku odczekac. To jest minimum, w ktorym NIE wolno zachodzic. Jesli chcesz to mozesz dluzej. Dlaczego - nie wiem:)
 
Dziękuję za odpowiedź :) Też mi się wydaje, że jeżeli po pół roku beta jest w normie to znaczy że już nie ma tych nowotworowych komórek i przecież się same nie odnowią. Onkolodzy wola dmuchać na zimne. Zawsze jest ryzyko, że się sytuacja powtórzy, i po pół roku i po roku.
 
Jak długo czekałaś aż beta spadnie? Ja wciąż nie jestem pewna czy miałam zaśniad częściowy czy było to tylko wczesne poronienie.. badania histopatologiczne były niejednoznaczne.
 
U mnie beta spadła do normy po niecałych 2 miesiącach od zabiegu, czyli dosyć szybko. Na wyniku miałam dokładnie napisane - zaśniad częściowy. Jeżeli wyniki nie były jednoznaczne, może powinni jeszcze raz zbadać materiał?
 
Dziękuję za odpowiedź. Na wyniku histopatologi mam dość długi opis anomali jaja płodowego, informację że tkanek płodu nie znaleziono, oraz zdanie podsumowujące "tkanka może pochodzić ze wczesnej ciąży, ale również należy brać pod uwagę częściowy zaśniad groniasty." Nie wiem co myśleć, a lekarze nie dają mi jasnych odpowiedzi. Jak będę teraz u ginekologa spytam się o możliwość i sens ponownego przebadania tkanek.
 
Założyłam ten wątek, kiedy rozpaczliwie potrzebowałam porady i wsparcia. Teraz minęło pół roku i chciałam podzielić się swoimi doświadczeniami, by pomóc innym, szukającym wsparcia :)

Zacznę od słów ZAŚNIAD TO NIE WYROK !

