Ciężko powiedzieć ile kosztuje wyprawka - ile mam, tyle wyprawek, a koszt każdej inny. Nie ma dwóch takich samych.
Ubranka - sporo miałam, resztę upolowałam w lumpach i na allegro, kilka dostałam. Wiele założyłam synowi tylko kilka razy - wyrósł błyskaiwcznie. Inaczej się też dobiera ubranka zależnie od pory roku.
Łóżeczko dostaliśmy używane, za darmo (darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda). Mały od początku śpi ze mną, a do łóżeczka jest odkładany tylko sporadycznie "na chwilę", żeby był bezpieczny. A spać samodzielni ebędzie pewnie już na tapczanie (jeszcze moim panieńskim).
Wózek kupiliśmy 2w1 za 700 zł (nowy); drugi raz bym się na niego już nie zdecydowała. Wyszło kilka "drobiazgów" w użytkowaniu, które mi nie odpowiadają. Obecnie i tak zakupiłam dodatkowo spacerówkę-parasolkę (do auta, bo wygodniejsza); używaną za 150zł.
Przewijak - w pokoju są meble młodzieżowe (nie miałam zamiaru wydawać najpierw na dziecięce, a za kilka lata młodzieżowe, więc stąd wybór od razu "starszych" mebli); jest biurko, na którym leży miękki przewijak. Obecnie przebieram małego najczęściej w pokoju dziennym (na parterze) na... dywanie (gdzie ma swój mały raj ;-))
Po kąpieli mały jest ubierany na specjlanie skonstruowanej desce, przykrytej ręcznikami (deska opiera się na grzejniku i wc; innej opcji zwyczajnie nie było).
W temacie -
wanienka - jeszcze po mnie. Kładziona na wannie na podpórce własnej roboty z drewnianych listew (zamiast oryginalnego i nie taniego stelaża)
Karuzela - przymierzałam się do zakupu tak długo, aż doszłam do wniosku, że już jest na nią za duży
Świetnie sobie w sumie poradziliśmy bez.
Tak samo obyliśmy się bez bujaczka, kołyski czy leżaczka. Nie posiadamy tez i posiadać nie będziemy skoczków, chodzików ani innych tym podobnych ustrojostw. (oczywiście to my, co nie znaczy, że innym mieć tego nie wolno ;-))
Laktator ręczny z TT w zestawie z butelką (posłużył)- 100zł - cycamy się, a dodatkowo moje dziecko jest A-butelkowe. Żadna z zakupionych butelek, ani kombinowanie ze smoczkami do nich nie pomogły (zbędne wydatki). Tak samo nie inwestowaliśmy w smoczki (i żyjemy świetnie bez). Pudełko do sterylizacji dostaliśmy w zestawie, ale inne butelki wygotowywałam w garnku. Dopóki mi się nie znudziło
Niania elektroniczna przydaje się dopiero od niedawna (mały własnie śpi - w MOIM łóżku, a ja siedze na dole i klepię na kompie). Pożyczyła nam sąsiadka.
Od niej też dostaliśmy
kompletną pościel (której na razie w zasadzie nie używamy).
Wspomniany
klin też zakupiliśmy - raczej niepotrzebnie; wystarczyło podstawić pod nogi łóżeczka dwie grubsze ksiązki, tudzież inne rekwizyty ;-)
Aspirator do noska zakupiliśmy
Za... 10 zł? Jak dotąd leży nieużyty, bo w użyciu tylko
grucha za 3zł...
Ręczniki zakupione najpierw dwa dla niemowląt (robią teraz za podkładkę przy kąpieli), od ok. 3/4 m.ż. ma już noramlny duży ręcznik (w te małe przestał się mieścić). Koszt każdego ok 35zł. A można było kupic od razu dwa duże
Pieluchy tetrowe w użyciu non stop,
w przeciwieństwie do flaneli... Pierwsze kosztowały ok. 2,50/szt, drugie chyba około 6/szt....
Termometr - był wielki dylemat... Jaki, siaki... Skończyło się na zwykłym, najzwyklejszym, tyle że z miękką końcówką. 15 zł z przesyłką.
