Cześć kobietki :-)
Szczerze to chyba nawet nie potrzebuje porady,a poprostu się wygadać
Będzie długie :-/
Zawsze mnie uczono,że rozmowa potrafi zdziałać cuda,że powinno się rozmawiać ze tak postępują małżeństwa.Wiec przeczytajcie i same oceńcie.
Mamy 4 dzieci i jesteśmy ze sobą prawie 10 lat.Najmlodszy syn budzi się co pół godziny od 23 do 5 ran
czywiscie ja wstaje sama do dziecka,mojaz udaje,że nie słyszy jak dziecko płacze.Jestem już mega zmęczona,nie sypiam,a muszę jeszcze przygotować syna do szkoły,córkę do przedszkola i zająć się w dzień młodszymi,nie wspominając o czynnościach domowych.
Poprosiłam męża ,czy nie możemy umówić się z zakupami by robić je raz na dwa trzy dni żebyśmy mogli więcej czasu spędzać razem(zamiast robić codziennie zakupy i widzieć się dopiero wieczorem)i czy mógłby mi pomóc i chociaż raz na jakiś czas posprzątać albo ugotować w sobotę albo w niedzielę,i czy mógłby mi pomóc zająć się weekend dziećmi,bo poprostu jestem już tak zmęczona że nie daje rady.Wiecie co usłyszałam?Że się przypierdalam,że widzę tylko siebie,że jestem zjebana,że mam się wyprowadzić bo nie może na mnie już patrzeć.Powiedzialam mu,że widzę że się od nas odsunął,że go nie interesuje to co mówię,a on mi powiedział,że bo ja żyję plotkami.Nie jest tak,ja nie mam mozlimożli wyjść do koleżanek,porozmawiać z ludźmi bo jestem ciągle w domu.On wychodzi na piwo,na imprezy(czyt.grille itd)a ja nie,więc jeśli opowiadam mu o czym rozmawiałam z np.z bratowa to jest to coś złego?Zaczął mi wpierać ,że mam pretensje do niego oto,że on pracuje-nigdy nie powiedziałam nic takiego,no jak mogłabym mieć o cos takiego pretensje?Ja mu cały czas powtarzam żeby pojechał sam do ojca na weekend,żeby spotkał się z kumplami,zrelaksowal się.I co dostaje w zamian?To nie jest tak,że się czepiam czy mam o wszystkio pretensje.Chcialam tylko na spokojnie porozmawiać,poprosiłam tylko o pomoc,a usłyszałam co usłyszałam.Naprawde zrobiłam aż tak coś złego,że poprosiłam by pomógł mi zająć się naszymi wspólnymi dziećmi?Jest mi cholernie przykro,bo staram się ile mogę,codziennie obiadki takie jak mężuś chce,dziećmi opiekuje się ją,bo on nie ma na to czasu(siedzenie na internecie jest ważniejsze).Pokazałam mu jak można rozwiązać problem choćby z zakupami to nawet na to nie zareagował.Zawsze pytam/interesuje się jak mu minął dzień,czy nic się nie stało.
Sama nie wiem co o tym myśleć.
Szczerze to chyba nawet nie potrzebuje porady,a poprostu się wygadać
Będzie długie :-/
Zawsze mnie uczono,że rozmowa potrafi zdziałać cuda,że powinno się rozmawiać ze tak postępują małżeństwa.Wiec przeczytajcie i same oceńcie.
Mamy 4 dzieci i jesteśmy ze sobą prawie 10 lat.Najmlodszy syn budzi się co pół godziny od 23 do 5 ran
Poprosiłam męża ,czy nie możemy umówić się z zakupami by robić je raz na dwa trzy dni żebyśmy mogli więcej czasu spędzać razem(zamiast robić codziennie zakupy i widzieć się dopiero wieczorem)i czy mógłby mi pomóc i chociaż raz na jakiś czas posprzątać albo ugotować w sobotę albo w niedzielę,i czy mógłby mi pomóc zająć się weekend dziećmi,bo poprostu jestem już tak zmęczona że nie daje rady.Wiecie co usłyszałam?Że się przypierdalam,że widzę tylko siebie,że jestem zjebana,że mam się wyprowadzić bo nie może na mnie już patrzeć.Powiedzialam mu,że widzę że się od nas odsunął,że go nie interesuje to co mówię,a on mi powiedział,że bo ja żyję plotkami.Nie jest tak,ja nie mam mozlimożli wyjść do koleżanek,porozmawiać z ludźmi bo jestem ciągle w domu.On wychodzi na piwo,na imprezy(czyt.grille itd)a ja nie,więc jeśli opowiadam mu o czym rozmawiałam z np.z bratowa to jest to coś złego?Zaczął mi wpierać ,że mam pretensje do niego oto,że on pracuje-nigdy nie powiedziałam nic takiego,no jak mogłabym mieć o cos takiego pretensje?Ja mu cały czas powtarzam żeby pojechał sam do ojca na weekend,żeby spotkał się z kumplami,zrelaksowal się.I co dostaje w zamian?To nie jest tak,że się czepiam czy mam o wszystkio pretensje.Chcialam tylko na spokojnie porozmawiać,poprosiłam tylko o pomoc,a usłyszałam co usłyszałam.Naprawde zrobiłam aż tak coś złego,że poprosiłam by pomógł mi zająć się naszymi wspólnymi dziećmi?Jest mi cholernie przykro,bo staram się ile mogę,codziennie obiadki takie jak mężuś chce,dziećmi opiekuje się ją,bo on nie ma na to czasu(siedzenie na internecie jest ważniejsze).Pokazałam mu jak można rozwiązać problem choćby z zakupami to nawet na to nie zareagował.Zawsze pytam/interesuje się jak mu minął dzień,czy nic się nie stało.
Sama nie wiem co o tym myśleć.