Witam,
Poszukuję mam, które miały te dwa objawy co w temacie a mimo to wszystko okazało się być ok.
Ja przeszłam koszmar w ostatnich dniach, jestem na początku 13 tygodnia i po badaniach prenatalnych. Mam wyniki z usg i czekam na wyniki z krwi. Otóż nt=4,2 i kość nosowa brak/hypoplastyczna. To są te dwa czynniki, które dały mi szansa na zdrowe dziecko t21 1:5, t18 1:15 i t13 1:154, ponad to preeklampsja przed 34 tc 1:36. Nie wiem na jakiej podstawie ta preeklampsja, mam zanotowane, że wystapiła w poprzedniej ciaży, czy to może chodzi o poronienie, bo nic innego mi nie pasuje. W pierwszym momencie świat mi się zawalił, mam dwoje zdrowych dzieci i jedną ciążę utraconą. Dr robiący usg kazał od razu załatwiać mi poszerzoną diagnostykę genetyczną. Inny dr do którego poszłam po skierowanie od razu dał mi do zrozumienia że marne szanse na zdrowe dziecko jego zdaniem 10%.Zaczął opowiadać co to znaczy urodzić chore dziecko mówiąc wprost, że muszą się przespać z myślą o rozwiązaniu ciąży. Ze skierowaniem pojechałam prosto na patologię ciąży, tam mi wytłumaczono, że z moimi wynikami 1 na 5 pań urodzi zdrowe dziecko i zapisali mi wizytę do genetyka oraz ustalili termin na aminopunkcję. Dodatkowo mam nadciśnienie i otyłość. Po woli przyzwyczajam się do tego, na razie nie biorę pod uwagę żadnego przerywania ciąży, wewnetrzny głos mówi mi że wszystko jest dobrze, ale trzeźwe myślenie nie pozwala na jakiś duży optymizm. Nie mogę się na niczym skupić, bo dzień w dzień myślę tylko o tym co będzie dalej. Może ktoś miał albo ma tak poważny przypadek jak ja i jak sobie z tym radzi?
Poszukuję mam, które miały te dwa objawy co w temacie a mimo to wszystko okazało się być ok.
Ja przeszłam koszmar w ostatnich dniach, jestem na początku 13 tygodnia i po badaniach prenatalnych. Mam wyniki z usg i czekam na wyniki z krwi. Otóż nt=4,2 i kość nosowa brak/hypoplastyczna. To są te dwa czynniki, które dały mi szansa na zdrowe dziecko t21 1:5, t18 1:15 i t13 1:154, ponad to preeklampsja przed 34 tc 1:36. Nie wiem na jakiej podstawie ta preeklampsja, mam zanotowane, że wystapiła w poprzedniej ciaży, czy to może chodzi o poronienie, bo nic innego mi nie pasuje. W pierwszym momencie świat mi się zawalił, mam dwoje zdrowych dzieci i jedną ciążę utraconą. Dr robiący usg kazał od razu załatwiać mi poszerzoną diagnostykę genetyczną. Inny dr do którego poszłam po skierowanie od razu dał mi do zrozumienia że marne szanse na zdrowe dziecko jego zdaniem 10%.Zaczął opowiadać co to znaczy urodzić chore dziecko mówiąc wprost, że muszą się przespać z myślą o rozwiązaniu ciąży. Ze skierowaniem pojechałam prosto na patologię ciąży, tam mi wytłumaczono, że z moimi wynikami 1 na 5 pań urodzi zdrowe dziecko i zapisali mi wizytę do genetyka oraz ustalili termin na aminopunkcję. Dodatkowo mam nadciśnienie i otyłość. Po woli przyzwyczajam się do tego, na razie nie biorę pod uwagę żadnego przerywania ciąży, wewnetrzny głos mówi mi że wszystko jest dobrze, ale trzeźwe myślenie nie pozwala na jakiś duży optymizm. Nie mogę się na niczym skupić, bo dzień w dzień myślę tylko o tym co będzie dalej. Może ktoś miał albo ma tak poważny przypadek jak ja i jak sobie z tym radzi?