reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wyrok smierci dla mojego maleństwa acranius wada letalna

Dołączył(a)
14 Marzec 2014
Postów
3
Miasto
Świętochłowice
W dniu dzisiejszym wyszlam ze szpitala po usunięciu mojego maleństwa o ktore tak sie stralam razem z mężem
tak mnie sumienie gryzie że już tego psychicznie nie wytrzymuję- jestem na lekach uspokajającyhc

w poniedzialek 10-03-2014 mialam badanie prenatalne 13 tc i usłyszałam wyrok dla mojego aniolka
[*] acranius wada letalna czyli moje malenstwo nie mialo czaszki i twarzoczaszki (mózg pływał- cyt pani ginekolog) dzidzia nie ma szans na przeżycie

jestem tak zalamana że nie wiem co mam robic mam wsparcie u rodziny ale oni nie wiedza co ja czuję.
Tak czekalam na to maleństwo a tu taki scenariusz. Teraz czekam na badania mojego maleństwa
[*] nie wiem co mam robic


jeżeli ktoś miał taki przypadek proszę o odpisanie
 
reklama
Nie mialam takiego przypadku, ale
[*] dla twojego aniolka. Ja na USG po prostu dowiedzialam sie ze brak akcji serca dziecka. Teraz wiem tez ze gdyby nawet przetrwalo raczej nie urodziloby sie zdrowe. Takze wiem jaki to ból - swiadomość ze nosi się nie prawidlowo rozwijajaca sie ciaze. Moge tylko powiedziec ze 3mam kciuki za Twoje wyniki, aby wszystko było dobrze i obyście mogli starac sie o upragnione malenstwo. Powodzenia!
 
rozpaczona bardzo mi przykro :-:)-( dla twojego Aniołka (*) nie ma słów które cię pocieszą i uspokoją, i chyba nikt kto nie był w identycznej sytuacji jak twoja nie jest sobie wyobrazić co czujesz... ja np dowiedziałam się w 13 tc że moje dziecko nie żyje i się nie rozwija już od 9 tc i to był dla mnie oczywiście szok i bardzo to przeżywałam, zdecydowaliśmy się pochować maleństwo więc jeszcze do tego przeżyłam pogrzeb, następnym razem jak zaszłam w ciążę to była ciąża pozamaciczna i znowu śmierć fasolki... ale to wszystko to coś zupełnie innego jak dowiedzieć się że twoje dziecko żyje ale jest tak upośledzone że nie ma dla niego szans... rozumiem że zdecydowałaś się żeby tą ciążę zakończyć i teraz masz wyrzuty sumienia i dodatkowo żal że w ogóle cię to spotkało... jeżeli gryzie cię sumienie a jesteś wierząca to powinnaś iść do spowiedzi (może nie koniecznie od razu, ale jak poczujesz się gotowa), może wizyta u psychologa też dobrze zrobi? to dobrze że rodzina cię wspiera ale nie ma się co oszukiwać że cię zrozumie...
jak będziesz czuła potrzebę to pisz, forum jest od tego żeby się wygadać, opisać swoje emocje... to też pomaga
no i daj sobie czas na przeżycie żałoby, masz do niej prawo
przytulam
 
Ja właśnie dzisiaj się dowiedziałam, że moje dziecko ma tą wadę ;(
Wiem co czujesz...
Dostałam od razu skierowanie do szpitala w którym brzydko mówiąc mnie olali. Nie zrobili ponownego USG. Z racji tego że w szpitalu nie maja wolnych miejsc zostanę przyjęta dopiero za tydzień( a to i tak nie jest pewne w 100% bo mam jeszcze zadzwonić za tydzień w środę z pytaniem czy mogę przyjechać do szpitala) co bardzo dziwiło mojego lekarza. Najbardziej zdziwiło mojego ginekologa to że nikt mnie ponownie nie zbadał...
Jesteśmy chyba jedynym krajem, w którym kobieta czeka tydzień na usunięcie ciąży. ;(
 
agus a inny szpital? Mnie, moj w Krakowie, przyjol od razu tego samego dnia. Różne sa procedury. bardzo mi przykro dziewczyny, ze was to spotyka i jeszcze ta znieczulica ze strony personelu :(
 
agus - szpital orłowskiego w warszawie, ul czerniakowska... współczuję... wiem co przeżywasz...

ale fakt, że jak nie ma miejsc to też każą czekać...
 