Postanowiłam opisać tutaj moją historię z zaśniadem groniastym, ponieważ pamietam jak sama szukałam informacji na ten temat, a niestety jest ich naprawdę niewiele. Kilka powielajacych się definicji na portalach o zdrowiu i przestarzałe dyskusje na forach.
W maju 2017 roku na USG zamiast zobaczyć bijące serduszko, usłyszałam „brak zarodka, podejrzenie zaśniadu”. To badanie to było najgorsze 10 minut w moim życiu. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Nie miałam nawet pojęcia, że istnieje taka patologia jak zaśniad. I ci którzy go nie doświadczyli też nie zdają sobie sprawy, że coś takiego istnieje. Czytałam o pustym pęcherzyku, o ciąży ektopowej, ale zaśniad? Co to jest?!
Zanim trafiłam do szpitala na zabieg usunięcia ciąży (tak, to nazywa się ciążą, chociaż dziecka w środku nie ma) przeczytałam cały internet, by dowiedzieć się czym jest zasniad i co się teraz ze mną stanie.
Zaśniad groniasty jest nowotworem powstałym przez nieprawidłowo zapłodnioną komórkę. Nawet gdyby zarodek przeżył, nie miałby szans na dalszy prawidłowy rozwój. Matka natura sama go wyeliminowała. Brzmi to strasznie, wiem...
Lekarze dziwili się, dlaczego jeszcze nie poroniłam samoistnie, nie krwawiłam. Moje ciało najwyraźniej zaakceptowało tą ciążę i podtrzymywało. Był to 8 tydzień ciąży. Miałam typowe objawy: senność, zmęczenie, zgagę, spuchłam cała. Na wielu portalach opisują objawy zasniady, jak go rozpoznać. Nie ma czegoś takiego! Zasniad można wykryć dopiero na usg, a tak naprawdę przez badanie histopatologiczne. Jednym z przykładowych objawów były bóle podbrzusza. Ja ich nie miałam w ogóle. Za to teraz, kiedy jestem w prawidłowej ciąży, bóle podbrzusza pojawiały się w pierwszym trymestrze i był naturalny objaw rozciągania się więzadeł macicy.
Ale wracając do smutnej historii. Dwa dni po usg leżałam już w szpitalu czekając na łyżeczkowanie. Najpierw w nocy dostałam tabletkę poronną, a następnego ranka miałam zabieg. Psychicznie czułam się odziwo dobrze, chciałam mieć to już za sobą. Zabieg był bezbolesny, pod pełną narkozą trwał 10 minut. Dopiero kiedy się wybudziłam dotarło do mnie, co się stało... rozpłakałam się, inne pacjentki mne pocieszały. Pocieszaliśmy się nawzajem, bo wszystkie byłyśmy tu z jednego powodu, nieprawidłowej ciąży. Ale tylko ja miałam zaśniad...Tego samego dnia wypuszczono mnie do domu.
Po 3 tygodniach, dzwoniąc po wyniki badania histopatologicznego (z pobranych usuniętych próbek z macicy) usłyszałam, że wynik badania jest nieprawidłowy i mogę go odebrać tylko na konsultacji z lekarzem. Byłam przerażona, ponieważ nie chcieli mi udzielić żadnej informacji odnośnie wyników. Bałam się, że to rak kosmówki. Zwłaszcza, że lekarzem, który miał ze mną omawiać wyniki był ginekologiem-onkologiem. W głębi serca wierzyłam, że to jakaś pomyłka, złe pobrano próbki, czy coś takiego. Niestety nie... na konsultacji z onkologiem dowiedziałam się, że był to zaśniad groniasty częściowy. Ulżyło mi jedynie, że to tylko częściowy. Ale według onkologów nie ma różnicy pomiędzy całkowitym a częściowym, jeżeli chodzi o lecznie. Nie nazwałabym tego leczeniem, bo polega