Mata u nas się prawdziła (i nadal sprawdza) od samego początku (nie u wszystkich jest tak różowo); używana za 80 zł + trochę straconych nerwów z powodu początkującego sprzedawcy (+ koszt dodatkowych zawieszek zakupionych w międzyczasie; ok. 35zł)
Co proponuję na poczatek?
Kilka zestawów ubranek
Pieluchy tetrowe + oczywiście pampki lub wielorazówki (do których też się przymierzałam i mi nie doszło)
Niezbędnik do kąpieli - czyli wanienka (ale żadnych wkładek gąbkowych, które trzeba szybko wymieniać, bo są niehigieniczne; starczy tetra), zwykły ręcznik, ewentualnie łagodny płyn do kąpieli (i tu uwaga, bo nie wiadomo, jak przyjmie to dziecko - u nas stoi cały zapas płynów, m.in. z prezentów, które może zużyjemy, jak odstawimy oillan), gruszka do nosa, szczotka do włosów, nożyczki do paznokci, sół fizjologiczna, waciki, Linomag zielony (sudocremu np. mamy tylko tyle, co z "niebieskiego pudełka" ze szpitala i wciąż jest go tam duuuuuużo)
Kąt do przewijania - zamiast przewijaka równie praktycznie sprawdzają się jednorazowe podkłady albo pielucho-ceratki (które towarzyszą nam poza domem) + kawałek łóżka, szafki, podłogi, trawnika na pikniku ;-)
Butelki - pod warunkiem, że dziecko będzie nimi zaiteresowane. Sterylizator już niekoniecznie.
Wózek - tu trzeba naprawdę długich i dogłebnych studiów, najlepiej dopełnionych praktyczną oceną organoleptyczną, żeby nie było wpadki. Osobiście polecam przestudiować takie paramerty jak
koła i całe zawieszenie mówiąc ogólnie (amortyzacja, skrętność, łatwość manewrowania)
składanie budki (nasza się do końca nie składa i to źle)
hamulce (dziadek - mój - notorycznie wozi małego na zaciągniętym hamulcu, bo nie zauważa różnicy
)
gabaryty (niby duży bagażnik, ale nawet złożny wózek+zakupy+dziecko w aucie+osoba towarzysząca potrafi = przepełnienie) + waga wózka
Wielkośc gondoli - zwłaszcza na okres zimowy, kiedy do dziecka trzeba dołożyć śpiwory, kombinezony, koce, kocyki....
Możliwość zabrania dodatkowych akcesoriów (torba - z jedną przegrodą to nieporozumieni, kosz na zakupy, dodatkowe kieszonki tu i ówdzie; nawet jak się ich wydaje dużo, to wyobraźcie sobie, że macie zabrać - prócz dziecka oczywiście - pieluchy, jedzenie, ubranko na zmianę, jakiś krem, wkładki laktacyjne dla siebie [albo cały osprzęt do mm], zabawkę, picie dla malucha, siatkę na owady, folię przeciwdeszczową, własne graty typu telefon, portfel, klucze....)
regulacja rączki
Fotelik do auta (my mieliśmy od sąsiadki)
Kosmetyki takie jak
sól fizjologiczna (przyda się na pewno)
linomag zielony (też raczej się przyda)
łagodny balsam lub oliwka
płyn/mydełko do kąpieli
waciki jałowe i zwykłe (małe)
płatki kosmetyczne (dość wygodne są te duże)
patyczki dla niemowląt (nam świetnie idzie ze zwykłymi)
myjek nie używaliśmy
chusteczki pielęgnacyjne (nie róbcie tylko zapasu, bo nie wiadomo, które podejdą)
Wszystko pozostałe (karuzelki, gryzaczki, bujaczki) można dokupić spokojnie jak maluch będzie na świecie i intuicja będzie Wam podpowiadać, że się Wam to i owo przyda.
Oczywiście skromny tysiak becikowego w ramach hojnego wspomożenia polityki prorodzinnej naszego państwa na pewno nie starczy. Więc trzeba odłożyć jeszcze kilka takich becikowych do skarpety, bo inaczej trudno mówić o czymkolwiek, a przecież dziecko nic nie kosztuje ;-)
Tyle mojej skromnej wiedzy (tzn. tego, czego skleroza jeszcze nie pochłonęła) ;-)