Mój ginekolog skierował mnie akurat do tego szpitala bo chciał, żeby zbadał mnie jeszcze profesor, którego on zna.
Wyszło na to że nikt nawet nie powiadomił profesora o tym ze przyjechałam już do szpitala.
Po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam do mojego ginekologa powiedziałam mu o wszystkim i nie powiem bardzo się zdenerwował... Dzisiaj będzie do mnie dzwonił bo chciał to trochę przyspieszyć.
Ja jestem drugim takim przypadkiem na który trafił mój lekarz, ale wytłumaczył mi ze to nie będzie miało wpływu na kolejną ciążę, ponieważ jego pacjentka która miała tą wade jest teraz w ciąży w 20 tyg i dzidziuś jest w 100% zdrowy.
Najbardziej mnie zdenerwowała pani doktor która mnie przyjmowała... na dzień dobry zadała mi pytanie: czy wie pani dlaczego znalazła się pani w szpitalu? Więc odp jej ze tak wiem na co ona i jak się pani z tym czuje? No jak bym mogła to bym jej ze złości przyłożyła! A jak może czuć się kobieta, widziała na USG jak jej dziecko się rusza jak macha rączkami i tego samego dnia dowiedziała się ze musi je usunąć.
 
Ostatnia edycja:
Witam

Dziękuje za wsparcie. Jestem po zabiegu już 11 dni troszke lepiej się czuję ale nadal na tabletkach bo nie potrafię zasnąć. U mnie sytuacja potoczyła sie szybko i srawnie w szpitalu naprawde mialam dobra opiekę i wsparcie + psychologa (KLINIKA PATOLOGII W KATOWICACH) tam pracuje mój ginekolog. Pomijam fakt że na świcie jest znieczulica-niestety lekarz musza tak postepowac bo by zwariowali.

Mój aniołek
[*] jest już w niebie, dalej czekam na wyniki.
Cale moje życie sie zmieniło nic mnie nie cieszy , nie umiem usiedziec w domu bo myślę- czy zrobilam dobrze czy źle. Mam tą świadomośc że moje maleństwo mialo 0 szans na przeażycie i tak bym mu nie pomogła.
Ale wyrzuty sumienia będą do końca moich dni

dlaczego już mnie nie cieszy wiosna
dlaczego słonce nie daje ciepła
dlaczego tak trudno jest żyć
dlaczego odeszłaś ty
zostałam sama a jednak nie
bo jesteś tam w gorze gdzieś
patrzysz z obłoczków na smutna twarz
i wołasz głośno mamo zacznij się śmiać
jest mi tu dobrze nie boli mnie nic
czekam na ciebie ale ty mamo musisz żyć
spotkamy się kiedyś napewno poznasz mnie
i wtedy powtórzę ci to co napewno wiesz
mamo ja Kocham Cie
 
reklama
Nigdy nie czułam takiego bólu. 15 tc informacja, że trzeba usunąć ciąże. Dziecko o, które walczyliśmy podad 3 lata. Zabiegi..in vitro. Szczęście. Udało się. Później informacja: wada serca, bezczaszkowiec. Łzy. Trafilam na dobrego lekarza. Po ,, znajomości,, umowil mnie na wizyte potwierdzającą wyrok dla malucha. Dwa dni później szpital. I tam zacząć się drugi horror. Idąc prywatnie lekarz zadbał. Zrozumiał. Dał czas na łzy. W szpitalu położyli mnie obok drugiej pani. Dali leki. Masz urodzić. Nie chcieli usunąć malucha pod narkoza. 8 rano szpital 22:10 urodzilam mojego Aniolka. Panie pielegniarki w szpitalu krzyczaly na mnie kiedy musiałam iść do lazienki. Krzyczaly i komentowaly kiedy krwawilam na podloge. Że sprzątać teraz muszą. Nie liczyłam, że będzie przy mnie ktoś siedzieć, ale trochę wsparcia. Zajrzeć, zobaczyć czy żyje. A wtedy chciałam umrzeć. Ból fizyczny. Ból kiedy nie było przy mnie pielęgniarki, a ja już byłam ,,po,,. Ruszać się....iść... siedzieć.... wstać. Zaraz mija rok, a ja.caly czas mam to w glowie. Ile by moje dziecko dzis miało miesięcy. Jakby wyglądało. I tą noc kiedy, to się działo. Kiedy mój mąż juz nie mógł mnie trzymać za rękę. Prawie rok, a ja płacze na cmentarzu. Pewnie ten ból nie minie . Będzie mniejszy, ale zostanie pustka z braku mojego Aniolka. Prawie rok, a ja nie mogę zrozumieć jak sie ,,dba,, o pacjentke. Nie pisze, nie opowiadam o tym. To jest pierwszy raz. Może przeczyta to ktoś ze szpitala i do kolejnej pacjenki, której życie sie wali będzie umiał podejść jak człowiek. Ps. Staramy sie o drugie dziecko. Lekarz mowi, że drugi raz jest mała szansa, aby było to samo. Jeszcze nie jestem w ciąży, a juz sie boje..kiedyś ktoś powiedział mi, że czas ciąży jest piękny. Ja tu różowego koloru nie widzę.
 
Do góry