ono tylko na kontroli Beata HCG we krwi przez rok. Rok od kiedy hcg spadnie do normy (czyli <5, bo hcg nie spada nigdy do zera). Dla mnie była to przykra wiadomość, bo chcieliśmy jak najszybciej mieć dziecko. Lekarz natomiast zabronił starań przez rok! A tak naprawdę ponad rok, bo rok liczy się od kiedy hcg spadnie do normy, czyli w naszym przypadku byłoby to 14 miesięcy! Załamałam się, bo to bardzo długo. W przypadku, gdyby hcg nie spadało, konieczna byłaby chemioterapia, a wtedy oczekiwanie na dziecko to już Marzena na dalsza przyszłość..U mnie na szczęście hcg spadło po 2 miesiącach. Kontrola polegała na badaniu krwi co 2 tygodnie, aż hcg spadnie do normy, a potem co miesiąc i co trzy. Każde badanie to był ogromny stres. Bałam się, że zaśniad powróci. Zawsze towarzyszył mi mąż. Gdyby nie on, nie wiem, jak bym to zniosła. Oprócz badań i wizyt u szpitalnego onkologa, chodziłam również do mojej ginekolog, która prowadziła tą nieszczęsną ciążę. Wszystkie badania było ok, macica się zagoiła, okres wyregulował. Choć nie minął rok, moja ginekolog dała nam zielone światło. Według niej pół roku to wystarczający czas, by bezpiecznie wznowić starania. Oczywiście decyzja należała do mnie. Onkolog zabrania, a ginekolog namawia. Wiadomo, onkolodzy w sprawie nowotworu maja większą wiedzę. Jednak nie potrafię się z nimi zgodzić.
Po pierwsze, jeżeli hcg spadło i kilka miesięcy jest w normie, to dlaczego nagle miałoby wzrosnąć? A dlaczego nie odczekać dwóch lat? Na to pytanie onkolog nie udzieliła mi logicznej odpowiedzi. Zawsze słyszałam, bo tak trzeba, bo tak jest ustalone, napisane... To skąd ten rok? Lekarze wola się zabezpieczyć, w razie gdyby zaśniad się powtórzył. Taki jest mój wniosek.
Po drugie zaśniad groniasty jest skutkiem złe zapłodnionej komórki, czyli albo genetycznie coś z nami nie tak i wtedy nie ważne jak długo doczekamy, sytuacja może sie powtórzyć. Albo komórka jajowa została zapłodniona przez dwa plemniki, bądź uszkodzony plemnik i jest to czysty przypadek (pech)! Co oznacza, że zasniad zawsze może się powtórzyć, ale prawdopodobieństwo jest niewielkie.
I dlatego właśnie zdecydowaliśmy się , by nie czekać roku i zacząć starania po 6 miesiącach (8 miesiącach od zabiegu). Decyzja była naprawdę ciężka do podjęcia. Bałam się, ze wrócę do szpitala i onkolog powie, a nie mówiłam... To była najcięższa decyzja w moim i życiu. A te 6 miesięcy było najgorszym okresem, jaki przeżyłam. Jednak teraz wiem, ze nawet po tak ciężkich doświadczeniach można być znowu szczęśliwym.
Obecnie jestem w 6 miesiącu ciąży. Nasz synek ma się świetnie, jest zdrowy, kopie i rośnie jak na drożdżach. Już nie możemy doczekać się, aż przyjdziemy na świat! Poprzedni rok był tragiczny, ale tem jest dla nas cudem,a to dopiero początek przygody zwanej macierzyństwem. Zasniad jest tylko wspomnieniem. Cieszę się, żel nie czekaliśmy roku z kolejna ciążą. Podjęliśmy ryzyko i warto było ;) Oczywiście taką decyzję trzeba podjąć samodzielnie na własną odpowiedzialność. Mam tylko nadzieję, że moja historia i wnioski pomogą komuś w jej podjęciu. Jeżeli macie jakieś pytania, służę pomocą.

