Witam kobietki!
U nas fajnie. Niedziela byla superowa, bo spokojna w domu. Na luzie, bez stresu.
Za to sobota pelan wrazen: objezdzilismy cale miasto za puchatym chomikiem. W koncu w ostatnim sklepie stwierdzilismy, ze bierzemy juz co bedzie, bez wracania sie gdziestam. Julitka sie uparla na calego bialego (chomik syryjski, dosc agresywny), ale mnie sie tak nie podobal (kojarzy mi sie z bialymi myszkami). W koncu ja przekonalismy an szary z rudym, taki malutki (chomik Roborowskiego-najmniejsza i najlagodniejsza odmiana). No ale z tej rasy byly tylko 2, wiec zeby drugiemu nie bylo smutno, to....wzielismy 2!!!!!!!!! Malo tego, na 90% to chlopak i dziewczyna!!!!!!!!! Ta klatka dla nich to jak wielka willa. Moglismy jednak wziac mniejsza. Wrzucalismy trociny an dworze, od razy Psotka sie zainteresowala malymi lokatorami, a kitek jak je zobaczył w klatce, to od razu wpadl w szal, rzucil sie z lapami na klatke i chcial je dostac. W szoku bylam, bo myslalam, ze klatka do odtraszy i nie bedzie sie rzucal. Potem za kazdym razem pchal sie do domu i czatowal przy klatce. Na szczescie one prawie caly czas spaly w rurach i sie nie ruszaly, ale jak tylko cos sie zaruszalo to juz mu lapki lecialy. No to pierwsza akcje mamy za soba!!!!
"Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie chomika"
Witam weekendowo.
Na 18tą mają znajomi do nas przyjechac na zakończenie lata, albo rozpoczęcie roku szkolego ;-)........... jak zwał tak zwał każda okazja jest dobra by przy ognisku posiedzieć jak jest piękna pogoda.
Donuś jak tam zjazd rodzinny?
MOnai jak Mati u sadysty?
Aneta jak grzybobranie, dużo nazbierałyście? Ja okna tez w tygodniu myłam, zostały mi tylko w wykuszu w salonie.
Pozdrawiam
udało sie ognisko???
Zjazd mieliśmy w zeszłą sobotę. Był bardzo fajny, ale z przebojami. O mało nie skończyło się siedzeniem w domu, bo P. rozgrzebał hamulec w TIRze i miał go szybciutko zrobic. Impreza zaczynała sie o 16.00 ale ja wiedziałam, zemy dotrzemy późnym popołudniem. jednak z każdą godzina było coraz mniej nadziei, bo hamulca jak nie było, tak nie było. Nową część kupiłam i nadal nic. P. wściekły, ja zrezygnowana. Rodzinka co jakiś czas dzwoniła pytac jak tam i czekali na nas. W końcu o 19.30 P. stwierdził, żebysmy z Julitką same pojechały, bo on nie da rady a zrobić musi. Nie za bardzo chciałam jechać bez niego, ale w końcu to jedyna szansa, żeby sie z niektórymi kuzynami zobaczyc. Julitka chciała jechać, ale z tata! Płakała pól drogi bidulka. Nigdy chyba sie tak szybko nie kapałam i szykowałam . O 19145 juz byłysmy w samochodzie. No i dotarłyśmy szczęśliwie, a P. w końcu zrobił hamulec. Towarzystwo już było napoczęte. Przyjęli nas z radością, bo już się bali, ze nie dojedziemy. Wesoło, miło. Uwielbiam te zjazdy. Mówię Wam, świetny pomysł na zobaczenie się z dalszą rodziną.
Witam
Nuśka Mateusz mial blombowanego zabka a ze dziura byla duza to najpierw mial w zebie lekarstwo ktore wypadlo po jakims tygodniu wiec kolejna wizyta byla a teraz w piatek bylismy juz zeba zablombowac i za kazdym razem byl ogromny placz
Jeszcze niedawno chwalilam sie jakiego mam odwaznego syna ale wystarczylo zabka wyrwac i teraz kazda wizyta u dentysty dla Mateusza to ogromny strach
Agulka tak jak pewnie sie domyslasz juz po opisie wyzej Mateusz okropnie plakal ale to bardziej ze strachu niz z bolu bo nawet jak mu plombe albo waciki dawala to darl sie w niebogłosy ale naszczescie zab skonczony i dopiero za pól roku kolejna wizyta
Może za pół roku juz trochę zapomni i mniej sie będzie bał.
Julitka panikuje przy wyjęciu drzazgi, a co mówić przy zębie
Nuska, długo jeszcze urlupujesz?