A i jeszcze jedna ważna rzecz. Usłyszałam od jednej ginekolog, dlaczego tak szybko zaszłam w ciążę?! Powinnam odczekać rok! Przecież zasniad może przerzucić się na inne narządy! A ja pytam się, jakim cudem, skoro ZAŚNIAD NIE JEST NOWOTWOREM ZŁOŚLIWYM ? Widzicie, takie są kompetencje lekarzy. Co lekarz to inna teoria. Nie dajcie się zwariować i idźcie za głosem serca i własnego rozsądku.
 
Założyłam ten wątek, kiedy rozpaczliwie potrzebowałam porady i wsparcia. Teraz minęło pół roku i chciałam podzielić się swoimi doświadczeniami, by pomóc innym, szukającym wsparcia :)

Zacznę od słów ZAŚNIAD TO NIE WYROK !

Postanowiłam opisać tutaj moją historię z zaśniadem groniastym, ponieważ pamietam jak sama szukałam informacji na ten temat, a niestety jest ich naprawdę niewiele. Kilka powielajacych się definicji na portalach o zdrowiu i przestarzałe dyskusje na forach.
W maju 2017 roku na USG zamiast zobaczyć bijące serduszko, usłyszałam „brak zarodka, podejrzenie zaśniadu”. To badanie to było najgorsze 10 minut w moim życiu. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Nie miałam nawet pojęcia, że istnieje taka patologia jak zaśniad. I ci którzy go nie doświadczyli też nie zdają sobie sprawy, że coś takiego istnieje. Czytałam o pustym pęcherzyku, o ciąży ektopowej, ale zaśniad? Co to jest?!
Zanim trafiłam do szpitala na zabieg usunięcia ciąży (tak, to nazywa się ciążą, chociaż dziecka w środku nie ma) przeczytałam cały internet, by dowiedzieć się czym jest zasniad i co się teraz ze mną stanie.
Zaśniad groniasty jest nowotworem powstałym przez nieprawidłowo zapłodnioną komórkę. Nawet gdyby zarodek przeżył, nie miałby szans na dalszy prawidłowy rozwój. Matka natura sama go wyeliminowała. Brzmi to strasznie, wiem...
Lekarze dziwili się, dlaczego jeszcze nie poroniłam samoistnie, nie krwawiłam. Moje ciało najwyraźniej zaakceptowało tą ciążę i podtrzymywało. Był to 8 tydzień ciąży. Miałam typowe objawy: senność, zmęczenie, zgagę, spuchłam cała. Na wielu portalach opisują objawy zasniady, jak go rozpoznać. Nie ma czegoś takiego! Zasniad można wykryć dopiero na usg, a tak naprawdę przez badanie histopatologiczne. Jednym z przykładowych objawów były bóle podbrzusza. Ja ich nie miałam w ogóle. Za to teraz, kiedy jestem w prawidłowej ciąży, bóle podbrzusza pojawiały się w pierwszym trymestrze i był naturalny objaw rozciągania się więzadeł macicy.
Ale wracając do smutnej historii. Dwa dni po usg leżałam już w szpitalu czekając na łyżeczkowanie. Najpierw w nocy dostałam tabletkę poronną, a następnego ranka miałam zabieg. Psychicznie czułam się odziwo dobrze, chciałam mieć to już za sobą. Zabieg był bezbolesny, pod pełną narkozą trwał 10 minut. Dopiero kiedy się wybudziłam dotarło do mnie, co się stało... rozpłakałam się, inne pacjentki mne pocieszały. Pocieszaliśmy się nawzajem, bo wszystkie byłyśmy tu z jednego powodu, nieprawidłowej ciąży. Ale tylko ja miałam zaśniad...Tego samego dnia wypuszczono mnie do domu.
Po 3 tygodniach, dzwoniąc po wyniki badania histopatologicznego (z pobranych usuniętych próbek z macicy) usłyszałam, że wynik badania jest nieprawidłowy i mogę go odebrać tylko na konsultacji z lekarzem. Byłam przerażona, ponieważ nie chcieli mi udzielić żadnej informacji odnośnie wyników. Bałam się, że to rak kosmówki. Zwłaszcza, że lekarzem, który miał ze mną omawiać wyniki był ginekologiem-onkologiem. W głębi serca wierzyłam, że to jakaś pomyłka, złe pobrano próbki, czy coś takiego. Niestety nie... na konsultacji z onkologiem dowiedziałam się, że był to zaśniad groniasty częściowy. Ulżyło mi jedynie, że to tylko częściowy. Ale według onkologów nie ma różnicy pomiędzy całkowitym a częściowym, jeżeli chodzi o lecznie. Nie nazwałabym tego leczeniem, bo polega ono tylko na kontroli Beata HCG we krwi przez rok. Rok od kiedy hcg spadnie do normy (czyli <5, bo hcg nie spada nigdy do zera). Dla mnie była to przykra wiadomość, bo chcieliśmy jak najszybciej mieć dziecko. Lekarz natomiast zabronił starań przez rok! A tak naprawdę ponad rok, bo rok liczy się od kiedy hcg spadnie do normy, czyli w naszym przypadku byłoby to 14 miesięcy! Załamałam się, bo to bardzo długo. W przypadku, gdyby hcg nie spadało, konieczna byłaby chemioterapia, a wtedy oczekiwanie na dziecko to już Marzena na dalsza przyszłość..U mnie na szczęście hcg spadło po 2 miesiącach. Kontrola polegała na badaniu krwi co 2 tygodnie, aż hcg spadnie do normy, a potem co miesiąc i co trzy. Każde badanie to był ogromny stres. Bałam się, że zaśniad powróci. Zawsze towarzyszył mi mąż. Gdyby nie on, nie wiem, jak bym to zniosła. Oprócz badań i wizyt u szpitalnego onkologa, chodziłam również do mojej ginekolog, która prowadziła tą nieszczęsną ciążę. Wszystkie badania było ok, macica się zagoiła, okres wyregulował. Choć nie minął rok, moja ginekolog dała nam zielone światło. Według niej pół roku to wystarczający czas, by bezpiecznie wznowić starania. Oczywiście decyzja należała do mnie. Onkolog zabrania, a ginekolog namawia. Wiadomo, onkolodzy w sprawie nowotworu maja większą wiedzę. Jednak nie potrafię się z nimi zgodzić.
Po pierwsze, jeżeli hcg spadło i kilka miesięcy jest w normie, to dlaczego nagle miałoby wzrosnąć? A dlaczego nie odczekać dwóch lat? Na to pytanie onkolog nie udzieliła mi logicznej odpowiedzi. Zawsze słyszałam, bo tak trzeba, bo tak jest ustalone, napisane... To skąd ten rok? Lekarze wola się zabezpieczyć, w razie gdyby zaśniad się powtórzył. Taki jest mój wniosek.
Po drugie zaśniad groniasty jest skutkiem złe zapłodnionej komórki, czyli albo genetycznie coś z nami nie tak i wtedy nie ważne jak długo doczekamy, sytuacja może sie powtórzyć. Albo komórka jajowa została zapłodniona przez dwa plemniki, bądź uszkodzony plemnik i jest to czysty przypadek (pech)! Co oznacza, że zasniad zawsze może się powtórzyć, ale prawdopodobieństwo jest niewielkie.
I dlatego właśnie zdecydowaliśmy się , by nie czekać roku i zacząć starania po 6 miesiącach (8 miesiącach od zabiegu). Decyzja była naprawdę ciężka do podjęcia. Bałam się, ze wrócę do szpitala i onkolog powie, a nie mówiłam... To była najcięższa decyzja w moim i życiu. A te 6 miesięcy było najgorszym okresem, jaki przeżyłam. Jednak teraz wiem, ze nawet po tak ciężkich doświadczeniach można być znowu szczęśliwym.
Obecnie jestem w 6 miesiącu ciąży. Nasz synek ma się świetnie, jest zdrowy, kopie i rośnie jak na drożdżach. Już nie możemy doczekać się, aż przyjdziemy na świat! Poprzedni rok był tragiczny, ale tem jest dla nas cudem,a to dopiero początek przygody zwanej macierzyństwem. Zasniad jest tylko wspomnieniem. Cieszę się, żel nie czekaliśmy roku z kolejna ciążą. Podjęliśmy ryzyko i warto było ;) Oczywiście taką decyzję trzeba podjąć samodzielnie na własną odpowiedzialność. Mam tylko nadzieję, że moja historia i wnioski pomogą komuś w jej podjęciu. Jeżeli macie jakieś pytania, służę pomocą.

A i jeszcze jedna ważna rzecz. Usłyszałam od jednej ginekolog, dlaczego tak szybko zaszłam w ciążę?! Powinnam odczekać rok! Przecież zasniad może przerzucić się na inne narządy! A ja pytam się, jakim cudem, skoro ZAŚNIAD NIE JEST NOWOTWOREM ZŁOŚLIWYM ? Widzicie, takie są kompetencje lekarzy. Co lekarz to inna teoria. Nie dajcie się zwariować i idźcie za głosem serca i własnego rozsądku.




Cześć Martyna,
wygląda na to, że Nasza historia jest podobna, z tym, że ja jeszcze nie mam swojego szczęścia pod sercem. Jeszcze czekamy.. w grudniu minie 8 miesięcy od zabiegu.
Beta też mi spadła po 2 miesiącach, cały czas jest w normie, czyli poniżej 0.
Moja ginekolog miała już do czynienia z ciążami zaśniadowymi, dlatego mogę jej zaufać w tej kwestii, czyli od stycznia 2019 możemy się już niezabezpieczać.
Opowiem Wam trochę jak historia z tym cholerstwem wyglądała u mnie....
W marcu 2018 rozpoczęliśmy starania o dzidziusia, udało się zapłodnić już po pierwszej próbie.
O ciąży dowiedziałam się dość szybko, miałam 1 wizytę u ginekologa potwierdzającą zapłodnienie. Po 3tygodniach miała być kolejna wizyta kontrola, już wtedy miałam usłyszeć pierwszy raz serduszko. Przez te 3 tygodnie trochę się działo, dostałam luteinę dopochwową i witaminy (potas itd) ze względu na skurcze. Na początku były to skurcze, następnie przez jakiś czas dość mocne boleści... uczucie jakby zalegająca miesiączka, zatwardzenie lub wszystko na raz.. tak czy siak, ból był, dość mocny.. do pracy nie przestałam chodzić, ale modliłam się aby ten ból już się skończył.
Wyglądałam i czułam się źle, ogólne osłabienie, bladość oraz mocne sińce pod oczami (spadek żelaza).
Po jakimś czasie z dnia na dzień bóle przeszły.. czułam się trochę lepiej, wtedy myślałam jaką to mam fantastyczną ginekolog, dała kilka witamin i już przeszło.
Tak więc, dwa dni przed kontrolą u ginekologa dostałam lekkiego plamienia.. trochę niepokojące, ale trwało to tylko kilka godzin, potem znowu nic.
Dodam jeszcze, że był to 7/8 tydzień rzekomej ciąży, a ja już nie mogłam dopiąć spodni (dziwne, nie?) oraz lepiej jak nie nosiłam nic co uciskało w okolicach brzucha bo wtedy bolało.
Oczywiście na te bóle ginekolog powiedziała, że to normalne, macica się rozciąga...
Więc dzień wizyty, mój partner był ze mną, jedyne co usłyszałam to, że mam jechać pilnie do szpitala. Dlaczego co i jak nie słyszałam, ale też ginekolog nie powiedziała nic konkretnego, może krwiak, może poronienie, ona sama nic nie wiedziała.
Szpital, kolejny ginekolog, który sam nie widział "co to", tekst tylko jaki usłyszałam to "no to sobie Pani u nas poleży, przez 20 lat jeszcze czegoś takiego nie widziałem".... załamka....
1 noc w szpitalu, cały ten stres i te usg naruszyły chyba coś i w nocy miałam krwawienie, dość dużo krwi, no ale nic.. rano obchód i na obchodzie jedyna kompetentna ginekolog (ordynator) spojrzała na BETA HCG, zrobiła USG, mówi, że na 90% zaśniad. Tak też się okazało, w wyniku histopat - zaśniad całkowity.
Po 2 miesiącach beta spadła poniżej 0. Miesiączki regularnie, wszystko w normie.
Dodatkowo mam też co się okazało macicę dwurożną, ale, to jest chyba najmniejszy problem z tego wszystkiego.
Ciężka lekcja życia... tak bardzo chciałabym być już na porodówce, okres ciąży to będzie chyba najbardziej stresujący, ale za razem szczęśliwy okres w moim życiu.
Trzymam kciuki żeby te wszystkie zaśniady poszły w PIZDU od kobiet, oby jak najmniej kobiet mogło poczuć to cierpienie.
Przepraszam za ten chaos w mojej wypowiedzi :)
Pozdrawiam,
 
Twoja historia z zaśniadem Isap jest całkiem inna niż moja, ale równie bolesna...wiele przeszłaś i dalej przechodzisz, bo musisz czekać. Ale warto czekać! Ja odczekałam swoje pół roku i teraz tulę w ramionach mojego trzytygodniowego synka :) Po zaśniadzie nie zostało śladu i już mnie nie straszy po nocach. Oczywiście nie zapomnę o tym co mnie spotkało, ale już się nie boję zzaśniadu, bo wiem, że to zdarzyło się tylko raz i wierzę, że nie wróci nigdy więcej!
Isap, życzę Ci, by styczeń przyszedł szybko, a za rok byś opisała nam tutaj jak wygrałaś z zaśniadem i jak cudownie jest być matką :)
 
reklama
Hej, wiem, że temat zaśniadu był już poruszany, ale ponowię go może konkretnym pytaniem. Ile czasu po zaśniadzie czekałyście z kolejną ciążą? Ja miałam zaśniad groniasty częściowy i onkolog kazał czekać rok od kiedy beta spadła do normy, mimo że to tylko częściowy. Moja ginekolog twierdzi, że pół roku stanowczo wystarczy. Wiem, że wiele kobiet nie czeka "podręcznikowego" roku. Pytanie do szczęśliwych mam: ile miesięcy odczekałyście z próbami?

P.S. Żaden lekarz nie potrafił mi powiedzieć, dlaczego akurat rok trzeba odczekać. Dlaczego nie 14 miesięcy albo 24 m?
 
Do góry